"Pro Evolution Soccer 5" i "Pro Evolution Soccer 6"

Dlaczego dwie gry, a nie jedna? Już śpieszę z wyjaśnieniem. W tym przypadku trudno powiedzieć, która gra jest lepsza, a która gorsza. A są dwie, ponieważ społeczność graczy nie potrafi dojść do porozumienia w kwestii najlepszej gry z serii "Pro Evolution Soccer", jaka kiedykolwiek powstała. Jakkolwiek by nie było, zarówno "Pro Evolution Soccer 5", jak i "Pro Evolution Soccer 6" zasługują na swoje szczególne miejsce w historii cyklu. "Piątka" miała zacięcie, to coś, co sprawiało, że przez kolejne lata następnym częściom cyklu (poza "PES 6") trudno było osiągnąć perfekcję tej wydanej w 2005 roku gry. Ta odsłona chyba stanowi najwierniejsze oddanie boiskowego realizmu w grze wideo. Zapewne właśnie dlatego jest ona tak uwielbiana przez fanów "PES-a". [video-browser playlist="750483" suggest=""] "Pro Evolution Soccer 6" to tylko szlify na diamencie sprzed roku: większy realizm, lepsza grafika i jeszcze więcej kombinacji, których efektem jest upragniona bramka. "PES 6" jest minimalną poprawą perfekcjonizmu "piątki", ale nie ma się czemu dziwić - nie zmienia się czegoś, co jest idealne. W "Pro Evolution Soccer 6" pojawiła się pewna ciekawostka, o której istnieniu dowiedziałem się dopiero po latach. Grając w "PES 6", zapewne nie raz zdarzyło Wam się, że Adriano wpakował Wam bramkę niemal z połowy murawy. Nie wiecie dlaczego?. Shingo Takatsuka, jeden z producentów serii, był tak zafascynowany tym graczem, że postanowił obdarzyć go tą specjalną umiejętnością, którą gra mocno eksploatowała. Ot, taki easter egg. [video-browser playlist="750484" suggest=""] Klasyczne "Pro Evolution Soccer" skończyło się właśnie na tych dwóch pozycjach. Kolejne odsłony były mniej udane, niekiedy nawet fatalne do tego stopnia, że gracze woleli wrócić właśnie do lat 2005-2006.

"Pro Evolution Soccer 2014" i "Pro Evolution Soccer 2015"

"Pro Evolution Soccer 2014" - pierwszy kontakt serii z konsolami Xbox One i PlayStation 4 - był raczej przykrym doświadczeniem. Gra robiona na szybko, żeby tylko mogła rywalizować z "FIFA" o portfele graczy, okazała się być produkcją gorszą od wydanej rok wcześniej odsłony. Nowy silnik Kojimy - Fox Engine - który napędza m.in. "Metal Gear Solid V: The Phantom Pain", nie do końca został zaadaptowany na potrzeby "PES-a". [video-browser playlist="750486" suggest=""] "Czternastka" posiadała rozbudowany edytor, jakiego jeszcze w serii nie było. Pozwalał on bez większych problemów stworzyć sobie drużyny, których zawsze w serii brakowało (np. z Premiership). Co więcej, pojawił się również edytor stadionów, więc nic już nie stało na przeszkodzie, żeby mieć to, co w piłkarskiej serii "FIFA". Szkoda, że w kolejnych latach Konami musiało się go pozbyć. Egzystencję tak rozbudowanego edytora blokowało EA, które płaciło gruby pieniądz za licencje na wyłączność. W kolejnym roku znów otrzymaliśmy znakomitą grę. "Pro Evolution Soccer 2015" ocenione przeze mnie zostało na solidne 8/10 (nasza recenzja tutaj). Wreszcie Konami potrafiło pokazać klasę i umiejętności pracy na nowych konsolach. Edycja gry z ubiegłego roku była jednak tylko przedsmakiem tego, co miało nadejść. Od "Pro Evolution Soccer 2015" EA znów - po dobrych latach dla "FIFY" - coraz bardziej odczuwa oddech konkurencji na plecach. Konami zaczyna swój pochód po straconą przed laty koronę króla piłki nożnej. Jeżeli wszystko będzie postępowało w tym tempie, to z kolejnymi odsłonami cyklu z pewnością tak się stanie.

"Pro Evolution Soccer 2016"

W tym roku do sklepów trafiła kolejna odsłona cyklu, który istnieje już 20 lat. Na recenzję "Pro Evolution Soccer 2016" przyjdzie czas, ale już teraz mogę powiedzieć, że jest to marzenie każdego fana serii. Powrót do świetnego "PES 5" i "PES 6"? Zdecydowanie można tak powiedzieć, gdyż tytuł ociera się o perfekcję. Piszę to z perspektywy kilkudniowego obcowania z grą, która oczywiście nie jest wolna od wad - ale o tym więcej w naszej recenzji.

[video-browser playlist="750489" suggest=""]

Jaka przyszłość czeka serię? Chciałoby się powiedzieć - świetlana. Wszystko wskazuje na to, że tak może być. Konami zatrzymało u siebie licencje na klubowe rozgrywki w ramach UEFA oraz AFC Champions League i Copa Libertadores. Kilka lig europejskich i światowych jest na pełnej licencji, podobnie jak reprezentacje krajów. Ponadto Konami już podebrało Elektronikom jeden z ich atutów - Japończycy wykupili na wyłączność prawa do francuskiego turnieju Euro 2016. Co jeszcze pozyskają w kolejnych latach? Fani "FIFY" powinni się bać.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj