"Predator" (1987)

Arnold po raz trzeci. W drugiej połowie lat 80. nikt już nie miał wątpliwości, że Schwarzenegger najlepiej sprawdza się w konfrontacji. Postawiono więc go naprzeciw wielkiego, złego drapieżcy z kosmosu - i Arnold jak zwykle nadludzkim wysiłkiem woli dał radę. Sam film rozpoczął kolejny wielki popkulturowy cykl pełen filmów, komiksów, gier i powieści. [video-browser playlist="712064" suggest=""]

"Spaceballs" (1987)

I znowu film, który już wymienialiśmy przy komediach. Ale inaczej się nie da. Skoro to parodia „Gwiezdnych Wojen” (i wielu innych filmów SF), to ta komedia Mela Brooksa musiała znaleźć się wśród komedii, ale musi też być wśród filmów fantastycznych - wszak gdyby nie fantastyk,a nie mieliby z czego żartować: [video-browser playlist="668150" suggest=""]

"RoboCop" (1987)

I kolejna wielka popkulturowa marka, która narodziła się w hollywoodzkimi kinie SF lat 80. Zawdzięczamy ją głównie przybyłemu z Holandii reżyserowi Paulowi Verhoevenowi, który wniósł do kostniejącego amerykańskiego kina sporo świeżości, brutalności i bezkompromisowych pomysłów realizacyjnych. Historia gliniarza z przyszłości, który jest na wpół człowiekiem, na wpół mechaniczną konstrukcją, była hitem i szokiem zarazem. To do dziś kawał porządnego kina nie dla dzieci. [video-browser playlist="712065" suggest=""]

"They Live" (1988)

I kolejny film wspólny. „Oni żyją” znaleźli się zarówno wśród najlepszych filmów grozy, jak i SF. To znowu (jak przy poprzednim takim tytule) obraz w reżyserii Johna Carpentera. Jak widać – to specjalista od takich koktajli. Tu chodzi o inwazję kosmitów, z której w większości nie zdajemy sobie sprawy, bo większość z nas dała im się omamić. I tylko pewne przeciwsłoneczne okulary pozwalają zobaczyć prawdę... [video-browser playlist="712067" suggest=""]

"Akira" (1988)

Jedyny w naszym zestawieniu film animowany i jedyny film japoński. Ale tego tytułu nie sposób było pominąć. To właśnie „Akira” pokazała całemu światu, jak ważne może być anime i jak wiele można w tym gatunku osiągnąć. Japońskim filmom poświęcimy jeszcze niejedno zestawienie, a ta postapokaliptyczna wizja przyszłości to po prostu początek myślenia o japońskiej fantastycznej animacji jako o temacie zupełnie serio: [video-browser playlist="712068" suggest=""]

"Willow" (1988)

Zgodnie z obietnicą wracamy do fantasy wychodzącego spod ręki George'a Lucasa. „Willow” było świetnym filmem, jednym z najlepszych filmów fantasy w historii. Lucas i Ron Howard chyba trochę przeszarżowali z kosztami i dlatego nie doczekaliśmy się ciągu dalszego, ale tak atrakcyjna wizja krain fantasy ponad ćwierć wieku temu była czymś oszałamiającym: [video-browser playlist="712071" suggest=""]

"Otchłań" (1989)

I jeszcze raz James Cameron. Przecież ten reżyser, zanim wziął się za „Titanica” i „Avatara”, już był wielkim reżyserem. Tu pod koniec lat 80. pokazał nam świetną fantastykę podwodną, pełną emocji, nieoczekiwanych spotkań i ciekawych wizji przyszłości ludzkości. Dziś to chyba najbardziej zapomniany film Camerona, a z pewnością równie dobry jak pozostałe: [video-browser playlist="712072" suggest=""]

"Total Recall" (1990)

I Arnold po raz czwarty – to rekordzista tego zestawienia. W filmie kończącym naszą listę ważne są jeszcze dwa nazwiska, które wcześniej się pojawiły: reżyser Paul Verhoeven i autor literackiego pierwowzoru, Philip K. Dick. W efekcie takiej mieszanki dostaliśmy wyśmienite widowisko SF, w którym sam Arnold nie wie, kim naprawdę jest, a Mars okazuje się planetą pełną przygód. [video-browser playlist="712073" suggest=""]
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj