Kto nigdy w swoim życiu nie słyszał nazwiska Hansa Zimmera, ten nie może nazywać się pełnoprawnym kinomanem. Niemiecki kompozytor od lat związany jest z produkcjami hollywoodzkimi i podpisuje się pod hitami, które raz po raz podbijają kasy kinowe.
Jak na przedstawiciela soundtracku do filmu o superbohaterze przystało, utwór
Krypton’s Last, choć krótki i rozpoczynający się dość łagodnie, u schyłku staje się majestatyczny, energiczny i emanujący niesłychaną siłą. Osoby, które nie interesują się muzyką filmową na tyle, by analizować jej poszczególne fragmenty, prawdopodobnie tylko na to zwrócą uwagę. Tymczasem warto wsłuchać się w krótki końcowy fragment tego utworu. Nie pojawia się on w całej ścieżce dźwiękowej na tyle często, by uznać go za jeden z głównych motywów, jednak niezaprzeczalnie wpada w ucho. Być może na zgubę dla kompozytora... Odtwórzmy utwór od 1:32, a następnie zwróćmy uwagę na
Mermaids z czwartej części
Piratów z Karaibów – konkretnie na motyw rozpoczynający się w minucie 2:10.
No url
Co odkrywamy? Że mamy do czynienia z dokładnie tą samą sekwencją muzyczną, jedynie w innej odsłonie. Podczas gdy
Krypton’s Last to kawałek szybki i dynamiczny,
Mermaids pozostaje tajemniczy, bardziej subtelny, hipnotyzujący. Jest to zdecydowanie bardziej kobieca wersja supermęskiego motywu Supermana - w końcu opisuje filmowe uwodzicielki, którymi były syreny. Być może to zestawienie nie było przypadkiem, a zabiegiem celowym, mającym skontrastować pierwiastki płci? Możliwe, jednak obawiam się, że antyfani nie uznają tego za satysfakcjonujące usprawiedliwienie. Dla uściślenia:
Piraci... ukazali się w roku 2011, a
Człowiek ze stali – w 2013. Jeśli zatem mówimy o autoplagiacie, to Superman zaczerpnął od wcześniejszych syren, nie odwrotnie.
Na zakończenie warto odnieść się do utworu
Time, czyli szlagieru z
Incepcji, która weszła na ekrany kin w roku 2010. Powstał on na podobnej zasadzie co przywołany wcześniej fragment
Journey to the Line – zapętleniu jednego motywu i jego różnych aranżacjach: od spokojnego rozpoczęcia, poprzez majestatyczny i epicki w bardzo zimmerowskim stylu środek, by następnie skłonić się ku równie spokojnemu zamknięciu.
Time został bardzo ciepło przyjęty przez szeroką publiczność i jest uznawany za jeden z najpiękniejszych utworów Hansa Zimmera, jednak ma także swoich przeciwników, uznających go za mdły, rozciągnięty i przewidywalny kawałek. Tymczasem, trzy lata po wejściu
Incepcji na ekrany kin, naszym oczom ukazał się kolejny film ze ścieżką dźwiękową Hansa Zimmera, mianowicie nagrodzony Oscarem
12 Years a Slave. W moim osobistym odczuciu soundtrack tego filmu nie wyróżnia się zupełnie niczym, pozostawiając wśród słuchaczy wielki, naprawdę wielki niedosyt. Co więcej, pierwszym skojarzeniem, jakie się nasuwa, jest podobieństwo do...
Incepcji właśnie, które wystarczy zbadać już na samym przykładzie
Time. Obydwu utworów posłuchajmy w całości.
No url
No url
Oczywiście w
Solomonie dokonano małych zabiegów mających odwrócić uwagę od podobieństwa do
Time, mianowicie skoku dźwięku w górę zamiast w dół przy rozpoczynaniu pierwszej części tematu muzycznego. Jednak mimo to słyszymy ogromne inspirowanie się soundtrackiem
Incepcji. Różnic możemy dopatrzeć się również w samej obsadzie instrumentalnej, jednak poza tym...? Pozostawiam to indywidualnej analizie.
Czy w świetle kilku powyższych zestawień, które rzeczywiście ukazują podobieństwa w muzyce jednego i tego samego kompozytora, można spróbować go jakoś wytłumaczyć? W najprostszy sposób – poprzez zaakceptowanie faktu, iż taki, a nie inny sposób komponowania jest jego wizytówką. Wszyscy twórcy – czy to muzycy, czy malarze, czy choćby tatuatorzy – posiadają swój styl, który staje się ich cechą rozpoznawczą. Nie trzeba być zainteresowanym muzyką filmową – wystarczy odrobina wrażliwości na muzykę samą w sobie, by z zamkniętymi oczami rozpoznać, które ścieżki dźwiękowe są autorstwa Hansa Zimmera. W sztuce przyjęło się uznawać, iż proces tworzenia to nie wymyślanie kolejnych rzeczy z powietrza, a zbieranie cząstek tego, co jest nam dostępne, i układanie z nich zupełnie nowych treści. To właśnie czyni Hans Zimmer. Być może rzeczywiście nie jest zbyt subtelny w łączeniu motywów, a jego inspiracje są słyszalne dla uszu każdego, jednak mimo to każdy jego soundtrack pozostaje naprawdę dobrym. Najwięksi fani bez wahania przymkną oko na podobieństwa, a antyfani... Cóż, pozostaje im doszukiwać się ich dalej, by zaspokajać swoją żądzę wytykania błędów w pracach nielubianych przez siebie twórców. Muzyka działa, kiedy porusza swoich słuchaczy, a tego nie można odmówić kompozycjom Hansa Zimmera.
Na zakończenie rozważań proponuję spędzić parę chwil z jednym z niekwestionowanych liderów w ścieżkach dźwiękowych, muzyką do epickiego filmu
Interstellar. Dla czegoś takiego warto przymknąć oko na – ujmijmy to ładniej – wszelkie autoinspiracje. Czasem przecież nawet odgrzewany kotlet jest bardzo smaczny.
Niech moc organów kościelnych wgniecie Was w fotel!
No url
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h