Cringe przychodzi z wiekiem?
Cringe zwykle nie oznacza nic dobrego. W końcu coś musiało być na tyle żenujące, by użyć tego sformułowania. Jednak w popkulturze to określenie jest bardzo płynne z kilku powodów. Po pierwsze niektóre tytuły i sceny dopiero z czasem zaczynają wydawać się obciachowe. Może się tak dziać, ponieważ jako młodsi widzowie mamy zdecydowanie mniejsze wymagania. Nie ma żadnego wybitnego konesera w pieluchach. Nawet w wieku nastoletnim dopiero co rozwijamy swój gust artystyczny. W czasach, gdy ledwo sięgałam do kredensu, wydawało mi się, że Marsjanie atakują od Tima Burtona to genialne dzieło science fiction. Dopiero w zeszłym roku zdecydowałam się na ponowne obejrzenie tytułu. Okazało się, że kosmici wyglądają znacznie gorzej niż w moich wspomnieniach. Wciąż kocham ten film, jednak teraz wyłącznie jako komedię. Po krótkim wywiadzie w redakcji dowiedziałam się także, że dla wielu osób Street Fighter z 1994 roku wydawał się kiedyś arcydziełem kinematografii, wartym wszystkich Oscarów, a teraz już nie bardzo, bo jednak z perspektywy czasu dostrzega się te wszystkie niedociągnięcia. W związku z tym poczucie cringe'u przychodzi z wiekiem. Najbardziej oczywistym powodem są efekty specjalne, które źle się zestarzały i już nie robią takiego wrażenia. To, co zapamiętaliśmy jako epickie i niesamowite, teraz jest przeciętne albo zwyczajnie kiepskie. I aż niezręcznie jest po latach oglądać te same sceny, które kiedyś robiły na nas ogromne wrażenie, ponieważ nostalgia miesza się w nich z brutalną rzeczywistością - czy troll z filmu Harry Potter i Kamień Filozoficzny zawsze tak wyglądał (patrz: zdjęcie wyżej)? Na elementy wizualne można jeszcze przymknąć oko, ale na całą resztę nie. Przez jakiś czas w Internecie było bardzo popularne nagranie z filmu Camp Rock, w którym jedna z uczestniczek obozu muzycznego prezentuje swoje niesamowite zdolności. Wszystkie osoby, które należały do pokolenia ubóstwiającego produkcje Disney Channel, po obejrzeniu klipu po latach musiały poradzić sobie z ciarkami żenady. Zresztą - zobaczcie poniżej.Cringe to kwestia osobista
Z poczuciem cringe'u jest taki problem, że każdy ma zupełnie inny próg wytrzymałości. To, co dla jednego będzie powodem, by wyłączyć Netflixa, anulować subskrypcję i nigdy więcej nie dać się oszukać ładnemu zwiastunowi komedii romantycznej, dla innych nie będzie takie złe. Powiem więcej - niektórzy znajdują masochistyczną przyjemność w oglądaniu żenujących rzeczy. Sama należę do grupy osób, które bardzo trudno złamać. Gdy na Kopciuszku z Camilą Cabello normalnych widzów skręcało we wszystkie strony świata jak na egzorcyzmie, ja mimo wątpliwych walorów intelektualnych filmu świetnie się bawiłam. Mam też jednak swój limit. Jednym z niewielu tytułów, które nie znoszę, jest horror Ostre siatkarki (piwo dla każdego pełnoletniego widza, który dokończył seans). Bardzo często jestem wojownikiem redakcji, jeśli chodzi o nowości młodzieżowe, ponieważ oglądanie ich zwykle nie sprawia mi takiego bólu jak innym.Najpopularniejsze filmy i seriale na IMDb z tagiem "cringe-comedy"
Czy cringe może być dobry?
Scena z filmu Spider-Man 3 udowodniła, że to, co kiedyś było uważane za żenujące, po latach mogło stać się jednym z najbardziej kultowych momentów kinematografii. Trudno sobie wyobrazić, by Sam Raimi nie zdecydował się zawrzeć tego momentu w produkcji. Wobec tego należy zastanowić się, kiedy cringe jest czymś wybitnie złym, a kiedy może być dobry. Według mnie najgorzej starzeją się te żenujące sceny, które dodatkowo są "creepy" i wprowadzają nas przez to w dyskomfort. Widać to na przykładzie filmu Szesnaście świeczek z 1984 roku, gdzie dziadkowie nastolatki w pewnym momencie zaczynają komentować jej "cycusie". W ogóle branża rozrywkowa wydaje się mieć duży problem z pokazaniem seksualności tak, by nie było to niesmaczne. Cringe wydaje się też niewybaczalny w momencie, gdy jest połączony z nudą. Czasem żenujące momenty zostają przyćmione przez ogólny aspekt rozrywkowy. Jednak cringe ma szansę na to, by być dobry. Nie tylko Spider-Man 3 zestarzał się całkiem nieźle. Choć może to wiele osób zdziwić, nielubienie Zmierzchu już dawno wyszło z mody. Po latach wreszcie można spojrzeć na produkcję z dystansem, pośmiać się z jej niedorzeczności, ale przede wszystkim - dobrze się bawić na seansie. Cinema Nova w 2022 roku postanowiła wyświetlić film, a wideo z widowni stało się viralem na TikToku. Cała sala krzyczała z pamięci słynne kwestie, śpiewała piosenki i klaskała. W związku z tym tytuły, które z jakiegoś powodu weszły do kanonu popkultury, zdają się mieć odpuszczone grzechy. Na portalu IMDb z tagiem "cringe" można także znaleźć takie produkcje jak The Office czy Sex Education, które są powszechnie lubiane. W przypadku brytyjskiego, jak i amerykańskiego sitcomu o pracownikach biura, efekt cringe'u udaje się uzyskać dzięki konwencji mockumentu. Zwijamy się z zażenowania najczęściej w sytuacjach, gdy Michael Scott wprowadza w ten sam stan pozostałych bohaterów. Jesteśmy świadkami jego nieudolnych prób zyskania sympatii pracowników, co często jest tak intensywne, że chcemy odwrócić wzrok od ekranu lub podnosimy brwi, próbując sobie poradzić z jego żenującym zachowaniem. Często więc komedie podchodzą do cringe'u na różne sposoby. Wykorzystują to uczucie do jeszcze większego rozbawienia widzów. Szczególnie w momencie, w którym po ciężkim dniu pracy nie ma się nastroju na wysublimowany humor.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj