Najbliższy weekend to początek sezonu jesiennego w kinach. Nadchodzące premiery kinowe to: hit ostatnich trzech tygodni w USA, czyli film biograficzny o legendach rapu pt. "Straight Outta Compton"; reboot serii "Transporter", w którym nie gra Jason Statham, czyli "The Transporter Refueled", i kontynuacja kultowej komedii z lat 80. zatytułowana "Vacation". Dostępne są także dramaty "Mur" oraz "Pieśń dla słoni".

"Straight Outta Compton"

Film w reżyserii F. Gary'ego Graya opowiada o legendarnej grupie N.W.A, która miała gigantyczny wpływ na popkulturę, kulturę hip-hop i muzykę. Krytycy i widzowie są zachwyceni. Świetny, prowokacyjny, autentyczny, przekonujący, wiarygodny, emocjonujący i fenomenalnie zagrany - to tylko kilka przykładowych słów, którymi krytycy określają ten film. Jest to opowieść, która wciąga momentalnie, pokazuje, jaki wpływ miała (i wciąż ma) ta grupa na społeczeństwo oraz kulturę, i wywołuje prawdziwe emocje. Dobre kino biograficzne nie tylko dla fanów rapu. W krytycznych uwagach czytamy przede wszystkim, że jest to laurka, która nie chce zagłębić się w mroczniejsze rejony historii raperów. Przez to też obraz sprawia wrażenie za bardzo ugrzecznionego, a to też prowadzi szybko do oparcia opowieści na gatunkowych kliszach. Krótko mówiąc - dobry, acz nie do końca prawdziwy film biograficzny o muzykach mających niezaprzeczalny wpływ na rozwój kultury. Opis: „Straight Outta Compton” to film biograficzny opowiadający o legendarnej grupie N.W.A. W połowie lat 80. ulice Compton w Kalifornii były jednymi z najniebezpieczniejszych w Stanach Zjednoczonych. Kiedy pięciu młodych ludzi przelało swoje doświadczenie na brutalnie szczerą muzykę, która buntowała się przeciwko złej władzy, dali oni wybuchowy głos cichemu pokoleniu. Film opowie historię o tym, jak ci ludzie zrewolucjonizowali muzykę i popkulturę, rozpoczynając kulturową wojnę.

NASZA RECENZJA

[video-browser playlist="677356" suggest=""]

"The Transporter Refueled"

Projekt produkowany przez Luca Bessona, wokół którego panuje negatywny szum już od samego ogłoszenia. Jason Statham został zastąpiony przez młodego Eda Skreina. Sam Statham swego czasu mówił, że zaproponowano mu kontrakt na trzy kolejne filmy, ale były to tak małe pieniądze, że za rolę w jakimkolwiek innym jednym filmie dostałby solidniejsze wynagrodzenie niż tutaj za trzy. Krytycy nie szczędzą negatywnych słów - głupi, absurdalny, słaby, nudny. Stworzono film, w którym w głównej roli występuje aktor, który po prostu nie pasuje i w naturalnym porównaniu do Stathama wypada blado. Zarzucają Skreinowi, że bardziej przypomina modela niż twardziela pokroju Stathama. Fabuła jest sztampowa, a sceny akcji bardzo słabo zrealizowane. W niewielu pozytywnych opiniach czytamy, że jeśli oczekujecie głupiego i dynamicznego filmu z dużą dawką akcji, jest to propozycja dla Was. Opis: Film „Transporter: Nowa moc” skupia się na Franku, młodym najemniku, który wspólnie z pewną grupą próbuje zniszczyć rosyjską organizację handlującą żywym towarem. [video-browser playlist="736111" suggest=""]

"Vacation"

Kontynuacja kultowej komedii Johna Hughesa z lat 80. pt. "Vacation", w której główne role grali Chevy Chase i Beverly D'Angelo. Nowa wersja skupia się na ich już dorosłym synu i jego rodzinie. Chase i D'Angelo występują w małych rolach. Krytycy nie pozostawili na filmie suchej nitki. Nie jest to kontynuacja godna poziomu oryginału. Zamiast tego scenarzyści oferują tragiczną komedię opartą na współczesnych standardach, które nie mają nic wspólnego ze złotym okresem gatunku z lat 80. Dostajemy humor najniższych lotów - jest wulgarnie i obrzydliwie. Nie ma tutaj ducha serii, która opierała się na uniwersalnym i różnorodnym humorze mogącym przekonać młodszych i starszych. Tutaj mamy wulgaryzmy, obrzydlistwa i brak czegokolwiek, co by rozśmieszyło. To nie jest poziom kloacznego humoru, który bawił widzów w hicie "Kac Vegas", bo większość opinii mówi jasno: ten film wywołuje jedynie zażenowanie. Innymi słowy - obniżyć oczekiwania i nie porównywać z oryginałem. Wówczas być może unikniecie zgrzytania zębami. Opis: Kolejne pokolenie Griswoldów rusza na wyprawę w filmie „W nowym zwierciadle: Wakacje”. Dorosły Rusty Griswold (Helms), pełen nadziei na zacieśnienie rodzinnych relacji, idąc w ślady swojego ojca, organizuje niespodziankę dla swojej żony Debbie (Applegate) i dwóch synów. Jest nią wycieczka do Wallay World — ulubionego parku rozrywki całej Ameryki. [video-browser playlist="693486" suggest=""]

"Mur"

Dramat autorstwa Dariusza Glazera, którego widzowie znają jako scenarzystę filmu "Chrzest". W obsadzie m.in. Tomasz Schuchardt i Marta Nieradkiewicz. Obraz będzie walczyć w konkursie na tegorocznym festiwalu w Gdyni. Zapowiada się mocno i ambitnie, czyli jest to bez wątpienia pozycja dla widza wymagającego. Temat na czasie (o różnicach społecznych) i dobrze grający aktorzy mogą zagwarantować coś, co wzbudzi emocje i zapadnie w pamięć. Opis: Jest prawie niewidzialny. Nie rzuca się w oczy. Zwłaszcza dla tych, którzy odgradzają nim swoje strzeżone osiedla od tych wszystkich, z którymi nie chcą mieć nic do czynienia. Po drugiej stronie muru, w ciasnym mieszkaniu, z chorą na depresję matką mieszka Mariusz (Tomasz Schuchardt). Na życie zarabia remontowaniem mieszkań w tych „lepszych” dzielnicach. Marzy, że kiedyś zamieszka w jednym z nich – i konsekwentnie do tego dąży, zarabiając pieniądze legalnie i nielegalnie. Wierzy, że może przekroczyć mur – być jednym z lokatorów apartamentowca, mieć miejsce w podziemnym garażu i robić zakupy w luksusowym centrum handlowym. To synonim innego, lepszego życia, w którym nie jest się niewidzialnym. [video-browser playlist="739142" suggest=""]

"Elephant Song"

Dramat w reżyserii Charlesa Biname, który zebrał w obsadzie m.in. Carrie-Anne Moss, Colma Feore, Catherine Keener, Xaviera Dolana i Bruce'a Greenwooda. Krytycy komplementują reżysera za realizację niezłego thrillera psychologicznego, w którym najbardziej błyszczą aktorzy i wielowarstwowa historia. Zarzucają jednak niewykorzystany potencjał, bo fabuła opowiedziana jest zbyt bezpiecznie. Opis: Zainspirowany sztuką Nicolsa Billon film „Pieśń słonia” to jakby historia w historii, jak rosyjska lalka matrioszka. To metafora umysłu młodego Michaela zamkniętego na oddziale psychiatrycznym. Każdym posunięciem odsłania nowe, nieprzewidziane fakty i w ten sposób manipuluje doktorem Greenem. Ich zacięta, a jednocześnie intymna relacja odbija się echem daleko poza murami szpitala. Rezonuje wydarzeniami z przeszłości, ale przede wszystkim ma istotny wpływ na teraźniejszość i przyszłość. Rozgrywka Michaela staje się areną dla prawdy i ironicznie, miłości, której osamotniony chłopiec nigdy nie doświadczył. [video-browser playlist="746344" suggest=""]    
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj