Kobiety mafii królują w kinach. Botoks bije rekordy popularności w internecie. Postanowiliśmy więc spotkać się z Patrykiem Vegą i sprawdzić nad czym teraz pracuje.
DAWID MUSZYŃSKI: Nim przejdziemy do rozmowy o Kobietach mafii chciałbym cię jeszcze spytać o Botoks. Kiedy narodził się pomysł, by rozciągnąć fabułę na 6-odcinkowy serial?Patryk Vega: W przypadku żadnego filmu nie wykluczam jego mutacji w serial. Wcześniej robiłem to z Pitbullem czy Służbami specjalnymi. To jest wdzięczna forma dla reżysera, bo wiadomo, w filmie czas nie jest z gumy. Całość takiej produkcji łącznie z reklamami i czyszczeniem sali kinowej musi się zamykać w trzech godzinach by można był sprytnie układać seanse. Dlatego serial jest idealnym uzupełnieniem, gdzie można rozwijać dodatkowe wątki, których w moich filmach nie brakuje.
Jednak w odróżnieniu od PitBull czy Służby specjalne w Botoksie pokusiłeś się o usunięcie wątku jednego z bohaterów z wersji kinowej. Nigdy wcześniej tego nie robiłeś.
Faktycznie, ale to nie było zamierzone. Po realizacji filmu spotkaliśmy fascynującego bohatera, który był kobietą i postanowił zmienić płeć. To on dostarczył nam wątków, które pojawiły się w serialu. Z racji tego, że cała produkcja praktycznie opowiada wyłącznie o kobietach, poczuliśmy, że ta historia może być bardzo przewrotna. Stąd pomysł dodania piątej bohaterki.
Sebastian Fabijański zdradził mi, że jego sceny były realizowane właśnie jakiś czas po zakończeniu pracy nad filmem.
Tak, co było trudne do zrobienia ze strony realizacyjnej. Aktorzy przeszli już do innych projektów i wyszli ze swoich ról, a nie tak łatwo do nich powrócić. To trochę ograniczało nam ruchy.
A dlaczego postanowiłeś powierzyć tę postać Sebastianowi?
Instynktownie czułem, że on jest w stanie to zrobić. Wiedziałem, że stąpamy po bardzo cienkim lodzie, bo sam pomysł, by mężczyzna zagrał kobietę przed operacją, mógł się skończyć jakąś katastrofą i sprowadzić to wszystko do rozmiarów jakieś nieudanej komedii. Jednak w efekcie końcowym udało się tę postać Sebastianowi obronić i wyszło lepiej, niż oczekiwałem.
Film był strasznie nierówny, serial znakomicie go uzupełnia.
Mając film, zastanawiasz się, które wątki jesteś w stanie poszerzyć, co jeszcze ciekawego jesteś w stanie opowiedzieć. To wyznaczyło konstrukcję serialu. Nie było tak, że specjalnie z czegoś rezygnowałem, by pokazać to w serialu. Film ma taką konstrukcję, jaką miał mieć.
Czyli nie było jakiejś sceny, którą z bólem musiałeś z filmu usunąć, ale znalazła się w serialu?
Nie usuwałem żadnej sceny z filmu. Po latach doświadczeń nauczyłem się bardzo dobrze metrować scenariusz, już na poziomie prac literackich. Dlatego finałowa wersja scenariusza idealnie odpowiada temu, co widzimy na ekranie.
Będziesz chciał jeszcze wrócić do bohaterów Botoks?
Mam coś takiego, że nie mogę sobie wyobrazić siebie kręcącego 70 czy tam 100 odcinków danego serialu. Potrzebuję i szukam adrenaliny w ciągle nowych wyzwaniach. Uwielbiam wskakiwać w nowe światy i opowiadać nowe historie. Jeśli miałbym bawić się jedną konwencją, to musiałaby mieć ona konstrukcję takiej satelity, czyli ta sama rzeczywistość, ale z zupełnie innymi bohaterami. Starzy mogą się przez nią przewijać epizodycznie.
Czyli Botoksu 2 na razie nie ma na liście twoich przyszłych projektów, która jak wiem, jest już bogata.
Nie, ale z drugiej strony nie mogę tego wykluczyć, bo w mojej pracy kieruje się także tym, czego chce publiczność. Jeśli okaże się, że serial super poszedł w sieci i jest sukcesem Showmaxa, to nie wykluczam robienia kontynuacji.
Teraz w kinach królują Kobiety Mafii…
Czyli film, w którym jest 100% Vegi w Vedze. Wiem, że tak mówię o każdym swoim najnowszym filmie, ale teraz mówię to, patrząc, jak widzowie na niego reagują. Widzowie, a nawet krytycy, mówią, że to jest mój najlepszy film.
Wszyscy doceniają spójność scenariusza.
Ponieważ - pomimo tego, że mamy aż 12 bohaterów - wszyscy pracują na wspólną fabułę. Nie ciągną opowieści w swoją stronę.
Cały czas zaznaczasz, że współautorem scenariusza jest gangster z grupy mokotowskiej.
Bo tak było. Przez cztery miesiące spisywał wszystkie swoje wspomnienia, z których ja później ułożyłem scenariusz filmu. Były w nim fascynujące opisy popełnionych przestępstw, rozbojów i morderstw. Do tego znalazłem tam świetne dialogi. Wydawało mi się w przeszłości, gdy dokumentowałem przestępczość w Polsce, niczym nie można mnie już zaskoczyć. Myliłem się.
Ale poszedłeś w innym kierunku, niż on by tego chciał?
Postanowiłem opowiedzieć jego historię, ale z kobiecego punktu widzenia. Filmów o gangsterach było już w kinie polskim i światowym z milion. Szukałem czegoś nowego. Świeżego. Jemu ten pomysł się nawet spodobał, więc najpierw umówił mnie ze swoją żoną. Ona z koleżankami. One z kolejnymi. I jakoś to poszło.
A prokuratura dowie się czegoś nowego o tym człowieku, oglądając twój film?
Z jego strony jest taka obawa, ponieważ wiele spraw ukazanych w filmie jeszcze się toczy. Choć bardziej bał się tego, że ja w moich prywatnych rozmowach z policjantami opowiem o tym, że z nim współpracuje, niż to, że jakieś tam jego przestępstwa zostaną pokazane na ekranie. Oczywiście rozgraniczam te dwa światy i policja takich informacji ode mnie nie otrzyma.
Jako fan Psy widzę, że za cel postawiłeś sobie zatrudnienie całej obsady. Linda, Żmijewski, a teraz Lubaszenko. Jak ci się z nim pracowało?
Fenomenalnie. To jest świetny facet. Rewelacyjny aktor. Nie odczepi się ode mnie tak łatwo i na pewno będziemy jeszcze nie raz ze sobą pracować.
No to jeszcze do szczęścia brakuje ci Marka Kondrata i Cezarego Pazury.
Cały czas szukam pomysłu na wykorzystanie Cezarego w jakimś projekcie. Chce, by jego kreacja była jakąś rewolucją, która zaskoczyłaby widzów. Nie chcę powielać schematów.
Redaktor "Super Expressu" na okładce swojej książki Toksyna chwali się twoją wypowiedzią, że chciałbyś z niej zrobić serial. To prawda czy chwyt marketingowy?
Jest to prawda. Byłem jedną z pierwszych osób, która przeczytała tą książkę i jest to zupełnie coś nowego na polskim rynku. Myślę, że parę lat temu nasza widownia nie byłaby na coś takiego gotowa. Jest to naprawdę ultra hardkorowy materiał łamiący pewne tabu. Jednak próg wytrzymałości, zwłaszcza młodych widzów, już tak się przesunął, że są gotowi na Toksynę.
Zastanawiam się tylko kiedy? Kobiety mafii, jak powiedziałeś mi na premierze, będą trylogią, w przygotowaniu masz jeszcze projekt o międzynarodowym handlu dziećmi.
Ja mam plan ustawiony do 2021 roku. Realizacja serialu to nie jest problem, realizacja filmu nim jest.
Dlaczego?
Ponieważ są tylko dwa okresy w roku, kiedy sprzedawanie filmów jest opłacalne. Jesień i początek roku. Dlatego ja właśnie wprowadzam do kin dwa filmy rocznie. Zostaje mi wiec czas na realizacje seriali, które mogą wypełnić ten czas wolny pomiędzy projektami kinowymi.
Czyli Toksynę kiedy byś realizował?
Myślimy, by zacząć ją kręcić już w 2019.
A jakim projektem zakończysz rok 2018?
Chciałbym, by był to Small world, ale to jest uzależnione od moich umów z dystrybutorem zagranicznym i dostępności aktorów zagranicznych, których chcę zatrudnić przy tym projekcie. To oni dyktują termin realizacji zdjęć. Jeśli nie będzie Small world, to nie będę miał jesienią żadnej premiery.