Wataha rozpoczyna się od zamachu bombowego, w którym giną oficerowie jednej z jednostek straży granicznej w Bieszczadach. Tylko jednemu z nich udaje się przeżyć. Kapitan SG Wiktor Rebrow (Leszek Lichota) w wyniku zamachu traci nie tylko swoich przyjaciół, ale przede wszystkim ukochaną Ewę. Zagubiony, próbuje dociec, co się wydarzyło i kto za tym wszystkim stoi. Oficjalne śledztwo prowadzi prokuratura. Poznaniem prawdy są zainteresowani również jego przełożeni. Nowe odcinki w każdą niedzielę o 20:10 w HBO. Z Kasią Adamik, reżyserką Watahy, rozmawiał Dawid Rydzek.

DAWID RYDZEK: Nie realizowałaś Watahy od początku. Łatwo jest być reżyserem któregoś z kolei odcinka serialu, w którym ktoś już wcześniej dokonał castingu i ustalił pewną stylistykę?

KASIA ADAMIK: Trudno, choć to przy pracy w serialach normalne. Albo jest się to osobą, która ma szczęście produkcję formatować – wymyślić warstwę wizualną, zaproponować sposób prowadzenia kamery, rodzaj oświetlenia, czy też w ogóle styl narracji – albo jest się tą osobą, która wchodzi "po". Wtedy trzeba próbować się dopasować jak najbardziej się da. Oczywiście wiadomo, że każdy odcinek różni się od siebie. Nawet jeśli wszystkie robi jeden reżyser, to każdy z nich jest inny, ma chociażby własną strukturę dramaturgiczną. Trzeba więc zrobić wszystko, by dopasować się do stylu serialu. Całe szczęście okazało się, że Michał [Gazda – przyp. red] i ja mamy bardzo spójne wyobrażenia na temat Watahy. Zresztą same Bieszczady i tematyka serialu narzuciły też sporo sposobowi opowiadania, który on zainicjował. Nie miałam więc szczególnych problemów, żeby pod jego styl się podszyć, zwłaszcza, że [operator] Tomek Augustynek był z Michałem od początku i stał na straży wizualnej strony produkcji. Artur Kowalewski, nasz producent kreatywny, był z kolei tym, który musiał pilnować spójności postaci i opowiadanej historii. Wszystko było więc wcześniej ustalone, choć muszę z drugiej strony przyznać, że mogłam też dużo wnieść od siebie.

Czyli była szansa na odciśnięcie swojego reżyserskiego piętna?

Co by się nie robiło, to piętno zawsze się odciska. Każdy kręci inaczej, ma swój styl, ma swoje pomysły. Mimo tych zewnętrznych cech, o których spójność na przestrzeni sezonu czy całego serialu się dba, zawsze gdzieś ten unikatowy styl wychodzi. Jasne, czasem w mniejszym lub większym stopniu, ale nie sposób zrobić czegoś całkowicie przezroczystego.

Jak wyglądała produkcja Watahy w porównaniu do – znanego ci przecież – rynku amerykańskiego?

Trudne warunki [tj. lokalizacja – przyp. red.] zjadały nam trochę czasu, choć one były właściwie wpisane w ten projekt. Było naprawdę luksusowo, zarówno w kwestii dni zdjęciowych, jak i budżetu. Nie czuć było tej "tanizny", jaką widać w niektórych serialach. Mieliśmy bardzo oddaną ekipę dbającą o prawdziwość pokazywanego świata – o scenografy, kostiumy czy lokalizację. Dali z siebie wszystko, by całość nie wygląda sztucznie, co znów można zaliczyć jako zmorę polskich produkcji. Aktorzy też byli zaangażowani w 100 procentach. Kręciliśmy w Bieszczadach, z dala od ich miejsc zamieszkania czy stałej pracy. Nikt nie jeździł wieczorem do teatru, co – nieważne, jakim dobrym aktorem by się nie było – zawsze trochę z rytmu wybija. Dzięki temu skupieniu wyłącznie na jednym projekcie na pewno wiele zyskały grane przez nich postacie. Mamy naprawdę dobre ekipy i nie odstajemy pod tym względem niczym od Zachodu. To, co zwykle nas odróżnia, to po prostu budżet.

[video-browser playlist="630918" suggest=""]

Ale niemożliwe chyba, żeby tutaj wystarczyło na wszystko.

Oczywiście, że nie, ale zawsze chciałoby się więcej, zawsze jest wszystkiego za mało. Przydałoby nam się na przykład kilka dni więcej w samych górach, kiedy musieliśmy zmagać się z żywiołem i nocą, nadchodzącą w październiku już o godz. 16.00. Tam, gdzie kręciliśmy, nie było też w ogóle zasięgu, a komunikacja w produkcji filmowej jest kluczowa. A to czegoś się zapomni, a to wpadnie się na jakiś pomysł w ostatniej chwili i potem traci się czas na takie drobnostki, właśnie przez ten fakt utrudnionej komunikacji. Niemniej to wszystko było warte tego, bo te lokacje stanowią o tzw. production value. Byliśmy w prawdziwych miejscach – i to się czuje.

Czytaj również: Listopadowe nowości na kanale HBO. Premiera serialu "Dom Grozy"

Wataha to pierwsza polska produkcja HBO tworzona z rozmachem. Całkiem niezłemu skądinąd Bez tajemnic bliżej było do teatru telewizji niż do serialu z prawdziwego zdarzenia.

Zgadza się. Bez tajemnic było bardzo kameralne, tymczasem w Watasze ten rozmach widać w każdym aspekcie. Takich produkcji w Polsce nie było wiele, choć jestem fanką kilku rodzimych bardziej spektakularnych seriali, które powstały wcześniej w innych stacjach. Cenię sobie Pitbulla, trudno o coś bardziej "jakościowego". Nasza Ekipa też, wydaje mi się, była całkiem niezła i broni się nawet po latach. Tylko że to jednak takie pojedyncze strzały… Marzy mi się polska telewizja, w której wszystkie stacje biją się o to, by zrobić jak najlepszy, jak najambitniejszy serial. Jesteśmy jednym z niewielu krajów, gdzie jeśli coś jest popularne, to na następny sezon otrzymuje mniej pieniędzy. Ponieważ ludzie i tak będą to oglądać. W każdym innym państwie, jeśli pierwszy sezon poszedł dobrze, na drugi daje się jeszcze większy budżet, żeby przebić to, co było wcześniej, zrobić coś jeszcze lepszego, a nie cofać się. U nas, jak już coś złapie, to tylko odcina się od tego kupony. To absurd.

Pod względem budżetów nigdy jednak Amerykanów nie dogonimy. Są jakieś zachodnie produkcje, które mogłyby za to powstać równie dobrze i u nas?

Choćby House of Cards. Wiadomo, że nasza polityka wygląda inaczej, ale taką postać antybohatera, ambitnego posła czy senatora, jesteśmy w stanie bez problemów wykreować. To, co nas powstrzymuje tutaj, to wcale nie pieniądze. Weźmy na przykład takich Zagubionych. Rzecz jasna nie mówię, że moglibyśmy zrobić dokładnie coś takiego w Polsce, ale to była przecież komercja na całego, czyste kino gatunkowe. Jasne, świetnie napisane, szczególnie te pierwsze sezony, niemniej to serial rozrywkowy. Koncept polegał zaś na umieszczeniu kilku aktorów w lesie.

Na Hawajach.

Oni byli na Hawajach, my musielibyśmy to zrobić na Bornholmie albo gdzieś na Syberii.

[video-browser playlist="630901" suggest=""]

Znając życie, skończyłoby się na wyspie Wolin.

Wiadomo, miejsce kosztuje. Ale to też nie musi być wyspa, to może być inna tajemnicza, odcięta od świata lokalizacja. W tym serialu jednak jakością nie były przecież Hawaje, ale przede wszystkim sam pomysł i bohaterowie. Te dwie rzeczy zaś nic nie kosztują!

Takich pomysłów w Polsce w ogóle nie ma, czy po prostu nikt nie odważy się ich realizować?

Nie wiem, czy ktokolwiek scenariusze z takimi pomysłami czyta. Znacznie łatwiej jest przecież zrobić kolejny serial o lekarzach i policjantach. Problem więc też w tym, że nie bardzo jest taki koncept komu przedstawić. W HBO wiemy, z kim rozmawiamy, albo im się coś spodoba, albo nie. Ale w TVP? Nie mam pojęcia, do kogo by tam zadzwonić.

Czytaj również: Rekordowa oglądalność 1. odcinka serialu HBO "Wataha"

Czyli do tego wyścigu między stacjami jeszcze daleko.

Niestety, choć mam nadzieję, że on w końcu nadejdzie. W Stanach Zjednoczonych jeszcze 15 lat temu było tylko HBO. W ogóle nie miało dla siebie konkurencji. Po jakimś czasie do gry włączyło się Showtime, AMC, internetowy Netflix, a także stacje ogólnodostępne, takie jak NBC czy CBS. To przecież na antenie właśnie tej ostatniej powstaje Żona idealna, którą uważam za rewelacyjny serial. Niby z definicji gorsze CBS robi produkcję na poziomie HBO. Ze świetnymi bohaterami, z genialnym scenariuszem, z roku na rok wzbijający się na jeszcze wyższy poziom. Oczywiście, ja mam świadomość, jak wdzięczne do ekranizowania jest amerykańskie prawo i to, jak sądownictwo wygląda u nas w Polsce. W naszych kompletnie białych, kompletnie nieatrakcyjnych wizualnie salach rozpraw kręcić czegoś podobnego się nie da. Nie musimy jednak załamywać rąk, możemy zrobić serial o czymś innym. Wystarczy pomysł.



[image-browser playlist="580566" suggest=""]Wataha to pierwszy serial polskiego HBO oparty na oryginalnym koncepcie. Nowe odcinki w każdą niedzielę o 20.10.









To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj