Humor MCU ma to do siebie, że nawet jeśli momentami nie śmieszy do rozpuku, to zawsze jest celny, nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku i potrafi trafić w gusta zarówno starszych jak i młodszych. Żart kinowego Marvela również świetnie gra popkulturą. Ze świeczką szukać we współczesnej rozrywkowej kinematografii tak finezyjnych motywów, podczas których twórcy bawią się konwencją, mrugają okiem i parodiują kultowe i klasyczne momenty dzisiejszej sztuki popularnej. Poniżej znajduje się zestawienie najzabawniejszych, moim zdaniem, motywów z MCU. Dajcie znać w komentarzach co was najbardziej śmieszy w historiach Starka, Rogersa, Quilla i pozostałych.

Drax, niezrozumiałe metafory i brutalna szczerość

Drax to niezawodny generator humoru w MCU. Rozkręcał się powoli, choć już w Guardians of the Galaxy był nie do pobicia. W Guardians of the Galaxy Vol. 2 stanowił zdecydowanie najzabawniejsze ogniwo "drużyny kretynów" (co wcale nie jest prostym wyczynem), a w Avengers: Infinity War tylko potwierdził swoją klasę. Sposób w jaki ta postać jest pisana to dowód na geniusz MCU. Proste zagranie oparte na oderwaniu postaci od standardów komunikacyjnych obowiązujących we współczesnym świecie, daje pierwszorzędny efekt, który ostatnio nabiera dodatkowego kolorytu dzięki zestawieniu tej postaci z równie kuriozalną Mantis.

Rocket Racoon i przypowieść o biomechanicznych protezach

Wątek szopa pracza i jego niezdrowej fascynacji sztucznymi częściami ciała pojawiał się w dwóch częściach Strażników galaktyki i uzyskał wzruszające zwieńczenie w Wojnie bez granic, gdzie w altruistycznym geście Rocket przekazuje ciężko zdobyte oko Bogowi Piorunów.

Spider-Man i jego nawijka w trakcie bitwy bohaterów

Większość miłośników komiksów o Pajączku z pewnością się zastanawiała, jak to możliwe że Peter wykonując ekwilibrystyczne popisy i kopiąc tyłki dziesiątkom złoczyńcom, ma czas walić jak z karabinu maszynowego ripostą za ripostą. Przecież nie da się tak nawijać podczas wzmożonego wysiłku fizycznego – każdy kto nie wagarował na WF-ie wie to bardzo dobrze. Captain America: Civil War pokazuje nie tyle że jest to możliwe, ale że w przypadku Pajączka, wręcz naturalne.

I’m Groot. I’m Steve Rogers

Ta krótka, ale treściwa rozmowa z Wojny bohaterów przeszła już do historii kina. Po co komu tony dialogów, jeśli w dwóch słowach da się zbudować interesującą relację między postaciami. I będzie taki Ethan Hawke mówił, że filmy superbohaterskie to nie Bergman czy Bresson.

Sekretny urok Mandaryna

Część fanów jest zła na MCU za to jako potraktowali tego kultowego złoczyńcę w Iron Man 3, ale trzeba przyznać że postać ta, to jeden z najbardziej kuriozalnych i śmiesznych bohaterów MCU. Dwuznaczność i nieoczywistość fałszywego Mandaryna jest zupełnie nie w stylu MCU, dlatego tym bardziej trzeba docenić ten przewrotny pomysł twórców.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj