Premiery kinowe weekendu po raz kolejny pokazują, że w tym roku styczeń jest bardzo atrakcyjny dla kinomaniaków. Widzowie zobaczą ciągle przesuwany film fantasy "Siódmy syn" z Jeffem Bridgesem. Wielbiciele oscarowych hitów nie mogą przegapić świetnie ocenianego "Birdmana" w reżyserii Alejandro Gonzaleza Innaritu. Interesująco zapowiada się też komedia przygodowa "Bezwstydny Mortdecai", czyli kolejna ekscentryczna rola Johnny'ego Deppa. Mamy również dwie propozycje z rodzimego kina: megaprodukcję "Hiszpanka" oraz dramat inspirowany prawdziwą historią pt. "Carte Blanche".

"Siódmy syn"

Film fantasy oparty na książce Josepha Delaneya miał pierwotnie zadebiutować prawie 2 lata temu. Przeważnie takie opóźnienia są przyczyną nie najlepszej jakości finalnego produktu i studio próbuje znaleźć odpowiedni termin, aby zminimalizować ewentualne straty. Oficjalnie tłumaczono to rozłamem Legendary Pictures i Warner Bros., po którym pierwsze studio chciało rzekomo dopracować projekt. Recenzje nie napawają optymizmem, bo choć Sergei Bodrov stworzył widowisko pełne efektów specjalnych i akcji, to fabularnie i aktorsko jest słabo. Innymi słowy - jeśli oczekujecie akcji w klimacie fantasy niemającej zbyt wiele wspólnego z książką i historii nasyconej głupotami, to możecie się tutaj bawić. Ciekawostka: film debiutuje w Polsce dwa tygodnie przed premierą w USA. Opis: Bohaterem jest Thomas J. Ward, który odkrywa u siebie zdolność widzenia stworzeń mroku i postanawia wykorzystać to do walki ze złem. Szkoli go stracharz, który musi rozprawić się z potężną czarownicą. [video-browser playlist="636767" suggest=""]

"Bezwstydny Mortdecai"

Komedia przygodowa oparta na książkach Kyrila Bonfiglioliego z lat 70. ubiegłego wieku. Za kamerą stoi David Koepp, a w głównej roli mamy Johnny'ego Deppa. I nie jest dobrze - generalnie pokazów prasowych nie ma, a osoby, które jakimś trafem obejrzały ten obraz, jedynie go krytykują. Jego jakość jest bardzo niska; krytycy nazywają to nieśmieszną farsą, która ani nie jest parodią, ani satyrą, przez co prezentuje dziwaczną mieszankę, która nie działa. Nie podoba się obraźliwie niski poziom slapstickowego humoru oraz Johnny Depp, który straszliwie przeszarżował w swojej roli. Słowem podsumowania - nie można znaleźć w tej chwili żadnej pozytywnej opinii, więc przy ewentualnym wypadzie na seans lepiej obniżyć oczekiwania. Opis: Opowieść o Charlesie Mortdecaiu, eleganckim handlarzu sztuką, który na pół etatu zajmuje się oszustwem. Wyrusza na wyprawę po świecie, uzbrojony tylko w swoją urodę i urok, aby zdobyć skradziony obraz, który rzekomo zawiera kod do zaginionego konta bankowego wypełnionego złotem nazistów. [video-browser playlist="650227" suggest=""]

"Hiszpanka"

Oto polska megaprodukcja zrealizowana za wielkie pieniądze, która raczej się nie zwróci. Czy można oczekiwać czegokolwiek dobrego po filmie, w którego zwiastunie twórcy mówią, że stworzyli arcydzieło, a sam reżyser twierdzi, że jego obraz to "Gwiezdne Wojny 1918"? "Hiszpanka" została bardzo skrytykowana po pokazie prasowym i bezapelacyjnie będzie faworytem w walce o Węże, czyli nagrody dla najgorszych polskich produkcji. Nudno, głupio, przekombinowanie (nieumiejętna inspiracja Davidem Lynchem) - wyszedł po prostu słaby film, który nie potrafi opowiedzieć historii tak, by widz nie kręcił głową z zażenowania. Opis: Zrealizowana z niezwykłym rozmachem produkcja przedstawia historię, która przekracza granice wyobraźni. Nie wiadomo, czy powiązane z Powstaniem Wielkopolskim wydarzenia są prawdą, czy jedynie iluzją. Porywają efekty specjalne, które zapraszają widzów w niezwykłą, pełną przygód podróż w innym wymiarze. W „Hiszpance” nic nie jest oczywiste, ponieważ do wyzwoleńczej walki włącza się grupa telepatów. Siły zbrojne stają na równi z siłami umysłu.

NASZA RECENZJA

[video-browser playlist="651700" suggest=""]

"Birdman"

Przyszedł czas na jeden z najlepszych filmów 2014 roku, czyli dzieło Alejandro Gonzaleza Innaritu, które walczy o najważniejsze nagrody filmowe (na czele z Oscarami). Krytycy i widzowie rozpływają się w superlatywach. Film jest z założenia komedią, ale w praktyce to wielka mieszanka czarnego humoru  i dramatu. Oto dzieło, które analizuje i piętnuje współczesną branżę filmową i robi to w niezwykłym stylu. Innaritu przekracza techniczne granice realizacji filmów, zaskakując na każdym kroku i eksperymentując. Obraz wciąga, wzrusza, bawi i zmusza do myślenia, a przede wszystkim niesamowicie zapada w pamięć. Michael Keaton tworzy prawdopodobnie najlepszą kreację w swojej karierze i jedną z najlepszych ról ostatnich lat w amerykańskim kinie. Podsumowując - nie lada gratka dla każdego kinomaniaka. Opis: Film opowiada historię aktora (Keaton), który stał się słynny za sprawą roli ikonicznego superbohatera, a teraz zmaga się z pracą na Broadwayu. Walczy ze swoim ego, próbując odbudować rodzinę, karierę i samego siebie. Czy rola Birdmana mu w tym pomoże?

NASZA RECENZJA

[video-browser playlist="616553" suggest=""]

"Carte Blanche"

Polski dramat inspirowany prawdziwą historią. Przede wszystkim jest to popis jednego aktora - Andrzej Chyra w roli nauczyciela tracącego wzrok jest największym plusem, dla którego warto tę opowieść obejrzeć. Pomimo poważnej tematyki film cechuje się też lekkością i humorem, więc widzowie nieprzepadający za cięższym przekazem mogą dać szansę tej produkcji. Nie od dziś wiadomo, że w Polsce kino ambitniejsze często wychodzi - nawet jeśli "Carte Blanche" nie jest obrazem wybitnym, to tak trzyma niezły poziom, który nie wywoła uczucia zażenowania. Opis: Lubiany przez uczniów nauczyciel historii, Kacper, odczuwa nasilające się problemy z widzeniem. Dowiaduje się, że w wyniku wady genetycznej w najbliższym czasie całkowicie straci wzrok. Ukrywa ten fakt przed dyrekcją szkoły, starając się mimo wszystko przygotować uczniów do matury, oraz zaprzyjaźnia się bliżej z inną nauczycielką.

NASZA RECENZJA

[video-browser playlist="652032" suggest=""]  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj