Urodził się w 1960 roku w Londynie jako syn nauczycielki oraz sprzedawcy dywanów. Dwadzieścia dwa lata później ukończył studia na wydziale literatury, by następnie pisać teksty do telewizyjnych reklamówek. Przed kamerami debiutował jeszcze w czasie studiów w komediodramacie Privileged w 1982 roku. Wraz z przyjaciółmi stworzył własną komediową rewię - The Jockeys of Norfolk. Koncertował w londyńskim klubie, aż w końcu jeden ze skeczy grupy trafił do programu na BBC Two. W 1987 został zaangażowany do roli Durhama w dramacie Maurycy na podstawie powieści E.M. Forstera. Za tę rolę Hugh Grant zgarnął Puchar Volpiego dla najlepszego aktora na 44. MFF w Wenecji. Po kolejnych rolach baronów i lordów pojawił się u boku Liama Neesona w dramacie Wielki człowiek, wcielił się też postać Fryderyka Chopina. Po roli u Polańskiego (Gorzkie gody) i Ivory'ego (Okruchy dnia) przyszedł czas na Cztery wesela i pogrzeb, czyli swoisty przełom w karierze Granta. 9 września 2020 roku aktor skończył 60 lat. Po dekadach roztaczania swego szelmowskiego uroku na ekranach wciąż udowadnia, że najlepsze - być może - wciąż przed nim. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku zaprezentował widowni jedną z najlepszych kreacji w swojej karierze... Przy tej niecodziennej okazji postanowiliśmy wspomnieć kilka wybranych tytułów, w których uwielbiamy kreacje Granta. Oto one:

Drobne cwaniaczki

W 2000 roku Woody Allen zaprezentował światu naprawdę udaną, tradycyjną komedię, odnoszącą się raczej do wczesnych etapów jego twórczości. Oto pełna autentycznie zabawnego humoru i slapsticku opowieść o skoku na bank, zorganizowanym przez - oczywiście! - nieudaczników, a przy okazji naprawdę błyskotliwa satyra na "wyższe sfery". No i świetna obsada - nie tylko Grant.

Był sobie chłopiec

Hugh Grant jako niedojrzały egoista, dziecinnie zapatrzony w siebie, ale i - w głębi serca - uczuciowy, wrażliwy. Ciepła, elegancka i bardzo naturalna komedia, która tę pozornie ograną historię opowiada w sposób świeży, unikając oczywistych rozwiązań i pozwalając Grantowi stworzyć kreację wymykającą się ograniczeniom tradycyjnego "słodkiego drania".

Dziennik Bridget Jones

O dziwo okrojenie fabuły książkowego pierwowzoru wyszło filmowi na dobre. Kinowa wersja zachowała jeden z najważniejszych elementów oryginału - specyficzny humor. Grant jako macho-dupek jest w swoim żywiole i widać, że na planie bawił się znakomicie, a reszta obsady ewidentnie równie dobrze czuła się w swoich rolach.

Dżentelmeni

Guy Ritchie wrócił do korzeni! I pod wieloma względami dojrzał. Jasne, Dżentelmeni to jeszcze jeden wypełniony ciętymi (nieraz naprawdę błyskotliwymi w swej prostocie) dialogami, ogromem zabawnych, ale niekoniecznie zaskakujących twistów, dynamicznymi sekwencjami akcji oraz doskonałym aktorstwem film o przepychankach gangsterów - ale jak świetnie opowiedziany! Czołówka kreacji Granta (jego Fletcher jest prawdziwie odrażający, a jednocześnie stanowi komiczne serce produkcji) i rozrywka kompletna.

Cztery wesela i pogrzeb

Film Mike'a Newella to dziś klasyka, która stała się najlepiej zarabiającym brytyjskim filmem w historii (a jego budżet był tak mały, że statyści przychodzili na plan we własnych ubraniach). Nominacje do Oscara (w tym za najlepszy film), Złoty Glob dla Hugh Granta, 11 nominacji do BAFTA, z czego cztery zwycięskie. I trochę tego jeszcze było. Co ciekawe, Grant w trakcie zdjęć miał ciężki katar; był przekonany, że zagrał okropnie. Ostatecznie film odniósł olbrzymi sukces i otworzył aktorowi drzwi do wielkiej kariery.

To właśnie miłość

To chyba - obok Kevina - najpopularniejsza propozycja stacji telewizyjnych w okresie świąt Bożego Narodzenia. Dziesięć odrębnych, ale przeplatających się historii miłosnych - każda w zupełnie innym wydaniu. Gwiazdorska obsada, dużo ciepła, serce po właściwej stronie. Więcej pisać nie trzeba, i tak wszyscy widzieli...

Atlas chmur

Niezwykła, wielowątkowa historia: akcja tej produkcji, powstałej na podstawie powieści Davida Mitchella, dzieje się na kilku płaszczyznach, czy raczej w różnych czasach i miejscach, jednak ich bohaterowie są ze sobą połączeni za sprawą własnych decyzji, a ich wybory mają ogromny wpływ na losy innych osób. Ilu widzów, tyle interpretacji. Aktorzy wcielają się tu w wiele postaci (Grant portretuje ich sześć). Ostatecznie każda z historii wypada ciekawie, a całość jest naprawdę angażująca emocjonalnie.

Kryptonim U.N.C.L.E.

Jeden z naprawdę udanych, choć mniej popularnych filmów Ritchiego, który znów bawi się chronologią i montażem - sprawnie. Jasne, scenariusz jest dość kulawy, ale nastrój, aktorstwo, dialogi, akcja i - w końcu - rozrywka stoją na najwyższym poziomie.

Boska Florence

Machnijcie ręką na resztę: to Grant jest prawdziwą gwiazdą tego filmu. Jego znakomita, efektowna rola (kilka wybitnych solówek!) to chyba najmocniejsza strona tego niepozbawionego wad, choć momentami urzekającego filmu o zderzeniu marzeń z rzeczywistością.

Notting Hill

Zdaniem niektórych - wzorowa komedia romantyczna. Naszym zdaniem... również. Poza celnym humorem dużo tu goryczy i realizmu, ponurej rzeczywistości mediów, ale i swoistego oczyszczenia.

Rozważna i romantyczna

Ten film to przede wszystkim wielki sukces Emmy Thompson, nie mogliśmy jednak o nim nie wspomnieć. Jest to adaptacja pierwszej powieści Jane Austen o tym samym tytule i dość klasyczny kostiumowy romans; adaptacja, zaznaczmy, uaktualniona kulturowo, m.in. krytykująca niełatwą sytuację słabszej płci. Brak tu jednak radykalizmu, a film ani na moment nie traci swego pięknego, romantycznego ducha. Hugh Grant w formie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj