"The Terminator" (1984) i kolejne

Świat po apokalipsie pojawia się już w pierwszym filmie Camerona i choć na ekranie jest ledwie kilka minut, to trzeba przyznać, że czaszki wgniatane w ziemię przez gąsienice wielkich robocich pojazdów na długo zapadają w pamięć. Dopiero w czwartym filmie cyklu przenosimy się już na stałe do świata po słynnym Dniu Sądu Ostatecznego, ale trudno przecenić wartość sagi „Terminator” dla dzisiejszej popularności postapo. [video-browser playlist="638395" suggest=""]

"Waterworld" (1995)

Tym razem mamy świat pełen wody (czyli dokładne przeciwieństwo wielkiej pustyni). Kevin Costner ratuje, kogo się da, i wykańcza złych. I już. Widzom to nie wystarczyło, więc przez lata ten film określany był jedną z największych klap w historii kinematografii, ale z czasem pojawiły się większe i zła sława tego filmu przyblakła. Mimo wszystko do dziś nie mogę uwierzyć, że ledwie dwa lata później ktoś wyłożył pieniądze na kolejne drogie postapo z Kevinem Costnerem pt. „Wysłannik przyszłości”. Też na tym nie zarobili. [video-browser playlist="746425" suggest=""]

Reign of Fire” (2002)

Ten film na naszej liście znalazł się w nagrodę za oryginalność. Ocieplenie klimatu, wojna nuklearna czy atak z kosmosu to pomysły oczywiste, ale żeby wpaść na ideę, że nasza cywilizacja ulegnie zagładzie, bo niechcący obudzimy smoki śpiące pod ziemską skorupą, to trzeba mieć nieźle namieszane w głowie. Ale proszę bardzo. Smoki fruwają i zieją ogniem, ziemskie metropolie płoną, świat ulega zagładzie. Całe szczęście, że mamy Christiana Bale'a i Matthew McConaugheya. No i Izabellę Scorupco. [video-browser playlist="746426" suggest=""]

"I Am Legend" (2007)

Kolejna, tym razem dość swobodna, ekranizacja klasycznej powieści Richarda Mathesona o ostatnim człowieku w świecie opanowanym przez zombie/wampiry (niepotrzebne skreślić). Will Smith krążący po zarośniętym chwastami Times Square to jeden z najładniejszych, moim zdaniem, obrazków postapo w historii kina. A to nie jedyna fajna sekwencja w tym filmie. [video-browser playlist="746427" suggest=""]

"WALL-E" (2008)

Czy można ciekawie oddać świat po apokalipsie w animacji? Goście z Pixara potrafią wszystko, więc skoro wpadli na pomysł takiej fabuły, to dali radę. Swoją drogą, pamiętam, jak przeprowadzałem wywiad z reżyserem przy premierze filmu i opowiadał anegdotę o tym, jak chodził od jednego producenta do drugiego, mówiąc: "Mam taki pomysł na film: przez pierwsze pół godziny samotny robot krąży po świecie, na którym nie ma już ludzi". I zwykle w tym miejscu spotkanie się kończyło i mu dziękowano. Dopiero, gdy spotkał Pixarowców... [video-browser playlist="746429" suggest=""]
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj