Wydawałoby się, że przegapienie sequela świetnego filmu to rzecz niełatwa, przecież kina są nieustannie zalewane kontynuacjami, a świeżutkim przykładem jest choćby piąta już odsłona Transformers: The Last Knight. Jak w przypadku  serii o robotach z kosmosu, często im dalej w las, tym gorzej, a o kiepskich "ciągach dalszych" przeważnie chce się jak najszybciej zapomnieć. Bywa jednak i tak, że nie ma się... świadomości ich istnienia. Bo czasem idzie zabłądzić gdzieś w labiryncie internetu i przypadkiem trafić na drugą albo i nawet trzecią część lubianego przez siebie filmu. Ich jakość pozostawia jednak sporo do życzenia. Najprościej rzecz biorąc – sequele, o których istnieniu nie miało się pojęcia, zazwyczaj są filmami słabymi, a raczej tak złymi, że nie warto marnować na nie czasu. Ewentualnie to kolejna już odsłona jakiegoś disnejowskiego przeboju sprzed lat mająca na celu jedynie żerowanie na dziecięcym sentymencie, a raczej portfelu dorosłego opiekuna (czego dowodem jest sama autorka tego tekstu, która doskonale pamięta, jak rozpłakała się na środku centrum handlowego, żądając zakupienia kasety VHS z filmem The: Simba's Pride Lion King II). Skoro owych nieznanych sequeli jest od groma, czemu niekiedy nie dotarli do nich fani danej serii? Przyczyna jest dość prozaiczna – większość z tych filmów to produkcje, które nigdy nie trafiły do kin, lecz od razu na rynek kaset wideo (lub raczkujące jeszcze DVD), ewentualnie do telewizji. Oczywiście nie oznacza to, że coś się pozmieniało i obecnie jest inaczej, bo dalej masa produkcji ląduje od razu na cyfrowych nośnikach, dzięki czemu w domowym zaciszu możemy cieszyć się jakąś perełką pokroju Mean Girls 2. Producenci takich filmów zdają się doskonale wiedzieć, że widzowie nie szturmowaliby kin, więc wybierają bezpieczniejszą opcję, nie narażając się na miażdżące recenzji krytyki. A nuż ktoś się skusi? Rzeczone sequele – a zwłaszcza kontynuacje filmów animowanych – charakteryzują się gorszym poziomem wykonania niż ich kinowi poprzednicy. Mniejszy budżet wyklucza też szeroką dystrybucję. Jakie więc filmy przepadły i zniknęły na sklepowych półkach czy w odmętach sieci? Zacznijmy od kontynuacji słynnego Rosemary's Baby, czyli sequela pod tytułem Look What's Happened to Rosemary's Baby (Zobaczcie, co przydarzyło się dziecku Rosemary). I choć jest to produkcja znacznie gorsza od oryginału, ma z nim pewien punkt styczny, który mógłby przekonać do obejrzenia filmu. Chodzi o osobę Ruth Gordon, która za pamiętną rolę Minnie Castevet otrzymała nagrodę Oscara. Jak widać, czasem udaje się przekonać znaczące nazwisko do powrotu i to na dodatek do telewizji, ponieważ część druga słynnego horroru nie trafiła do kin. Historia nieudanych sequeli, o których wiedzą nieliczni, obfituje jednak w znacznie ciekawsze przypadki. Co prawda The Star Wars Holiday Special (1978) to dla fanów Gwiezdnych wojen rzecz jak najbardziej znana, lecz niedzielny widz może się zdziwić istnieniem czegoś, co nijak nie przypomina Nowej Nadziei. Film telewizyjny skupia się na Chewiem i jego rodzinie, chwilami przypomina barwny, kiczowaty teledysk. Nic dziwnego, że fani sagi (oraz sam George Lucas) odsądzają tę produkcję od czci i wiary, ale obejrzeć wypada – w końcu grają Mark Hamill, Harrison Ford, Carrie Fisher (która film nazwała wprost okropnym) czy Anthony Daniels. A skoro jesteśmy już w latach siedemdziesiątych, warto wspomnieć o Po tragedii „Posejdona” (1979), mało znaną kontynuację popularnej Tragedii „Posejdona” (1972). W sequelu zagrał Michael Caine, więc może jednak warto się zainteresować?
Kadr z filmu Dziecko Rosemary / fot. materiały prasowe
Lata osiemdziesiąte to czas kolejnych kontynuacji, których dzisiejsi widzowie raczej nie kojarzą. Splash to wdzięczna komedia romantyczna z Tom Hanks oraz Daryl Hannah w rolach głównych. Cztery lata później powstał I znowu plusk (1988), jednak z inną obsadą. Tom Hanks nie miał bowiem ochoty wracać na plan kontynuacji, która i tak miała trafić do telewizji, a nie na kinowe ekrany. Shock Treatment to z kolei sequel The Rocky Horror Picture Show, jednak film okazał się spektakularną klapą. Część oryginalnej obsady zagrała co prawda w sequelu kultowego dzieła Jima Sharmana (który odpowiedzialny jest także ze kontynuację), jednak tym razem nie udało się przekonać Susan Sarandon. Wielokrotne nagrodzony Oscarami film The Sting z 1973 roku (wystąpili tam Paul Newman, Robert Redford oraz Robert Shaw) także doczekał się sequelu – Żądło II (1983). Co ciekawe, w sequelu odrobinkę zmieniono imiona i nazwiska dwójki głównych bohaterów, których zagrali zresztą już inni aktorzy. Żądło II przynajmniej otrzymało nominację do Oscara, co sprawia, że film i tak można uznać za względnie udany, choć trzeba wspomnieć, że wyróżniono... muzykę. 2001: A Space Odyssey, kultowy film Stanley Kubrick także dorobił się części drugiej, czyli 2010, choć w tym wypadku sequel doczekał się pięciu nominacji do Oscara, czyli zapewne to jedna i tak z bardziej znanych produkcji wymienionych w tekście. Z kolei w 1985 roku widzowie mogli ponownie udać się do Oz w Powrocie do Krainy Oz, a w 1988 roku obejrzeć film Wielka ucieczka 2: Nieopowiedziana historia, czyli telewizyjną kontynuację The Great Escape. Lawrence z Arabii (1962) to kolejny przykład filmu znanego, który posiada nieznaną telewizyjną kontynuację. Sequel nagrodzonego siedmioma Oscarami hitu nosi tytuł Niebezpieczny człowiek: Lawrence po Arabii (1990), a w główną rolę wciela się oczywiście nie Peter O'Toole, lecz Ralph Fiennes. Midnight Run, komedia kryminalna z Robert De Niro to zaledwie początek serii telewizyjnych filmów: Zdążyć przed północą – gra o życie (1994), Zdążyć przed północą - Na skróty (1994) oraz Zdążyć przed północą - Gra pozorów (też 1994). Rzecz jasna w łowcę nagród Jacka Walsha nie wcielił się ponownie De Niro – zastąpił go Christopher McDonald. Idźmy dalej. Każdy na pewno kojarzy The Birds, słynny dreszczowiec Alfreda Hitchcocka. On również miał swój sequel. Tak, istnieje film Ptaki II (1994) i tak się złożyło, że ponownie zagrała w nim Tippi Hedren. Tytuł ten nie dorasta do pięt poprzednikowi i można śmiało o nim zapomnieć. Lata dziewięćdziesiąte przyniosły jeszcze takie kontynuacje jak Rodzina Addamsów: Spotkanie po latach (1998), U.S. Marshals, czyli sequel, cokolwiek zresztą udany, The Fugitive, czy kontynuację CarrieFuria: Carrie 2 (1999). Nie powinno dziwić, że Brian De Palma do rzeczonego sequelu ręki nie przyłożył.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj