Pojawienie się w 2012 roku w ramówce popularnej kablówki serialu o czterech przyjaciółkach żyjących w Nowym Jorku od razu wywołało skojarzenia z kultowym Seksem w wielkim mieście, który zresztą również produkowany był przez HBO. Choć Lena Dunham, czyli pomysłodawczyni, scenarzystka, reżyserka i odtwórczyni roli głównej, odcina się od porównań z Seksem…, trudno pozbyć się wrażenia, że był on prototypem Dziewczyn.

Dziedzictwo Seksu… jest w Dziewczynach aż nadto widoczne. Shoshanna, jedna z głównych bohaterek, nad łóżkiem ma plakat z filmu o nowojorskich przyjaciółkach. Dla niej ten serial był biblią i trudno się wobec tego dziwić, że bycie dziewicą w wieku 21 lat uważa za ogromny wstyd. Ta sytuacja świetnie pokazuje, co seriale takie, jak Seks w wielkim mieście, robią z kobietami. Dunham od razu więc dla kontrastu wprowadza Jessę, wyzwoloną seksualnie, nieznającą granic dziewczynę, która o Seksie w wielkim mieście nawet nie słyszała, co spotyka się z wielkim podziwem ze strony Shosh. Pojawia się więc pytanie: czy seriale dla kobiet nie mają przypadkiem na nie zgubnego wpływu, roztaczając przed nimi wizję tego, jak powinno wyglądać ich życie, do której to wizji za wszelką cenę chcą dążyć, myśląc, że jest jedyną słuszną? I kolejne: czy aby na pewno Dziewczyny to serial stricte dla kobiet?

Na wstępie warto się zastanowić, co tak w ogóle jest wyznacznikiem serialu dla kobiet. Kiedy mamy z nim do czynienia? Najbardziej uzasadnione wydaje się stwierdzenie, że jest nim serial o grupie kobiet dobranych tak, żeby każda z oglądających mogła się z którąś identyfikować. Oczywiście kobiety te mają swoje problemy, a największe – z mężczyznami. Takich seriali wbrew pozorom nie było wiele, prawdopodobnie dlatego, że żaden kolejny nie byłby w stanie wygrać z Seksem w wielkim mieście ("Szminka w wielkim mieście", na kanwie powieści Candace Bushnell, autorki Seksu…, nie powtórzyła jego sukcesu i została skasowana po dwóch sezonach). Są jeszcze seriale z jedną kobietą w roli głównej, ale jej serialowe istnienie, żeby nazwać serial produkcją dla kobiet, nadal musi być podporządkowane jednemu tylko celowi: znalezieniu i usidleniu faceta (Ally McBeal). Stereotyp kobiety, jaki wyłania się z takich produkcji, jest dla kobiet bezlitosny – upolowanie męża jest dla nich sprawą najważniejszą. Z jednej strony, choć wiele kobiet się do tego nie przyzna, rzeczywiście żadna z nich nie chce skończyć w samotności. Z drugiej sprawy sercowe nigdy nie są w takich produkcjach dodatkiem do innych problemów, one są zawsze wątkiem dominującym, a kobieta w nich nic tylko cierpi z nieodwzajemnionej miłości lub opłakuje kolejne rozstania. Seks i związki były przecież jedynym, o czym rozmawiały bohaterki Seksu w wielkim mieście (no, może oprócz ciuchów). Miłość to także motor napędowy Dziewczyn - kolejne rozstania, nowe miłości, rozczarowania i nieporozumienia w związkach pchają fabułę do przodu.

Do seriali dla kobiet, ze względu na dominującą tematykę, należy też zaliczyć wobec tego produkcje teoretycznie przeznaczone dla młodzieży: Plotkarę, 90210, Pamiętniki Carrie czy, w mniejszym stopniu, Słodkie kłamstewka i inne. To one kreują wizerunek nowoczesnej nastolatki, a zasadniczą ich treścią są miłosne intrygi. Lecz choć automatycznie każdy serial o kobietach chciałoby się zakwalifikować do tej, często pejoratywnie ocenianej, grupy seriali dla kobiet, to akurat przychodzące na myśl Gotowe na wszystko są tu ciekawym przypadkiem, który nie do końca jest taki oczywisty. Kobiety z Wisteria Lane to bowiem ustatkowane gospodynie domowe, które nie muszą już "polować" (choć perypetie miłosne Susan w pierwszych sezonach były jednymi z dominujących wątków). Z drugiej jednak strony Gotowe na wszystko hołdują innemu stereotypowi o kobietach: nie ma to jak domek na przedmieściu, mąż i dzieci. Na szczęście twórcy serialu nigdy nie idealizowali tego stylu życia, pokazując, jak dla każdej z mieszkanek Wisteria Lane ważna jest niezależność i chęć pracy zawodowej, wykazania się nie tylko jako żony, matki, kucharki i sprzątaczki.

Seriale dla kobiet (podobnie jak komedie romantyczne) utrwalają najczęściej wizerunek kobiety jako wrażliwej, kruchej, potrzebującej męskiego ramienia, traktującej mężczyznę jako dopełnienie siebie i niezbędny składnik szczęścia. Lekkomyślna Jessa z Dziewczyn wychodzi z tego względu za faceta, którego zna od dwóch tygodni, a jej przyjaciółka, Hannah, godzi się na upokarzający seks ze swoim chłopakiem. Nie powiemy o tych bohaterkach, że są silne, dominujące i władcze. Może w jakimś stopniu jest taka Jessa, może i Shoshanna potrafi postawić na swoim, ale kobiety z seriali dla kobiet najczęściej są uległe, cierpiące z miłości i niezdecydowane, a do tego pakują się w różne zabawne/idiotyczne sytuacje ze względu na mężczyzn. Taki wizerunek działa dobrze na kobiety, a wręcz przyczynia się do tego, że nie są one traktowane poważnie.

Obecnie mamy jednak do czynienia z bardzo ciekawą zmianą w kreowaniu żeńskich bohaterek w telewizji. Silne bohaterki, dzierżące w ręku władzę, zdają się dominować w ramówkach najpopularniejszych stacji. Skandal, Homeland, Figurantka, Parks and Recreation, Żona idealna czy Siostra Jackie to tylko kilka przykładów, które pokazują, że kobiety nie muszą być wcale li tylko głównymi bohaterkami seriali dla kobiet. Seriale z silną żeńską bohaterką definiowaną przez swój zawód, a nie przez mężczyznę, którego ma lub nie ma, zorientowane są na każdą widownię. To ciekawe, bo do niedawna seriale z kobietami w rolach głównych postrzegane były jako produkty dla kobiet, podczas gdy seriale z mężczyzną jako głównym bohaterem traktowano jako seriale dla wszystkich. Warto w tym miejscu wspomnieć o czymś takim, jak test Bechdel, służący do oceny, czy dany serial, film lub książka są seksistowskie. Jeśli występują w nim przynajmniej dwie kobiety, a do tego odbywają przynajmniej jedną rozmowę, która dotyczy czegoś (kogoś) innego niż mężczyzna czy mężczyźni – wszystko jest w porządku. Jak się okazuje, test oblewa częściowo Breaking Bad, w którym co prawda występują w niemal każdym odcinku dwie bohaterki, ale rozmawiają praktycznie wyłącznie o Walterze.

Do ciekawych wniosków na temat kobiet można dojść, przeglądając chociażby same ramówki telewizyjne. Mamy kryzys kobiecości. Seriale mówią o dziewczynach, a nie o kobietach. Obecnie możemy oglądać Girls, New Girl i 2 Broke Girls, natomiast serialu z "woman/women" w tytule do niedawna nie było. Do niedawna, bo właśnie na antenie ABC zadebiutowało Killer Women, produkcja o kobiecie, która zostaje Strażnikiem Teksasu (co było zarezerwowane do tej pory dla mężczyzn). Zdarzają się za to seriale o żonach ("wives"): niegdysiejsze Desperate Housewives czy obecne The Good Wife i Trophy Wife. Można się upierać, że to nic nie znaczy, że to tylko tytuł, a jednak w jakiś sposób on właśnie narzuca nam, jak mamy odbierać danych bohaterów. Mało tego - nie ma seriali z "boys" w tytule, choć mogłoby się zdawać, że to mężczyźni częściej pozostają wiecznymi chłopcami niż kobiety dużymi dziewczynkami. Tymczasem właśnie jako niedorosłe są przedstawiane bohaterki wspomnianych produkcji. Ich wiek waha się od dwudziestu kilku do trzydziestu lat (tytułowa bohaterka Jess i chłopaków), są to już więc dorosłe kobiety, a jednak twórcy tych postaci uparcie trzymają się słowa "dziewczyny".

Przyglądając się bohaterkom, trzeba przyznać, że dorosłość rzeczywiście je przeraża, a choć wygląd mówi co innego, one się kobietami - dojrzałymi, pewnymi siebie, niezależnymi osobami - nie czują. To nie problem telewizji, lecz tysięcy młodych kobiet. Twórcy tych seriali zdają się więc być inteligentnymi obserwatorami współczesności. Być kobietą oznacza dziś być dorosłą, a tego nie definiuje wiek. Te dziewczyny mogą za Britney Spears, która śpiewała tak w jednym ze swoich przebrzmiałych hitów, powiedzieć: "I’m not a girl, not yet a woman". Dorastamy coraz później, długo balansując pomiędzy absolutną wolnością a obowiązkiem ustatkowania się wynikłym z wieku, i dotyczy to także kobiet. Jess z New Girl mimo trzydziestki na karku woli patrzeć na świat przez różowe okulary, jest beztroska, wesoła, zawsze skłonna do zabawy. Serial o takim tytule oczywiście musi być dedykowany kobietom i choć jest serialem komediowym, a te z reguły nie mają płci, to jednak nawet test Bechdel nie wypada w nim dobrze. Bo rozmowy Jess z jedną z niewielu innych damskich postaci, CeCe, które przewijają się przez scenariusz, niemal zawsze tyczą się mężczyzn. Sama Jess pozuje na słodką i uroczą dziewczynę, którą trzeba się zaopiekować. Sytuacji, w których bohaterka jest bezradna, a jej współlokatorzy muszą ją ratować, pocieszać i uspokajać, jest bez liku. Mało tego - Jess jest przerażona, że mogłaby nie mieć dzieci i za parę lat widzi siebie u boku męża oraz wesołej gromadki. Trudno więc o mniej łaskawy dla wizerunku kobiet serial niż New Girl.

Co ciekawe, inaczej jest natomiast w niepozornym sitcomie 2 Broke Girls. Produkcja CBS chyba najlepiej oddaje prawdę na temat dzisiejszych kobiet. I nie ma w tym nic dziwnego, bo jej twórcą jest człowiek, który stał także za sukcesem Seksu w wielkim mieście, Michael Patrick King. Bohaterkami serialu są dwie przyjaciółki dzielące jedno marzenie: rozkręcenie firmy zajmującej się sprzedażą babeczek. Ten cel jest dla nich najważniejszy i zajmuje znacznie więcej miejsca w fabule niż perypetie sercowe. Mężczyźni zdecydowanie nie przysłaniają bohaterkom tego, co najważniejsze, a one do swoich związków podchodzą z dystansem (Max wszystko obraca w żart, a Caroline po rozstaniu z chłopakiem nie rozpacza zbyt długo). Nie da się ukryć, że to serial o kobietach i dla kobiet - bohaterki to zagubione, pokręcone dziewczyny, które odważnie mówią o swojej kobiecości, a przede wszystkim jej cieniach: niedostatkach wyglądu, nieudanym seksie czy braku pieniędzy na nowe buty. W Max i Caroline przejrzeć się można jak w zwierciadle, a to, co w nim widać, to obraz współczesnej niezrealizowanej, ale walecznej młodej kobiety żyjącej w nieciekawym miejscu i wykonującej nieciekawą pracę. Jednocześnie serial natarczywie nie przypomina, że jeśli nie masz faceta, to jesteś nieszczęśliwa. Zawsze możesz zadowolić się przyjaciółką.

2 Broke Girls ze względu na swój komediowy charakter plasują się mimo wszystko pomiędzy serialem dla kobiet a serialem dla wszystkich. Podobnie jest z Dziewczynami (które zresztą też są kategoryzowane jako serial komediowy, nie do końca słusznie). Z jednej strony nie jest to serial skoncentrowany stricte na perypetiach ze znalezieniem faceta, ale po prostu na trudach wchodzenia w dorosłość i szukaniu pomysłu na życie. Co ważne, produkcja pokazuje też, jak związki, miłość i seks postrzegane są przez mężczyzn (bardzo interesujące postaci Adama i Raya), czego brakowało chociażby w Seksie w wielkim mieście. Z drugiej strony cztery żeńskie główne bohaterki to nadal więcej niż dwóch drugoplanowych mężczyzn (których wzajemne rozmowy w sumie też toczą się głównie wokół kobiet). Trzeba jednak od razu dodać, że z bohaterkami Dziewczyn można się znacznie bardziej identyfikować niż z Carrie i jej przyjaciółkami. Dziewczyny nie idealizują niczego - pokazują, jak jest, a nie jak chcielibyśmy, żeby było. To nie jest serial cukierkowy i przesłodzony jak typowe produkcje dla kobiet. Seansem Dziewczyn się nie pocieszymy, a raczej bardziej zdołujemy. Bo codzienność bezrobotnych aspirujących dziewczyn jest dość banalna i bolesna. Jeśli jest to więc faktycznie serial dla kobiet, to skrojony na miarę naszych czasów i na miarę prawdziwych problemów dzisiejszych młodych kobiet zagubionych pomiędzy "chcę" a "muszę", sfrustrowanych zawodowo i seksualnie (a o ile Seks w wielkim mieście mówił o seksie, to Dziewczyny go pokazują, i nie jest to wcale ładny widok, za to bardzo wiarygodny). Dziewczyny oswajają jednak lęki nie tylko kobiet, ale i mężczyzn wchodzących w dorosłość; są portretem nie tyle jednej płci, co całego pokolenia.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj