Część tytułów, które tu przytaczam, potrafi sprawić trudności podczas czytania, ale wynagradza to jakość treści. Nie mogło też zabraknąć bardziej oczywistych dla większości pozycji, do których może nawet nie trzeba nikogo zachęcać – ich reputacja mówi sama za siebie, jednak bez nich ta lista wydawałaby się w moim odczuciu niepełna.

Harry Potter – J. K. Rowling

Licząca siedem tomów seria o dorastającym czarodzieju to podróż do niezwykłego świata, która zapoczątkowała moją miłość do fantastyki. Nie może być nic lepszego dla nastoletniego czytelnika, który wraz z bohaterami lubi przeżywać fantastyczne przygody w fascynującym miejscu. Tak jak nikt nie przepada za szkołą, tak każdy chciałby się uczyć w Hogwarcie – w końcu w tym miejscu można poznać zaklęcia, zagrać w Quidditchu i doświadczyć na własnej skórze uroku magii. Wszystko jest tu ekscytujące, a zmagania Harry'ego z Voldemortem dostarczają wcale nie mniejszych wrażeń. Śmierć wszak upomina się także o lubiane postacie, a mrok potrafi szybko zagościć na stronach książki. Istotne są również problemy, jakie miewają bohaterowie – nieodbiegające wcale od naszych, np. pierwsza miłość. Szkoda tylko, że zakończenie cyklu nie satysfakcjonuje, a wątek miłosny akurat mnie z czasem zaczął irytować (moim zdaniem Harry i Hermiona powinni tworzyć parę). Starszy czytelnik także powinien być zadowolony z powieści Rowling, ale najbardziej do ich sięgnięcia zachęcam tych młodszych.
źródło: materiały prasowe

Imperium Grozy – Glen Cook

Imperium Grozy to niedoceniane fantasy. Tę serię często albo się uwielbia, albo jest się nią znudzonym. Główny powód tej sytuacji to poniekąd sposób opowiadania historii – wydarzenia rozgrywają się w dużej przestrzeni czasowej, np. o kilkusetletniej przeszłości jednego z bohaterów czytamy dość skrótowo. Dodatkowo nagromadzenie postaci, nie zawsze szybkie tempo akcji czy przejawiająca się w bitwach drobiazgowość są dla niektórych męczące. Jednak ja to przetrwałem i nie żałuję. Imperium Grozy posiada wielowątkową i zaskakującą fabułę oraz złożone, przechodzące metamorfozy postacie. Do tego autor obchodzi się z nimi nieraz okrutnie, nie boi się ich zabić i zmusić do trudnych działań. Chętnie zobaczyłbym serialową ekranizację tych książek – może od HBO? Jest jeden zgrzyt – ktoś ukradł pisarzowi rękopis ósmego tomu, ten więc porzucił serię i zabrał się za pisanie innych książek. Na zakończenie Imperium Grozy czytelnicy musieli czekać do 2012 roku (czyli 24 lata), jednak to już nie było ziszczenie dawnych planów Glena Cooka, bowiem cykl miał liczyć 14 części. Zresztą nie jestem pewien, czy pisarz jeszcze nie wróci do stworzonego przez siebie świata, bo zostawił sobie małą furtkę do kontynuacji.
źródło: materiały prasowe

Akta Dresdena – Jim Butcher

Na ten moment trudno o rozrywkowe fantasy na podobnie wysokim poziomie. W chwili, gdy piszę te słowa, jestem już po lekturze dziewiątego tomu (Biała noc) i wcale nie mam dość przygód Harry'ego Dresdena. Cechują się one wyśmienitym humorem i posiadają bardzo sympatycznego bohatera, który potrafi rzucać żartami w najbardziej beznadziejnych sytuacjach. Ponadto zdarza mu się odwoływać do popkultury i ulegać ludzkim emocjom takim jak gniew. To postać, która jest pełna życia. Pozostałe sylwetki ustępują Dresdenowi w niewielkim stopniu. Trafiają się tu zróżnicowane charaktery – od latającej czaszki czytającej romanse i traktującej kobiety jako obiekty seksualne, przez niebezpieczne i piękne wampiry, po mściwych i żądnych władzy wrogów. Fabuła Akt Dresdena łączy fantasy z kryminałem. Śledztwa bohatera budzą zainteresowanie, nie brakuje w nich poszlak i zaskoczeń, a nadnaturalne elementy tylko je uatrakcyjniają. Rozgrywają się tu także wątki toczące się przez wiele tomów – w końcu świat serii jest plastyczny, dużo się w nim dzieje, natomiast Harry nieustannie trafia w środek najważniejszych wydarzeń, czego potem ponosi konsekwencje.
źródło: materiały prasowe

Pierwsze prawo – Joe Abercrombie

Świat Pierwszego prawa doczekał się trylogii, trzech osobnych powieści i zbioru opowiadań. Polecam wszystkie, oczywiście we właściwej kolejności – w takiej, w której zostały napisane. Joe Abercrombie stworzył fantasy specyficzne – z bohaterami o znaczących wadach, realistycznym podejściem do świata i krwawymi opisami. Magia wydaje się stanowić jedynie przystawkę, przynajmniej w pojedynczych historiach, jak Bohaterowie czy Czerwona kraina. Wspomniane tytuły są przykładami kreatywności pisarza. Bohaterowie to militarne fantasy, a Czerwona kraina jest połączeniem fantastyki z gatunkiem spaghetti western. Zemsta najlepiej smakuje na zimno słusznie nasuwa skojarzenia z Hrabią Monte Christo – motyw zemsty pełni główną rolę. Pierwsze prawo prezentuje się bardziej klasycznie, jednak wciąż dostarcza wyśmienitej rozrywki dzięki wyjątkowym postaciom (np. kaleka zajmujący się torturami), wielowątkowej historii oraz humorowi opartemu na sarkazmie.
źródło: materiały prasowe

Skrytobójca – Robin Hobb

Cenię te fantasy ze względu na to, jak mocno angażuje w wydarzenia. Łatwo utożsamia się z głównym bohaterem historii, trzyma za niego kciuki, przeżywa rozpacze i chwile szczęścia. Przez to lektura Skrytobójcy szybko staje się jakaś... osobista. Do tego dochodzi ciekawy świat (który w końcu trzeba uratować), zajmująca historia obfitująca w zaskakujące zwroty akcji... Doskonała rozrywka jak się patrzy. Nie przez całą trylogię jest jednak wspaniale. Bohater w ostatnim tomie w stopniu przekraczającym cierpliwość okazuje się bierny, a jego rozczulanie się nad własnym losem zaczyna irytować. Na szczęście wydarzenia ze Skrytobójcy kontynuuje Złotoskóry, dlatego nie trzeba martwić się nie najlepszym zakończeniem – bo ono nie wieńczy losów Bastarda i reszty postaci.
źródło: materiały prasowe
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj