Z wielką marką wiążę się wielka odpowiedzialność
Zacznijmy jednak od początku – dosłownie. Prolog skutecznie usypia czujność gracza, bo jest do bólu liniowy i oskryptowany, przez co kojarzy się z typowymi tytułami single-player. Ta korytarzowość i prowadzenie za rękę wcale jednak nie przeszkadza, bo prezentowane sceny są niezwykle efektowne, a przeskakiwanie między herosami jest doskonałą okazją do tego, by potestować ich umiejętności oraz mocne i słabe strony każdego z nich. W jednej chwili szybujemy nad wrogami jako Iron Man, by już po chwili miażdżyć ich w skórze Hulka lub miotać tarczą Kapitana Ameryki. Całość wieńczy zaś spektakularny, choć pełen QTE rodem z 2010 roku, pojedynek z Taskmasterem. I gdyby na tym beta się zakończyła, to prawdopodobnie 4 września z wywieszonym językiem czekałbym w kolejce do kasy w jednym z popularnych elektromarketów. Liniowość, skrypty i brak świeżości? Komuż przeszkadzałoby to w grze, która pozwala wejść w skórę lubianych bohaterów, nawet jeśli ich wygląd nie przypomina ani komiksowych pierwowzorów, ani postaci wykreowanych przez znanych z MCU aktorów. Bardzo pozytywne wrażenie robi też ich zróżnicowanie, bo każdym gra się zupełnie inaczej, oraz dopracowana oprawa graficzna. Niestety – niedługo po prologu Marvel’s Avengers pokazuje swoje prawdziwe oblicze i zmienia się w grę-usługę pełną gębą z wszystkimi zaletami i wadami tego rozwiązania. Nie zrozumcie mnie źle – nie mam nic przeciwko grom-usługom samym w sobie. Spędziłem sporo czasu w obu częściach Destiny i pierwszym Tom Clancy’s The Division. Jest to jednak gatunek bardzo specyficzny, w którym o błędy jest wyjątkowo łatwo, a nawet pozornie drobne niedoskonałości mogą bardzo negatywnie rzutować na całość doświadczenia. I niestety tutaj takich niedoróbek doszukałem się bardzo szybko… Już sama struktura misji, na których wysyłamy Mścicieli, niebezpiecznie mocno przypomina początkowy stan pierwszego Destiny. Jeśli graliście w grę Bungie na premierę, to prawdopodobnie wiecie już, o co mi chodzi – zadania opierają się na bardzo oklepanych schematach. Docieramy na miejsce, biegamy pomiędzy kilkoma punktami w niewielkich lokacjach i walczymy z wrogami na zamkniętych arenach. Od czasu do czasu dla „urozmaicenia” dostajemy też pojedynek z nieco silniejszym oponentem lub bronimy pewnego obszaru przez pewien czas, odpierając hordy wrogów. Co gorsza, również same lokacje nie są szczególnie zachęcające i w trakcie testów przemierzałem przede wszystkim placówki A.I.M., które zaprojektowane były chyba przez tego samego architekta… Żadna z miejscówek nie wyróżniała się i nie zachęcała do eksploracji. Chciałbym wierzyć, że to tylko wina bety i twórcy zachowali najlepsze na samą premierę… Powtarzalność nie musi jednak z miejsca oznaczać wpadki, jeśli tylko twórcy zadbają o odpowiednio atrakcyjną machewkę na kiju, czyli loot. Niestety i w tym przypadku jest bardzo średnio. Z przeciwników wypada wyposażenie, ale jest ono zwyczajnie… nudne i sprowadza się jedynie do bardzo prostych bonusów do statystyk czy mocy pewnych umiejętności. Zapomnijcie, przynajmniej w początkowych etapach zabawy, bo takie przedmioty mogą pojawić się później, o sprzęcie, który diametralnie zmieniałby rozgrywkę tak jak legendarne wyposażenie z Diablo. Co gorsza, loot nie ma też wpływu na wygląd bohaterów, co prawdopodobnie ma na celu „zachęcenie” graczy do zdobywania kosmetycznych skórek, których w grze będzie naprawdę sporo.To jeszcze nie „Koniec gry” dla Crystal Dynamics i Square Enix
Warto zaznaczyć, że Marvel’s Avengers to tytuł, którego założeniem jest zapewnienie rozgrywki na długie miesiące. Po becie naprawdę trudno mi to sobie wyobrazić, by gameplay rzeczywiście utrzymał graczy tak długo – nawet zakładając, że będziemy oddawać się tej zabawie wspólnie z przyjaciółmi. Jest jednak i druga strona medalu. Współczesne gry-usługi to produkty, które na przestrzeni swojego żywota potrafią się diametralnie zmienić. Tu za przykład może raz jeszcze posłużyć Destiny, które zyskało drugie życie po premierze The Taken King czy chociażby świetnie rozwijane Tom Clancy's Rainbow Six Siege. Ba – nawet Anthem, które spotkało się z miażdżącą krytyką, ma z czasem powrócić jako znacznie lepszy i bardziej dopracowany tytuł. Bardzo możliwe, że i w tym przypadku doczekamy się intensywnego rozwoju, a twórcy wirtualnych Mścicieli będą dbać nie tylko o nową zawartość, ale też reagować na krytykę graczy.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj