Podczas San Diego Comic-Con, szef Marvel Studios, Kevin Feige zapowiedział tytuły na nadchodzące lata, w tym dwie części Avengers wieńczące Sagę Multiwersum. Czego możemy się po nich spodziewać?
Panel Marvel Studios na tegorocznym Comic-Conie nie dotyczył tylko najbliższych filmów i seriali. Kevin Feige ponownie wszedł na scenę i pokazał, że w MCU wszystko jest po staremu, a plany sięgają wielu lat do przodu. Zatem oprócz promocji najbliższych projektów, udało się też odsłonić informacje na temat tego, jak zostanie zwieńczona Saga Multiwersum. Przy okazji było trochę zaskoczeń, bo jednak spodziewałem się, że to Ant-Man i Osa: Kwantomania zakończy 4. fazę, natomiast okazuje się, że produkcja ta otworzy rozdział numer pięć. Myślałem tak dlatego, że to jednak tam po raz pierwszy zobaczymy Kanga Zdobywcę. W finale serialu Loki dostaliśmy Tego, który trwa, a zatem jedną z wielu wersji antagonisty, który ma być nowym Thanosem. Marvel Studios niekonwencjonalnie dla siebie prowadzi nowy rozdział swojego łączonego uniwersum, zatem nie ułatwiają zadania jeśli chodzi o spekulowanie na temat tego, co się wydarzy w przyszłości. Możemy jednak podjąć to wyzwanie.
Zaznaczę jeszcze przed wróżeniem z fusów, że nie chcę za bardzo wypowiadać się w tym miejscu na temat problemów, które stały się zauważalne przy czwartej fazie uniwersum. Kilka z nich wymienię, bo jednak to przekłada się na trudność w antycypowaniu tego, co nadejdzie za kilka lat w podsumowaniu nowej Sagi. Brakuje więc punktów stycznych, panuje duży chaos w sposobie opowiadania historii i nie ma na pierwszym planie myśli przewodniej. Same słowa o tym, że Kang będzie sklejał wszystkie dotychczasowe filmy, nie są wystarczające. Widzowie chcą to przede wszystkim zobaczyć, a jednak trudno spodziewać się, że kończący fazę czwartą Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu, da nam coś więcej niż scena po napisach wprowadzająca nas do tego, co będzie dalej. Obecne problemy MCU są jednak tematem na inną opowieść, a my możemy skupić się na tym, co czeka nas w 2025 roku. To właśnie wtedy zadebiutują bowiem dwie części Avengers – Avengers: Kang Dynasty oraz Avengers: Secret Wars.
Saga Multiwersum oznacza, że to koncept wieloświatów zastąpi Kamienie Nieskończoności, które dominowały w Sadze Nieskończoności. Na razie wprowadził nas do tego serial Loki, pokazując alternatywne wersje bohatera oraz filmy Spider-Man: Bez drogi do domu i Doktor Strange w multiwersum obłędu. Zwłaszcza w tym ostatnim pojawiła się najważniejsza wzmianka w kontekście dwóch kolejnych części Avengers. Chodzi o inkursję, a zatem zderzanie się dwóch światów.
Zderzanie się światów oferuje ogromną stawkę i nieprzypadkowo w drugim Doktorze Strange'u otrzymaliśmy ekipę Illuminati. W komiksach z runu Jonathana Hickmana grupa ta (w skład wchodzili Iron Man, Namor, Doktor Strange, Reed Richards, Czarna Pantera oraz Black Bolt) próbowała samodzielnie decydować o losach świata. Odwoływali się do własnej moralności, wybierając swoje dobro nad dobro potencjalnego uniwersum, które zetknie się z Ziemią-616. Trudno powiedzieć, na ile zostanie to pokazane w Kinowym Uniwersum Marvela, bo jednak historia Hickmana została opisana na przestrzeni tylu tomów, że fizycznie jest to niemożliwe do dokładnego adaptowania z ramach filmowego uniwersum. Kevin Feige i spółka udowadniali jednak wielokrotnie, że elastyczność w adaptowaniu i przetwarzaniu konkretnych historii działa u nich bez zarzutu.
Na ten moment możemy więc tylko spekulować, bawić się w teorie dotyczące tego, jak mogą wyglądać dwie nadchodzące części Avengers. Przyznacie sami, że 4. faza dała mało poszlak. Otwarcie puszki z multiwersum to jedno, ale prócz tego nie ma zbyt wielu punktów stycznych. Scena po napisach Shanga-Chi coś zapowiada, ale niczego nie można być pewnym. Zakładam, że jego pierścienie będą w jakiś sposób powiązane z bransoletą Ms. Marvel i być może zobaczymy także tego herosa w filmie Marvels. Może obok historii Carol Danvers z nowymi jej przyjaciółkami (Kamala Khan i Monica Rambeau) dostaniemy wyraźne poszlaki naprowadzające nas w kierunku Dynastii Kanga. Trudno też powiedzieć, jaką rolę odegrają Przedwieczni, bo po zakończeniu Eternals nie ma na razie zbyt wielu odniesień do tego filmu. Z jednej strony jest to dobre, bo dobrze mieć w tym wielkim uniwersum coś, co jest oderwane od reszty, ale w dalszej perspektywie może to być kłopotliwe.
Saga Multiwersum prócz wieloświatów pokazuje też koncepty boskie – Przedwieczni, Celestiale i nowi bogowie (egipscy i greccy). Gdybym miał spekulować, może jest to z myślą o zwiększaniu stawki poprzez wprowadzanie potężnych istot, które wykorzystane zostaną w finałowej potyczce. Przejdźmy zatem do zapowiedzianego Avengers: Kang Dynasty, bo to nie jest tak, że nic nie stanowi dla nas koła ratunkowego do dalszych rozważań. Jest bowiem komiks z początku 2000 roku autorstwa Kurta Busieka o tym samym tytule. Tam Kang Zdobywca przejmuje władzę nad światem i wprowadza swój reżim. Włada sobie ze swojego statku w kształcie miecza, nazywanego „Mieczem Domoklesa” i siłą przekonuje wszystkich, że robi to dla dobra Ziemi. Zna bowiem wszystkie potencjalne losy, które mogą spotkać naszą planetę i zamiast czekać na zagładę, sam wprowadza napisane przez niego przeznaczenie. Tworzone są siłą rzeczy obozy dla buntowników, Avengers zostają rozbici i potrzeba nowych sił, które mogą powstrzymać Kanga. Do pilnowania porządku antagonista angażuje dotychczasowych przeciwników, między innymi dewiantów, co mogłoby być powiązane z Eternals w ramach MCU. Jest tam jednak sporo ciekawych pomysłów, bo jak dobrze wiemy, Kang potrafi manipulować czasem. Wyobrażam sobie, że oglądanie Spider-Mana walczącego z dinozaurem, jak przedstawiono to w luźnej adaptacji komiksu w serialu animowanym Avengers: Potęga i moc, to coś bardzo atrakcyjnego. Nowy Kapitan Ameryka mógłby stoczyć w powietrzu bój z samolotem wojskowym z czasu II wojny światowej, ewentualnie trafić do tamtego okresu, co też jest możliwe w filmowej adaptacji. Mogłoby to być jednak zbyt podobne do tego, co robili bohaterowie w Avengers: Koniec gry, więc mieszanie się czasów w obrębie naszej Ziemi i współczesności, to na pewno ciekawy koncept.
Niewątpliwie dla zrozumienia, jakim zagrożeniem jest Kang, warto bliżej go poznać. W jego przypadku mówimy nie o jednej, a o wielu postaciach, będących de facto różnymi wersjami Kanga. Pod tym przydomkiem w komiksach debiutował we wrześniu 1964 roku w zeszycie Avengers #8, a jego twórcami byli Stan Lee i Jack Kirby. Sam Kang urodził się w XXXI wieku jako Nathaniel Richards, prawdopodobny potomek (lub przodek) Reeda Richardsa i Sue Storm z Fantastycznej Czwórki. Od najmłodszych lat stał się pasjonatem historii i podróży w czasie; w trakcie swoich badań naukowych odkrył technologię podróżowania po siatce czasoprzestrzennej wymyśloną przez Doktora Dooma. Związek tych obu postaci będzie zresztą pewnie niezwykle istotny, ale do tego jeszcze wrócę przy okazji omawiania Secret Wars.
Mocno prawdopodobne wydaje się zatem wykorzystanie wątku, że oto bohaterowie znowu przegrywają i to już od początku filmu. Kang wprowadza swoje rządy, a rebelia złożona z nowych członków Avengers stara się odmienić ten fakt. Porażka może być jednak rozłożona na dwa filmy, bo skoro mamy Secret Wars, to nie może przyjść zbyt szybka wiktoria. Istnieje możliwość, że Kang Zdobywca przejmie cechy, które miał Boski Imperator Doom w komiksowym oryginale. Na razie są to wszystko spekulacje, a jedyną rzeczą, którą wiemy na pewno, jest fakt, że na stanowisku reżysera stanie Destin Daniel Cretton, twórca filmowego Shanga-Chi. Dla mnie jest to wiadomość znakomita, bo nie tylko uważam jego film za najlepszy w 4. fazie, ale też widać, że to jest twórca odpowiedni do tej roboty. Nie wiem, ilu z Was miało okazję zobaczyć materiał od kulis Shanga-Chi. Słuchając tam wypowiedzi reżysera widzimy, jak wiele pomysłów wychodziło od niego, dodatkowo w sposób kreatywny podchodząc do planowanych konceptów. Czasami były to drobne nawet detale, których bez tego filmu od kulis byśmy nie dostrzegli, ale konceptualnie rozwinął swoją postać i świat wokół niego znaczenie bardziej, niż umożliwiał to sam scenariusz. Dlatego uważam, że jego nominacja nie jest przypadkowa i nie zdziwię się, jak dodatkowo postać Shanga-Chi stanie się kluczowa dla tej historii.
Doktor Doom wspólnie z Molecule Manem niszczyli multiwersum stopniowo, aby ostatecznie móc ten świat uratować.
A co możemy powiedzieć o Secret Wars? Wróćmy jeszcze do samych komiksów Hickmana, na których najprawdopodobniej ta część Avengers będzie bazować. Ostrzegam, że poniżej znajdują się spoilery, więc jeśli planujecie lekturę (prawdopodobnie) adaptowanych opowieści, to miejcie się na baczności. Droga do Tajnych Wojen prowadzi przez ogromną liczbę komiksów, które w Polsce śledzić można było w seriach Avengers, New Avengers oraz pojedynczych tomach Nieskończoność i Avengers: Czas się kończy. To z nich dowiadywaliśmy się, że multiwersum trzęsie się w posadach w wyniku inkursji, zderzeń poszczególnych uniwersów, przez które kolejne z nich ulegały zniszczeniu. Choć Mściciele dwoili się i troili nad rozwikłaniem całej zagadki, zagłada Wszechświata i tak stała się nieuchronna. Ostatecznie na trajektorię kolizyjną weszły ze sobą dwa ocalałe światy: Ziemia-616, główna arena Marvela, i Ziemia-1610, na której rozgrywają się wydarzenia z serii Ultimate. Następuje kres wszystkiego, nawet jeśli mała grupa bohaterów i tak ujdzie z życiem. Wyzwanie rzucą Doktorowi Doomowi, samozwańczemu bogowi, który dzieli i rządzi na tzw. Bitewnym Świecie – ostatniej planecie, stworzonej ze strzępów rzeczywistości. Doktor Doom wspólnie z Molecule Manem niszczyli multiwersum stopniowo, aby ostatecznie móc ten świat uratować. Celem było bowiem pokonanie Beyonderów, którzy planowali naszą zagładę. Doom nie byłby jednak Doomem, gdyby przy okazji nie wykorzystał szansy do zbudowania nowej rzeczywistości według jego własnych zasad. Chociaż wiele mówi się o wprowadzeniu tej postaci w scenie po napisach drugiej Czarnej Pantery, nie wiem, czy jest jeszcze czas na to, żeby ten czarny charakter stawiać w tak ważnym miejscu. Nie ma w filmach czasu na to, żeby obok siebie w jednym evencie egzystował Kang i Doktor Doom, więc twierdzę, że ten pierwszy przejmie jego rolę z komiksów. Nie przeszkadza nawet to, że w historii Hickmana ogromną rolę odegrała Fantastyczna Czwórka, bo tak samo są mocno związani z jednym, jak i drugim antagonistą.
W sieci nie brakuje fanów twierdzących, że znajdziemy też w filmowym Secret Wars jakieś odwołania do pierwszego ogromnego eventu Marvela z lat 80., kiedy to Tajne Wojny dotyczyły bardziej sprzedawania zabawek dla firmy Mattel. Jim Shooter, ówczesny szef Domu Pomysłów, podpisał intratną umowę, na mocy której sprzedawano produkty związane z wydarzeniem w świecie komiksów. Stąd czarny strój Spider-Mana, który nie miał żadnego głębszego podłoża fabularnego, a służył jedynie jako zabieg biznesowy. Jeśli chciałbym być złośliwy, to powiedziałbym, że na poziomie symbolicznym do tego odwoła się Disney i Marvel Studios – dadzą swoim postaciom nowe kostiumy i po prostu zarobią na zabawkach, ale to już nie jest przecież nic zaskakującego. Tamte Tajne Wojny nie mają jednak nic wspólnego z multiwersum, więc siłą rzeczy to run Hickmana musi być adaptowaną historią.
W tej fabule multiwersum przestaje istnieć. Komiks z 2015 roku służył nie tylko jako zwieńczenie długiej sagi, ale też miał porządkować uniwersum Marvela. Tropem Kryzysów w DC, wydawnictwo chciało zaprowadzić porządek, aby uporządkować czytelnikom rozległą rzeczywistość komiksowego uniwersum. Dlatego było możliwe wprowadzenie Milesa Moralesa do jednego świata obok Petera Parkera lub Old Man Logana. Czy filmy przejmą też taką rolę? Wydaje się, że byłby to odpowiedni moment na wprowadzenie nowych odtwórców znanych ról, obsadzając np. nowego Tony'ego Starka. Wiemy, że studia nie znoszą recastów, a skoro tak uważają, to pewnie znakomita większość fanów również tego nie cierpi. Biologii oszukać się nie da, prędzej czy później muszą pojawić się nowi aktorzy, więc Tajne Wojny stwarzają ku temu wielkie możliwości.
Kto stanie za kamerą? Jeśli miałbym typować, to powiedziałbym, że James Gunn. W chwili obecnej jest to najlepsza osoba do tego zadania, bo poradzi sobie z każdym aspektem historii – ogromem postaci, aspektem rozrywkowym, jak i dramatycznym. Nie widzę Ryana Cooglera, bo on lepiej czuje się w mniejszych skalą historiach, skupionych konkretnie na dwóch, trzech postaciach i nie wiem, czy dobrym pomysłem byłoby wrzucanie go w coś tak ogromnego jak Secret Wars. Może też objawi się nowe nazwisko, które wyreżyseruje też Fantastyczną Czwórkę? Niewątpliwie ta grupa herosów będzie kluczowa dla tej historii, więc kto wie? Kim nie będzie ta osoba, przed nami z pewnością perspektywa dwóch niesamowitych filmów, które mają silne komiksowe podstawy. Byle tylko Marvel do tego czasu rozwiązał problem z efektami specjalnymi, bo już współczuję artystom, którzy w jednym roku będą pracować nad dwoma tak ogromnymi projektami.