A odpowiedź ta nie jest jednoznaczna i można do niej odnieść argument taki sam jak do większości - wszystko zależy od sytuacji. Nie mam tutaj TAK albo NIE, czarnego i białego. Wszystko zależy choćby od tego, jak bardzo skomplikowane i niebezpieczne są popisy. Przecież trudno wymagać od starszego aktora wyczynowej jazdy konnej czy mistrzowskiej szermierki, a co dopiero wykonywania bardziej skomplikowanych akrobacji. Nie jest to zresztą tylko kwestia wieku. Zdarzają się przecież filmy, nie tylko w kinie superbohaterskim, gdzie popisy głównego bohatera znacznie przekraczają możliwości i limitacje fizyczne odgrywającego go aktora. I jasne, dzięki rozwojowi techniki można zastąpić w takich sytuacjach bohatera przez komputerowo generowaną wersję, ale czy tego chcemy? Prawda jest taka, że magię dobrze wykonanych efektów praktycznych i żywych aktorów ciężko jest pokonać przez cyfrowy obraz. Z drugiej strony istnieją pewne gatunki i filmy, gdzie trudno mi jest wyobrazić sobie głównego bohatera korzystającego z pomocy kaskadera. Chodzi mi przede wszystkim o kino kopane, gdzie przyjęło się, iż aktorzy demonstrują swoje prawdziwe umiejętności. To też daje im często przewagę przy popisach kaskaderskich właśnie. Wszak aktywne i regularne treningi sztuk walki nie tylko rozwijają i wzmacniają ciało ale też świadomość samego siebie, własnych ograniczeń i często również siłę fizyczną i psychiczną potrzebną do ich łamania. Legenda wśród takich aktorów - kaskaderów, Jackie Chan, łamie zresztą więcej niż własne ograniczenia. Nie raz i nie dwa odnosił ciężkie kontuzje przy wykonywaniu swoich własnych scen kaskaderskich, udowadniając w ten sposób tylko, ze nie jest to takie hop-siup i nawet zawodowiec czasem się potyka. Jednak wykonywanie własnych scen kaskaderskich, częściowo lub w całości, nie ogranicza się tylko do tego rodzaju kina kopanego. Tutaj najlepszym przykładem będzie Tom Cruise i to, czego aktor dokonał przy pracy nad Mission: Impossible 6, gdzie wisienką na torcie był skok z samolotu lecącego 7620 metrów nad ziemią z prędkością 320 kilometrów na godzinę, bezprecedensowy wyczyn. Kobiety nie są na tym polu wcale gorsze, czego dowodzi Alicia Vikander nowym, filmowym Tomb Raider. Co prawda jej popisy nie były może tak spektakularne jak to, co robił Tom, jednak nie można jej odmówić niebywałej sprawności fizycznej i psychicznej. Przecież nie każdy aktor, a co dopiero przeciętny Kowalski, wytrzymałby 8 miesięcy ciężkiego i rygorystycznego treningu i diety po to, by przygotować się do JEDNEJ roli, którą niekoniecznie może kiedykolwiek powtórzyć. To dowód na wybitną siłę i determinację. A Charlize Theron i jej Atomic Blonde? Wielomiesięczne powtarzanie skomplikowanych scen walki, ćwiczenie ich z kaskaderami, wliczając w to niemiłosierne ich okładanie... Efekt? Jedne z lepszych scen walki spoza typowego kina kopanego i ułamany ząb Charlize, będący tylko i wyłącznie dowodem jej determinacji. Czy więc aktor uczący się kaskaderki odbiera pracę zawodowcowi? Nie, wszystkie wymienione powyżej przykłady to wyjątki, chwalebne, ale wyjątki. Nie każdy ma predyspozycje do wszystkiego. Są też i tacy, którzy mogą ćwiczyć latami i nigdy nie osiągną poziomu sprawności psychicznej i fizycznej jaki posiada przeciętny kaskader, za to posiadają ponadprzeciętne umiejętności aktorskie. To działa oczywiście również w drugą stronę, bo jest wielu kaskaderów, którzy mają wybitny talent, sprawności i predyspozycje fizyczne, jednak brak im talentu aktorskiego. A i zdarzają się tacy, którzy nie posiadają ani talentu aktorskiego, ani kaskaderskiego, jednak nie przyszliśmy tu mówić o Iron Fist. Czy bardziej więc opłaca się uczyć aktora kaskaderki, czy kaskadera aktorstwa? To wszystko zależy przede wszystkim od roli, w jakiej ma się ta osoba pojawić. Taki na przykład Scott Adkins zaczynał jako kaskader, potem przeszedł do drugoplanowych ról, odpowiednich dla jego umiejętności wyczynowych i aktorskich, by w końcu otrzymywać własne, może niezbyt ambitne, ale dające świetną rozrywkę filmy. I nie jest on przypadkiem odosobnionym. Z drugiej strony barykady mamy takich aktorów jak Tom, Charlize i Alicia, którzy poszli odwrotną drogą. Te dwa światy wzajemnie się przenikają a my, jako widzowie, jesteśmy nagrodzeni najbardziej, bo jednak inaczej odbiera się film, gdzie aktor sam gra wszystkie swoje sceny. Nadaje to im autentyczności, która jest podkreślana przez pracę kamery pokazującej, kto własnie wykonuje dany popis. Należy jeszcze zaznaczyć mocno, że definicja i rola kaskadera zmieniała się przez lata, wraz z rozwojem techniki i sztuki filmowej. Kiedyś był to jeden człowiek, który po prostu był lepiej przygotowany fizycznie i miał mniej instynktu samozachowawczego. Jednak i to ewoluowało, jak cały przemysł filmowy, tworząc własną gałąź. Teraz tak naprawdę mamy do czynienia z całymi ekipami, których rola niekoniecznie musi skupiać się na wykonywaniu danych popisów, To przede wszystkim ludzie odpowiedzialni za zmniejszanie potencjalnego ryzyka takich scen. Czy to przez trenowanie aktorów, czy przez techniczny dozór nad daną sceną. To ludzie mający lata praktyki, wspólnej pracy. Znów mamy tu świadomość ograniczeń nie tylko swoich, ale  zwykle też koleżanek i kolegów. Nasuwa się tu, jak najbardziej poprawna, analogia do trup cyrkowych. Tyle że w tym wypadku znacznie bardziej elastycznych i posiadających szersze kompetencje. Jakby więc tego nie rozpatrywać, aktorzy i kaskaderzy żyją w symbiozie i nie da się wymagać i oczekiwać, by jedni istnieli bez drugich. Nie każdego kaskadera zastąpi się aktorem i na odwrót. Niech więc pracują razem, czerpią wzajemnie ze swoich doświadczeń po to, by tworzyć spektakularne, zapierające dech w piersiach sceny i robić to relatywnie bezpiecznie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj