Premiera (Świat)
9 listopada 2022Premiera (Polska)
9 listopada 2022Gatunek:
AkcjaDeveloper:
SCE Santa Monica StudioPlatforma:
PS5, PS4Wydawca:
Świat: Sony Interactive Entertainment
Najnowsza recenzja redakcji
God of War: Ragnarok to jedna z moich ulubionych gier, które ukazały się w ostatnich latach na konsolach Sony. Choć tytuł ten nie oferował żadnych kolosalnych zmian względem odsłony z 2018 roku, to był książkowym przykładem dobrze wykonanego sequela. Była to produkcja pod praktycznie każdym względem lepsza od poprzedniczki. Kampania była dłuższa, świat większy i bardziej różnorodny, a Kratos i Atreus nauczyli się nowych sztuczek. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat historii czy rozgrywki, to odsyłam Was do naszej recenzji wersji na PlayStation 5. Tutaj zaś zamierzam skupić się na tym, co zmieniono i/lub dodano w pecetowym porcie, który zadebiutował pod koniec września.
Pecetowa wersja zawiera wszystkie wcześniejsze aktualizacje oraz bezpłatne DLC Valhalla, które wprowadza tryb inspirowany grami roguelike. Kratos wyrusza w nim do tytułowej krainy umarłych, gdzie staje do walki z wymagającymi przeciwnikami i potężnymi bossami, a w toku rozgrywki zdobywamy tak tymczasowe, jak i stałe ulepszenia, które pozwalają radzić sobie z kolejnymi wyzwaniami. Wbrew pozorom nie jest to prosta "zapchajdziura", a coś, co faktycznie daje sporo frajdy. Na dodatek twórcom udało się w zmyślny sposób wplątać w to wszystko fabułę i całość świetnie sprawdza się jako epilog całej nordyckiej przygody głównego bohatera.
Sony, jak w poprzednich portach, zadbało o szereg usprawnień. Możemy więc liczyć (pod warunkiem posiadania komputera, który to wszystko uciągnie) na rozdzielczość 4K i odblokowaną płynność, a także wsparcie dla ekranów Ultrawide i Super Ultrawide, czyli o proporcjach odpowiednio 21:9 i 32:9, co pozwala spojrzeć na Dziewięć Królestw w zupełnie inny niż dotychczas sposób. Premiera wersji PC przyniosła również dwie nowe opcje dostępności: audiodeskrypcję w scenkach przerywnikowych oraz redukcję liczby podpowiedzi od sojuszników przy łamigłówkach.
Gra prezentowała się świetnie nie tylko na PS5, ale nawet na leciwym PlayStation 4, także nic dziwnego, że na moim średniej klasy komputerze wygląda jeszcze lepiej. Na pochwały zasługuje optymalizacja i obsługa technologii, takich jak AMD FSR, DLSS czy generowanie klatek, co powinno ucieszyć posiadaczy mniej wydajnych konfiguracji sprzętowych. Ba! Dzięki temu nawet na Steam Decku da się grać w bardzo przyzwoitej jakości. Na dodatek dostępne opcje pozwalają na sporą elastyczność. Możemy postawić na 30 klatek i wyższe detale, postarać się o zbliżenie do 60 klatek (choć utrzymanie tej wartości w bardziej wymagających lokacjach będzie niemożliwe) lub postawić na zbalansowane podejście, które moim zdaniem jest najlepszym rozwiązaniem. Sam dość szybko zdecydowałem się zrównoważyć jakość i płynność gry i ustawić blokadę na 45 FPS, które da się utrzymać przez zdecydowaną większość czasu zabawy. Na 8-calowym wyświetlaczu OLED, jaki zastosowano w sprzęcie Valve, tytuł robi naprawdę świetne wrażenie. W moim odczuciu wygląda lepiej niż wersja na PlayStation 4, co w przypadku mimo wszystko dość taniego handhelda jest nie lada wyczynem.
Na dobrą sprawę jedyną rzeczą, do której można się poważniej przyczepić, jest wymóg posiadania konta PSN. Jako że na PS5 gram regularnie, to dla mnie nie było to problemem, ale zdaję sobie sprawę, że dla osób grających wyłącznie na PC i niemających w domu konsoli Sony może być to kłopotliwe, chociażby z uwagi na mnogość przeróżnych launcherów na pecetach i konieczność zakładania w każdym z nich osobnego konta. O ile przy Helldivers 2 czy Ghost of Tsushima dało się to jeszcze jakoś bronić, o tyle w tym przypadku naprawdę ciężko mi to zrozumieć. Mowa bowiem o tytule oferującym wyłącznie zabawę single player i pozbawionym jakichkolwiek opcji sieciowych.
Mimo że God of War: Ragnarok zadebiutował na PS5 już niemal dwa lata temu, to gra nadal robi fenomenalne wrażenie. Wygląda świetnie, walka jest efektowna, brutalna i satysfakcjonująca, a historia wciąga. Tym bardziej raduje fakt, że port wykonano z dbałością o detale i solidną optymalizację. Dzięki temu produkcją mogą cieszyć się posiadacze nie tylko najbardziej wydajnych i kosztownych pecetów, ale też i osoby ze starszym sprzętem czy korzystający z gamingowych handheldów, takich jak Lenovo Legion Go czy Steam Deck.