W dzisiejszych - bądź co bądź - trudnych i nieprzyjemnych czasach coraz częściej słyszy się o aktach terroru, przemocy, o kolejnych wojnach i ofiarach, jakie pozostawiają po sobie wszelkie działania zbrojne... Kino nie pozostaje obojętne na otaczającą nas rzeczywistość i przedstawia tę tematykę na swój własny sposób. Zastanowić się można: po co?
Dlaczego uwieczniamy na ekranach traumę, gwałt czy przerażenie? Czy po to, by uczynić z nich kolejny nośny temat i sprzedać w kolorowej otoczce? Filmów poruszających tak trudne tematy społeczno-polityczne nie oglądamy bynajmniej w celu „rozerwania się” w piątkowy wieczór, z nogami założonymi na oparcie kanapy i miską popcornu w ramionach, mając za tło śmiechy i żarciki znajomych oraz stukot butelek piwa. Treści takie jak terror, ludobójstwo czy zamachy w dziwny sposób wywierają wpływ na odbiorcę, sprawiając tym samym, że niemożliwe jest podejście do nich z obojętnością. Odznaczają się w psychice widza i na długo goszczą w naszej pamięci. Choć najłatwiej zaklasyfikować je do dreszczowców i sensacji, stanowią specyficzną część kinematografii.
Gdyby zapytać przypadkowego przechodnia na ulicy o to, z czym kojarzy mu się terroryzm i od kiedy zaczęło się robić o nim głośno, z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy przypuścić, że wskaże datę 11 września 2001. Tego dnia cały świat pogrążył się w podszytej strachem żałobie po tragicznych zamachach na World Trade Center i Pentagon, w których zginęły dziesiątki setek ludzi. To, co działo się 15 lat temu, pozostało pierwszym i najkrwawszym aktem terroru wymierzonym w Cywilizację Zachodu, a także stało się przyczyną wielu działań wojennych, podjętych przeciwko szeroko rozumianemu terroryzmowi. Jednak wydarzenia z września 2001 mimo swojej niewątpliwej tragiczności i ogromu ofiar to zaledwie niewielki procent wszystkich aktów terroru, z jakimi świat zmaga się już od XX wieku. Niestety, w dobie zderzeń cywilizacyjnych oraz powszechnej migracji ludzi i kultur, zamachów i zamachowców wciąż przybywa, a współczesność nieustannie spływa krwią. Wszystkie pokolenia poddane są zgubnej działalności czasu, wrogowie sprzed lat powoli przestają być autentyczni, a ci, którzy doświadczyli wielkich bądź traumatycznych wydarzeń, naturalną koleją rzeczy odchodzą... Na szczęście wciąż mamy do dyspozycji usługi milczącego świadka, jakim jest kino.
Najpiękniejszą cechą kina jest jego nieprzemijalność. To, co raz zostanie zarejestrowane na taśmie filmowej, staje się wieczne i zawsze dostępne. Pokusa wykorzystania tej cechy jest na tyle silna, że współcześni filmowcy sięgają dosłownie po każdy temat, często ścigając się w rankingach na najbardziej kontrowersyjny obraz roku. Każdy z gatunków, jakie podejmuje film, ma swoją chlubną historię, w której niejako zapisane są przyczyny jego narodzin – dla przykładu: horror jest echem niemieckiego ekspresjonizmu powojennego, a film przygodowy to odpowiedź na popularne i fantastyczne dzieła literackie, w których tak chętnie się zaczytywano, tęskniąc za odrobiną uniesień w codziennym życiu. Czym zatem jest dla kina terroryzm? W dalszym ciągu nie doczekał się on odrębnego gatunku i tak naprawdę stanowi tylko ogólny temat, który może być odnaleziony w przeróżnych filmach. O terroryzmie traktują spektakularne amerykańskie filmy sensacyjne (
Suma wszystkich strachów, 2002;
Królestwo, 2007), ale także obrazy europejskie czy azjatyckie dramaty (
Terrorystka, 1999;
Black Friday, 2007). Są one często inspirowane wydarzeniami, które rzeczywiście miały miejsce (Monachium, 2006), ale zdarzają się również fabuły w stu procentach fikcyjne, mające na celu zaspokojenie chęci widza na emocjonującą akcję (
Air Force One, 1997). Nie brak też kontrowersyjnych filmów dokumentalnych, które przez opieranie się na przerażających faktach i naświetlanie postaci autentycznych stanowią chyba najbardziej zimną i przejmującą grupę spośród wszystkich obrazów (
Fahrenheit 9/11, 2004;
11 września: Niewygodne fakty, 2005).
No url
Choć pierwszym skojarzeniem, jakie nasuwa się widzom zasiadającym przed filmem o tematyce terroryzmu, jest sceneria Bliskiego Wschodu bądź przeciwnie – zatłoczona ulica metropolii, na której zaraz dojdzie do zamachu, nie istnieje żadna reguła mówiąca o tym, że tak właśnie ma wyglądać obraz o terrorystach. Jednak mając na celu zaspokojenie głodu masowej publiczności, twórcy filmowi inspirują się często szablonem oczekiwań, od którego odrysowują kolejne schematyczne i całkiem nieźle sprzedające się dzieła. Taką strategię można odnaleźć we wszystkich istniejących gatunkach filmowych, bowiem większość filmów powstaje po to, by – co tu dużo mówić – jak najwięcej zarobić. Z tego też powodu operujemy całym szeregiem tytułów o przewidywalnej fabule, stworzonych na bazie standardowych środków, takich jak spektakularne wybuchy, tryskająca krew, krzyczący zakładnicy czy pot ściekający rytmicznie z czoła funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy przystępują do obławy. I obowiązkowo wpleciona w to sentymentalna historia jednostki – bez tego przecież film nie poruszyłby nas wystarczająco mocno. Znaczna część obrazów sensacyjnych bazuje na podobnej strategii, jednak czasem zdarzy się wśród nich parę wyjątków, które przykuwają naszą uwagę swoją innością. Przykładem filmu naświetlającego odrębny wymiar terroryzmu jest
Captain Phillips z roku 2013. Mamy w nim do czynienia z grupą piratów, która usiłuje przejąć kontrolę nad kontenerowcem. Nie ma żadnych eksplozji, nie ma strzelaniny. Tak naprawdę przedstawiona jest nam wyłącznie dyskusja prowadzona między dwiema negocjującymi stronami. Nikt nie powiedział, że przedstawianiu terroryzmu musi towarzyszyć detonacja, podobnie jak nikt nie powiedział, że terrorysta to zawsze brodacz w turbanie.
Rozpatrując wszelkie dotychczasowe akty największej przemocy w sposób chronologiczny, możemy zaklasyfikować je do tak zwanych fal terroryzmu, o których mówił po raz pierwszy David Rapoport. Zgodnie z tym podziałem wyróżniamy falę pierwszą, drugą, trzecią i czwartą. Każda z nich ma inne podłoże fundamentalne, które wyraźnie dominuje nad innymi pobudkami w konkretnym czasie w historii. Fala pierwsza, która nastąpiła przed I wojną światową, wywołana była z powodów anarchistycznych. Fala druga charakteryzowała się przewagą poglądów nacjonalistycznych oraz separatystycznych i zakończyła się w drugiej połowie XX wieku. Fala trzecia została wyznaczona przez ideologie lewicowe, natomiast czwarta, trwająca obecnie i siejąca zdecydowanie najwięcej zniszczeń, ma podłoże czysto religijne. Współcześnie to właśnie religie są główną przyczyną sporów i działań zbrojnych, a świat musi mierzyć się z fanatykami chcącymi narzucać innym swoje przekonania. Każda z wymienionych wyżej fal terroryzmu niechlubnie wsławiła się bardziej lub mniej krwawymi wydarzeniami, a film i kino w wierny sposób starają się je udokumentować. Niewłaściwym zatem będzie kojarzenie terminu „terroryzm” wyłącznie z zamaskowanymi strzelcami lub przechodniami ukrywającymi pod koszulą pas szahida. Terroryzm to zjawisko o wielu twarzach i wielu wcieleniach na ekranach kin. Możemy o nim mówić zarówno w przypadku zorganizowanej, dużej grupy skrajnych idealistów, jak i jednostki bądź kilku osób, które za sprawą przemocy manipulują otoczeniem.
No url
Jaki jest główny cel przedstawiania terroryzmu na ekranie? Podobny temu, który przyświeca każdemu innemu gatunkowi filmowemu: dotrzeć do odbiorcy i wywrzeć na niego wpływ. Zapotrzebowanie na rozrywkę kinową jest współcześnie tak ogromne, że nie powinna nas dziwić różnorodność gatunków oferowanych przez kino. Jednak podczas gdy komedie romantyczne kojarzą się głównie z niezobowiązującym seansem w wolnym czasie, a huczne blockbustery z wieczornym wypadem do multipleksu w gronie znajomych, tematyka terroryzmu, wojen czy polityki w obrazach mniej komercyjnych często stoi gdzieś na uboczu. O ile tytuły głośnych filmów sensacyjnych prawdopodobnie będziemy kojarzyć i z chęcią sięgniemy po pilot, by odnaleźć je wśród kanałów telewizyjnych reklamujących weekendową ramówkę, o tyle mniej znane dzieła kina europejskiego trafią jedynie do osób rzeczywiście zainteresowanych tematem. Mniej dostępne, niezbyt popularne, czasem wręcz niszowe... Nie potrzebują wybuchów i akcji, sięgając w sferę ideologiczną omawianego problemu, by zbadać jego przyczyny. Podobnie rzecz ma się z filmem dokumentalnym, który w swojej idei odsuwa się od spektakularności, przedstawiając nam fakty i informacje takimi, jakie rzeczywiście były. Co ciekawe, współcześnie nie tylko film podejmuje próbę rozwikłania tajemnic organizacji terrorystycznych lub autentycznych zamachów. Coraz częściej swoich sił w tej tematyce próbuje również serial, czego najgłośniejszym przykładem jest obecnie pięciosezonowy i wciąż trwający
Homeland.
Kino jest świadkiem współczesnych sobie czasów. Bez znaczenia, ile lat przeminie, ono wciąż odwzoruje sytuację sprzed dekady, dwóch czy trzech. Dzieła, które tworzy się obecnie, również pozostaną w kinematografii na dobre, a przyszłe pokolenia będą je rozpatrywać jako zamierzchłe świadectwa minionych lat, poddając je analizie tak, jak my analizujemy najstarsze dostępne filmy. To, co dzieje się w XXI wieku, zapisuje się zarówno w tekstach, jak i obrazach. Burzliwa współczesność i wszystkie problemy, które się w niej nieustannie rodzą, zostaje zatrzymana na ekranie po to, by móc się jej lepiej przyjrzeć, by spróbować ją zrozumieć, być może wysnuć wnioski na przyszłość... Terroryzm bowiem stał się problemem dotykającym nas wszystkich, o którym od pewnego czasu staramy się mówić głośno. Strach towarzyszący ludziom zakorzenił się głęboko w naszej kulturze. Być może próba przedstawiania traumy na ekranie daje nam poczucie panowania nad sytuacją? Próbujemy oswoić to, czego się boimy. To może być główna przyczyna powstawania tak przerażających filmów. Wiele z nich wciąż jest w produkcji – niedawne zamachy we Francji czy Belgii na swój sposób inspirują twórców filmowych czy literackich, którzy zapowiadają powstanie poruszających dokumentów na ten temat. Tworzenie dzieł dotykających trudnych problemów sprawi, że to, co się wydarzyło, nigdy nie zostanie zapomniane. Że przyszłe pokolenia zapamiętają, czym żyje dziś współczesny świat, i będą w stanie wysnuć wnioski, które pozwolą im rozwiązać podobne sprawy lub przynajmniej w jakimś stopniu ich uniknąć (o ile to w ogóle możliwe). Co bowiem lepiej utrwala codziennie zapisującą się na nowo historię niż kino? Niestety, czwarta fala terroryzmu nadal nie sprawia wrażenia, jakoby miała osłabnąć. Nawet jeśli – niewykluczone, że zastąpi ją piąta. Kto wie, jeśli tak dalej pójdzie, być może już niedługo na półkach z filmami czy w serwisach internetowych obok komedii, dramatów czy filmów sensacyjnych rzuci nam się w oczy gatunek „terrorystyczny”.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h