Nazwisko Briana K. Vaughana jako jednego z producentów wykonawczych pojawiało się przy dwóch amerykańskich serialach: Zagubieni oraz Pod kopułą. Fanów historii obrazkowych elektryzuje ono jednak z innych powodów - ten komiksowy scenarzysta jest twórcą nagradzanych serii, w tym niezwykłej space opery pt. Saga, która w tym roku po raz drugi z rzędu zdobyła najcenniejsze komiksowe trofeum, czyli Nagrodę Eisnera. Pierwszy tom Sagi, określanej jako połączenie Gry o tron i "Gwiezdnych wojen", ukazał się właśnie po polsku. To jednak wcześniejsze prace Briana K. Vaughana sprawiły, że zwrócił on na siebie uwagę serialowego świata.

Y: Ostatni z mężczyzn - wieloodcinkowe opus magnum

[image-browser playlist="582432" suggest=""]

Zanim na całym świecie rozprzestrzeniła się serialowa mania, w historii komiksu na stałe zapisał się imprint wydawnictwa DC - Vertigo. Serie wydawnicze Vertigo wyprzedziły swój czas, były przeznaczone dla dorosłego czytelnika i nie stroniły od kontrowersyjnych tematów. Dzisiejsze, "niegrzeczne" seriale ze stacji Showtime, Starz czy Cinemax to jakby żywcem przeniesione pomysły i fabuły amerykańskich oraz importowanych z Wielkiej Brytanii i Irlandii scenarzystów tworzących dla Vertigo. Banshee ogląda się jak wariację na temat jednego z tomów obrazoburczego komiksu "Kaznodzieja", a już niebawem będziemy mogli oglądać Constantine'a, którego pierwowzór, "Hellblazer", był najdłużej wydawaną serią imprintu DC.

Do grona twórców, którzy pisali pod szyldem Vertigo, należy nowojorczyk Brian K. Vaughan. To właśnie jego precyzyjnie skomponowana, epicka seria Y: Ostatni z mężczyzn zwróciła uwagę twórców Zagubionych. Zaczęła ukazywać się w 2002 roku - po kilku latach pisania superbohaterskich historii dla różnych wydawnictw, Vaughan ruszył z autorską serią, która miała mu przynieść rozgłos i nagrody.

Zawiązanie akcji może przypominać polskim kinomanom Seksmisję. W pierwszym zeszycie wymiera – w tym samym momencie na całej Ziemi – cała populacja ssaków płci męskiej. Prawie cała – jedynym ocalałym jest młody amerykański mężczyzna o imieniu Yoryk wraz z małpką kapucynką zwaną Ampersand. Już po samym wyborze imion dla wykreowanych postaci daje się poznać jedna z cech Vaughana, która winduje jego scenariusze na niedostępne dla innych twórców rejony – to popkulturowa i historyczna erudycja, która pozwala autorowi na intrygującą grę z czytelnikiem. Nowojorczyk jest w tej grze inteligentny i błyskotliwy, wszelkie odniesienia i cytaty poszerzają pola interpretacji jego tekstów w tym stopniu, że do polskich wydań serii o Yoryku potrzebne były przypisy. To jednak nie wszystko. To, co dla Machulskiego w Seksmisji było okazją dla podanych w lekkiej formie potyczek z systemem totalitarnym, u Vaughana jest pretekstem do opowieści praktycznie o wszystkim. O stereotypach na temat mężczyzn i kobiet. O teoriach spiskowych. O niebezpieczeństwach nauki. O poszukiwaniu odpowiedzi. I wreszcie najprostsze – o miłości.

Y: Ostatni z mężczyzn to również opowieść drogi. Wyprawa Yoryka wraz z kobiecymi towarzyszkami przez Stany Zjednoczone, a potem jeszcze dalej, to opowieść o trudach współpracy, o nieuchronnych kompromisach i o tym, co się dzieje, gdy kobiety mają przewagę liczebną. Czy będą za wszelką cenę ochraniać ostatniego mężczyznę na Ziemi? Wprost przeciwnie. Śmierć mężczyzn to przekroczenie masy krytycznej. Rodzące się wynaturzenia, fobie i szaleństwo tworzą w połączeniu z podświadomym żalem za minionymi czasami mieszankę iście wybuchową. Chyba po raz pierwszy w komiksie kobiety w takim stopniu grają pierwsze skrzypce, są twarde, zdecydowane i wcale nie bezradne. Są dokładnie takie, jak widzimy je w wielu dzisiejszych, serialowych rolach. Sam Yoryk to zupełnie inna bajka - ocalenie mężczyzny, który nie wie, czego chce od życia, jest uroczo ciapowaty i zna iluzjonistyczne sztuczki prowokuje mnóstwo komicznych sytuacji. Yoryk to typowy nerd, protoplasta kumpli z Teorii wielkiego podrywu. Dla niego ta niespodziewana apokalipsa jest niczym innym, jak gorzką szkołą życia.

"Ex Machina" - polityczny procedural

[image-browser playlist="582433" suggest=""]

Gdy Brian K. Vaughan został zaproszony do pracy przy Zagubionych, pracował już nad kolejną, ważną w jego dorobku serią. Tworzona dla imprintu Wildstorm "Ex Machina" to historia, w której powodzenie ponoć nikt nie wierzył. Seria dociągnęła jednak do gorzkiego finału w pięćdziesiątym numerze i kilku wydań specjalnych, przynosząc Vaughanowi kolejne nagrody i ugruntowując jego renomę jako scenarzysty.

"Ex Machina" to wyjątkowe połączeniem mitu superbohaterskiego z przyziemnym światem polityki. Oto inżynier i wielbiciel komiksów Mitchell Hundred ulega wypadkowi w zetknięciu z tajemniczym artefaktem. Zyskuje moc - potrafi kontrolować wszelkie mechaniczne urządzenia i porozumiewać się z nimi. Wspierany przez dwójkę przyjaciół, późniejszych pomocników, podejmuje decyzję o zostaniu superbohaterem. Początki, jak u każdego z herosów w trykotach, są zabawne i prozaiczne - jako Wielka Maszyna ugania się za dilerami, złodziejami, służy miastu i obywatelom, czasami czyniąc więcej szkód niż pożytku, a władze oczywiście nie popierają jego działań. Z czasem trafia też na swojego arcywroga, z którym ściera się w wielu potyczkach. Zwrot akcji, raczej niespotykany w tego typu historiach, jest mocno zaskakujący - Hundred decyduje się odwiesić kostium do szafy, demaskuje się przed władzami i postanawia wystartować w wyborach na burmistrza, uważając, że w ten sposób lepiej przysłuży się miastu. Zanim to jednak nastąpi, jeszcze raz, 11 września 2001 roku, będzie musiał wzbić się w niebo jako Wielka Maszyna.

Większość z tych wydarzeń poznajemy w retrospekcjach - Vaughan bardzo lubi budować historię na kilku płaszczyznach czasowych. Już w pierwszym zeszycie serii poznajemy Hundreda jako burmistrza zawładniętego przez polityczny tygiel, współpracowników, doradców i oponentów. "Ex Machina" jest komiksową wersją procedurala z wątkiem przewodnim. Niektóre perypetie burmistrza Hundreda przypominają te, które są udziałem gubernatora Petera Florricka i jego doradcy, Eli Golda - bohaterów Żony idealnej. Hundred, wciąż pełen optymizmu, pełen chęci do pracy na rzecz miasta, powoli zdaje sobie sprawę, że bycie politykiem to zadanie o wiele trudniejsze i bardziej złożone niż bycie superbohaterem, a podejmowane w ramach urzędu decyzje mogą mieć nieoczekiwane konsekwencje. O tym, że nie jest to droga usłana różami, siedzący w ciemnym pokoju, przygaszony bohater informuje nas już na pierwszych planszach komiksu. Jednak czytelnik, zawłaszczony przez atrakcyjną opowieść, szybko zapomina o tym prologu. Bowiem "Ex Machina" z całym obyczajowym i fantastycznym sztafażem jest wspaniałą opowieścią o miłości do miasta i jego mieszkańców, pięknym hołdem scenarzysty dla wszystkich tragicznie zmarłych i tych wciąż żyjących, niczym w wielkiej machinie, nowojorczyków.

"Runaways" - zamknięcia i wznowienia

[image-browser playlist="582434" suggest=""]

Nie do końca wyszło scenarzyście z serią stworzoną dla imprintu Marvela - Tsunami. Zawirowania wokół tego komiksu przypominają te wokół wielu seriali fantastycznych ostatnich lat. Seria o grupce nastolatków, którzy odkrywają, że ich rodzice tworzą "Dumę" - złowrogie grono łotrów o superbohaterskich przymiotach, miała ogromny potencjał. Być może Vaughan za szybko odkrył wszystkie karty w tym projekcie – to, co mu się zazwyczaj udaje, czyli rozpoczęcie jak u Hitchcocka od trzęsienia ziemi, a potem pokazywanie wszelkich możliwych konsekwencji tego faktu, tu nie do końca zagrało. Seria została przerwana po osiemnastu zeszytach, jednak wyniki sprzedaży wydań zbiorczych zmusiły włodarzy Marvela do jej wznowienia. Vaughan w pewnym momencie ostatecznie porzucił projekt - kontynuatorem był między innymi Joss Whedon. Serię ponownie przerwano w 2010 roku.

Lwy z Bagdadu - One-shot z ambicjami

[image-browser playlist="582435" suggest=""]

Vaughan jest uważnym obserwatorem rzeczywistości, w swoich komiksach nie stroni od komentowania politycznych i obyczajowych wydarzeń, umiejętnie wkomponowując je w fabułę. Inspiracją dla powstania Lwów z Bagdadu była podawana kiedyś w formie gorącego newsa przez stacje telewizyjne ucieczka lwów z irackiego zoo podczas bombardowania miasta w 2003 roku. To gorzka w wymowie, alegoryczna historia o dokonywaniu wyborów na drodze do wolności, opowiadana głosami bezradnych w wojennych okolicznościach zwierząt. Zdolny twórca potrafi z takiego zdarzenia, takiego tematu wysnuć ponadczasową opowieść. Obrazy zwierząt na tle amerykańskich myśliwców i zrujnowanych domostw mają symboliczną siłę rażenia, stając się świadectwem szaleństwa świata. Lwy z Bagdadu można śmiało wyobrazić sobie jako hollywoodzki pełnometrażowy film w reżyserii, dajmy na to, Roberta Zemeckisa.

Zagubieni i Pod kopułą - seriale vs. komiksy

[image-browser playlist="582436" suggest=""]

Vaughan dołączył do twórców serialu Zagubieni w czasie prac nad trzecim sezonem. Początkowo pracował jako executive story editor, następnie był współscenarzystą kilku odcinków, przemycając do fabuły sporo popkulturowych smaczków. Od czwartego sezonu występował też w roli producenta. Opuścił serial po piątym sezonie, odchodząc, jak obrazowo określił to Damon Lindelof, "ku zieleńszym pastwiskom". Można przypuszczać, że zaważyła na tej decyzji jego renoma jako scenarzysty, który ma dokładnie rozplanowaną fabułę i dba o każdą postać. Może bycie jednym z wielu trybików w machinie produkcyjnej było ponad jego siły i nerwy. Prawda jest taka, że jako wiodący scenarzysta komiksowy ma pełną kontrolę nad dziełem, z zaufanymi współpracownikami tworzy historie logiczne i zwarte - czego nie można powiedzieć o Zagubionych i Pod kopułą.

Nazwisko Vaughana wciąż pojawia się w czołówce drugiej z wymienionych produkcji, choć niedawno Internet obiegła wieść, że scenarzysta rozstaje się z serialem. W jego komiksach nie spotkamy odpowiedników telewizyjnych, powstrzymujących rozwój fabuły, epizodów - zapychaczy. Kolejne zeszyty wyróżniają się charakterystyczną warstwą graficzną, a okładki do Y: Ostatniego z mężczyzn są jednymi z najciekawszych, najlepszych w branży. Dzięki Vaughanowi czytelnicy Marvela mogli zobaczyć, jak prezentuje się Wolverine w wykonaniu jednego z najciekawszych komiksowych rysowników - Eduardo Risso. Ich wspólny album pt. Wolverine. Logan to przykład, że superbohaterskie historie mogą wyglądać zupełnie inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. W czterdziestym zeszycie "Ex Machina", z ironicznym, gościnnym scenariuszem twórcy "Kaznodziei", Gartha Ennisa, realny świat styka się niespodziewanie z komiksowym. Oto autor Brian K. Vaughan i rysownik Tony Harris przybywają na spotkanie z burmistrzem Hundredem. Mają rozmawiać o adaptacji jego biografii na potrzeby komiksu. Burmistrz myli Vaughana z innym słynnym scenarzystą, Brianem Michaelem Bendisem. Gdy ten prostuje pomyłkę, dowiaduje się, że jest scenarzystą od tego komiksu, w którym koleś ucieka przed jeżdżącymi na motorach lesbijkami. Te jednoznaczne uproszczenie wspaniałej, wieloznacznej opowieści, jaką jest "Y - Ostatni z mężczyzn", jest ironicznym komentarzem na temat wiecznego postrzegania komiksu jako niedojrzałego medium. Podczas gdy współczesne seriale są doceniane i hołubione przez poważnych krytyków, komiks wciąż musi walczyć o uznanie go za prawdziwą sztukę.


[image-browser playlist="582437" suggest=""]Saga #1 ze scenariuszem Briana K. Vaughana i rysunkami Fiony Staples już w sprzedaży.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj