W styczniu napisałem tekst z moimi przemyśleniami dotyczącymi branży gier w 2021 roku. Wspominałem tam, że mam pewne obawy co do dalszego wpływu koronawirusa, który w konsekwencji może doprowadzić do przesunięcia kolejnych premier na odległe terminy. Niestety patrząc na kalendarz wydawniczy na tegoroczną jesień, ze smutkiem stwierdzam, że duża część z tych przewidywań się sprawdziła, a na wiele potencjalnych hitów rzeczywiście trzeba będzie poczekać zdecydowanie dłużej. Dobrymi przykładami są Gotham Knights, Dziedzictwo Hogwartu, God of War: Ragnarok czy Horizon Forbidden West.  Jesień to zwykle najgorętszy okres w branży gier. W poprzednich latach zdarzały się takie miesiące, w których duże hity pojawiały się praktycznie każdego tygodnia, co często przynosiło nieoczekiwane efekty. Wystarczy wspomnieć na przykład przypadek Battlefield 1 i Titanfall 2, które trafiły na rynek w ciągu jednego tygodnia i w zasadzie stanowiły dla siebie konkurencję, co dobitnie udowodniły rozczarowujące wyniki finansowe tej drugiej gry i późniejsza akcja z „ratowaniem tytanów”. To właśnie pod koniec roku pojawiają się też kolejne odsłony „tasiemców”, takich jak FIFA, Assassin’s Creed czy Call of Duty. Nie ma w tym oczywiście niczego dziwnego, bo wiadomo, jak to jest przed świętami Bożego Narodzenia. Ludzie poszukują prezentów dla swoich bliskich, a czy istnieje lepszy prezent dla gracza niż jeszcze świeża, wymarzona przez niego produkcja? No właśnie. Wiele wskazuje na to, że tym razem będzie nieco inaczej, a kalendarz wydawniczy na jesień 2021 roku wypadnie zauważalnie słabiej niż w latach poprzedzających pandemię COVID-19. Oczywiście nie oznacza to, że gier zabraknie, bo tych jest całkiem sporo, choć mało wśród nich prawdziwych blockbusterów, które skierowane są do mainstreamu. Wystarczy spojrzeć na wrzesień: Kena: Bridge of Spirits to przeurocza, przygodowa gra akcji, ale jednocześnie oferująca zaledwie kilka godzin rozgrywki (wedle zapewnień twórców), a Lost Judgment i Tales of Arise, choć zapowiadają się fenomenalnie i prawie na pewno nie zawiodą, przemówią głównie do miłośników gier z Japonii. Tak naprawdę jedynym większym i typowo zachodnim tytułem jest Deathloop, czyli pierwszoosobowa strzelanka od Arkane Studios o zabójcy uwięzionym w pętli czasu. No, może jeszcze Life is Strange: True Colors, bo to kolejna odsłona całkiem popularnej serii nastawionych na fabułę przygodówek, ale nie sposób odnieść wrażenia, że o grze jest mimo wszystko dość cicho w branżowych mediach. Październik to przede wszystkim powrót znanych serii, z których każda ma zaoferować coś nowego. EA Sports chwali się systemem HyperMotion w grze FIFA 22, a Battlefield 2042 skupi się w całości na trybie wieloosobowym, oferując graczom tworzenie własnych doświadczeń za sprawą Battlefield Portal. Poza „wielką trójcą” dostaniemy też Far Cry 6 z charyzmatycznym Giancarlo Esposito w roli złoczyńcy, strategię Age of Empires 4 (od dnia premiery dostępną w abonamencie Xbox Game Pass!) oraz Metroid Dread na wyłączność Switcha. Miłośników mangi i anime może też zainteresować trójwymiarowa bijatyka o naprawdę długim tytule – Demon Slayer -Kimetsu no Yaiba- The Hinokami Chronicles.
fot. EA
+1 więcej
Listopad przyniesie (prawdopodobnie, bo w ostatnich latach pogoda potrafi zaskakiwać bardziej niż zapowiedzi na targach E3) nie tylko jesienną aurę, ale też Call of Duty: Vanguard. Podczas gdy EA stawia na nowości, Activision zdecydowało się na powrót do korzeni i realiów II wojny światowej. Na pecety i Xboksy wjedzie Forza Horizon 5, tym razem zabierająca wirtualnych kierowców do Meksyku. Listę ciekawych premier zamykają dwa klasyki, które od lat cieszą się popularnością: Grand Theft Auto V i The Elder Scrolls V: Skyrim „zadebiutują” po raz kolejny w ulepszonych odsłonach. Bardzo spokojny będzie natomiast grudzień, bo na dobrą sprawę o uwagę graczy zawalczą tylko dwa wysokobudżetowe tytuły: Halo Infinite, które pierwotnie miało pojawić się już w listopadzie ubiegłego roku oraz również opóźniane Dying Light 2 od wrocławskiego Techlandu. Pod koniec roku czeka nas też istotna premiera sprzętowa, bo pierwsi klienci mają otrzymać Steam Deck, czyli niewielkiego peceta w iście konsolowej obudowie. Pierwsze wrażenia od branżowych dziennikarzy i influencerów są nad wyraz pozytywne, więc zdecydowanie jest na co czekać! Wielkim nieobecnym okresu jesienno-zimowego 2021 roku jest za to Assassin’s Creed. Ubisoft dał kilkukrotnie znać, że robi sobie dłuższą przerwę od cyklu i zamierza wykorzystać ją w dwojaki sposób. Dodatkowy czas zostanie spożytkowany na dalszy rozwój Valhalli, która niedawno doczekała się drugiego fabularnego rozszerzenia, a także na prace nad projektem z podtytułem Infinity. Ten ostatni wzbudza sporo kontrowersji i kompletnie mnie to nie dziwi, bo z wyjaśnień twórców trudno cokolwiek konkretnego wywnioskować. Najprawdopodobniej będzie to po prostu duża platforma, która z czasem będzie rozbudowywana o kolejne epizody skrytobójczej przygody.  Bez wątpienia zdarzały się lata bardziej obfite w premiery. Nieco spokojniejsza jesień 2021 roku nie musi jednak być zła dla graczy – debiutujące produkcje są na tyle różnorodne, że każdy powinien znaleźć tutaj chociaż jedną lub dwie pozycje dla siebie, a wolny czas można spożytkować inaczej, na przykład na walkę z zaległościami. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj