Drugim powodem nieobecności superbohaterów w polskich komiksach był… wyścig kosmiczny. Rywalizacja między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim o podbój kosmosu rozpalała emocje u artystów. W USA lata 50. przyniosły ekranizację powieści Wojna Światów, lata 60. serial Star Trek, a lata 70. dały początek sadze Gwiezdnych Wojen. W Polsce natomiast po wojnie debiutował Stanisław Lem, którego książki zainspirowały reżyserów z demoludów do nakręcenia różnych obrazów. I tak dostaliśmy polsko-enerdowski film o tytule Milcząca Gwiazda, polsko-radziecki Test Pilota Pirxa oraz Solaris od Andrieja Tarkowskiego. Komunistyczne władze zdawały się bardziej doceniać szeroko pojęte kino SF (niźli jego zawężony odcinek dotyczący superherosów), wykorzystując je nawet do własnych celów, o czym świadczy wspomniana już Milcząca Gwiazda. Trzeba też pamiętać, że jeszcze wtedy kino superbohaterskie było ubogie i – zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy – kiczowate.

Trzecim natomiast powodem był wzrost popularności telewizji. Oczywiście upowszechnienie po II wojnie światowej domowych odbiorników telewizyjnych nie spowodowało, że komiks nagle popadł w zapomnienie na świecie. Niemniej ciężkie czasy i przykre doświadczenia z wojny mogły sprawić, że polscy rysownicy nie mieli okazji do końca się oswoić z archetypem współczesnego superbohatera.

As w rękawie

Fenomen typowych, amerykańskich komiksów dostrzegł dopiero Andrzej Kondratiuk. Spod ręki tego nietuzinkowego reżysera od filmów krótkometrażowych wyszła w 1971 produkcja pod tytułem Hydrozagadka. Film opowiada o Super Asie, który na co dzień jest kreślarzem o nazwisku Jan Walczak. Jednak gdy świat znajduje się w niebezpieczeństwie, As nigdy nie odmawia. Film, jak mówili autorzy, powstał jednak dla jaj – jest kopalnią absurdu i groteski, będącym parodią polskiego życia oraz superbohaterów ze złotej ery komiksu, a zwłaszcza Supermana, z którym łączy go wiele podobieństw. Tak samo jak alter ego Clarka Kenta, As potrafi latać, posiada nadludzką moc, nosi pelerynę oraz strój z wyszytą na piersi pierwszą literą swojego heroicznego imienia. Nie brakuje także porównania do innych postaci i przedmiotów. Filmowa panna Jola podkochująca się w Asie (nie wiedząc, że jest nim naprawdę starszy kolega z pracy Janek) to oczywiste odniesienie do Lois Lane; Doktor Plama to uosobienie Leksa Luthora; natomiast alkohol w Hydrozagadce jest odpowiednikiem kryptonitu.

Podobną rolę co As pełnił Orient Men, który zadebiutował w 1976 na łamach magazynu Relax. Tytułowy superbohater jest przerysowaną wersją Batmana – i innych jemu podobnych – którego przygody są ukazane w krzywym zwierciadle. Natomiast próbę poważniejszego podejścia do komiksowych herosów podjął dopiero Andrzej Nowakowski. Stworzył on postać o imieniu Stan No Wang, będącym mistrzem wschodnich sztuk walki, którego zadaniem jest powstrzymanie straszliwych eksperymentów. Dwa komiksy, w których się pojawił (Noc Sprawiedliwych Pięści oraz Brama Smoka) na początku lat 80., inspirowane były filmami z Bruce'em Lee oraz Jackie Chanem. Jednakże podobnie jak As, Stan No Wang to postać skromna pod kątem liczby występów.

Lek na mroczne czasy

Polscy rysownicy komiksów mieli nie lada problem: czy w swych dziełach mniej lub bardziej odnosić się do tematów politycznych? A jeśli tak, to którą stronę obrać – prokomunistyczną? Czy wręcz przeciwnie? Ci drudzy oczywiście nie mieli tak łatwo, bo oko cenzora bywało czujne. Przełamali to dopiero Maciej Parowski oraz Bogusław Polch – weterani sceny komiksowej – wraz z Jackiem Rodkiem. Stworzyli oni komiks pt. Funky Koval, w którym tytułowy bohater ze swoimi kompanami, podobnie jak Valérian, przemierza odległe galaktyki. Historia obrazkowa, która zadebiutowała w listopadzie 1982, stanowiła przełom na polskiej scenie, nie tylko poprzez zastosowanie elementów charakterystycznych dla dzieł z amerykańskiej popkultury. W komiksie nie brakowało krwi, golizny oraz scen, w których… milicjanci dostawali po mordzie.

fot. Prószyński i S-ka

Czy śmiałe nawiązanie do ówczesnej sytuacji PRL-u, jakim był stan wojenny, wynikał z rozluźnienia norm prawno-politycznych (przynajmniej w teorii) w Polsce? Częściowo tak. Jednak nie można zapominać, że na lata 70. i 80. przypadała brązowa oraz mroczna era komiksu. Obrazkowe historyjki zaczęły być tworzone – oraz postrzegane – jako dzieła dla starszych, bardziej dojrzałych odbiorców, które zaczęły także śmiało poruszać tematy społeczne i polityczne, bez wydźwięku propagandowego. Funky Koval był właśnie odzwierciedleniem tamtych zmian w zachodnim świecie komiksowym.

Narodziny współczesnych herosów i ich pięć minut

Dopiero wprowadzenie demokracji w Polsce po roku 1989, a tym samym dekomunizacja oraz reformy gospodarcze z planu Balcerowicza, spowodowały zachłyśnięcie się amerykańską popkulturą na ogromną skalę. Zmiany dotknęły i komiks: lata 90. i dwutysięczne zaowocowały mniej lub bardziej udanymi próbami powołania do życia zarówno starszych, jak i całkiem nowych superbohaterów w komiksach. Nie ma sensu wymieniać wszystkich; warto jednak wspomnieć o Białym Orle, WILQ Superbohaterze, duecie 8BIT-Ambitny Łoś czy Geralcie z Rivii, przeniesionym z kart opowiadań Sapkowskiego. Jednak większość z nich nie przypomina tych klasycznych, typowych superherosów zza oceanu – za wyjątkiem wspomnianego wcześniej Białego Orła. Współcześni superbohaterowie znad Wisły to zazwyczaj postaci karykaturalne lub zmęczeni życiem detektywi i łowcy potworów.

Komiks zaadoptował się w polskiej kulturze na dobre, ale superbohaterowie to (nadal) domena USA. Problem z miałką frekwencją herosów poza Nowym Kontynentem oczywiście dotyczy nie tylko Polski, ale i pozostałych państw postkomunistycznych. Co prawda, były próby powołania do życia słowiańskich superherosów. Na przełomie lat 60. i 70. w czechosłowackim podziemiu narodziła się postać Octobriany, a pół roku temu miał premierę film Zashchitniki. Były to jednak wybryki, eksperymenty niż poważna próba zdeklasowania amerykańskiego rynku. I nie zanosi się na zmianę tego stanu rzeczy również w Polsce – bowiem sylwetki superherosów o nadnaturalnych mocach są dziś ukazywane przede wszystkim w kasowych, wysokobudżetowych filmach. Czy polski przemysł filmowy miałby szansę obecnie konkurować z wytworami Marvela lub DC/Warner Bros? Oceńcie sami.

fot. Wizuale
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj