Gdy powstają kolejne części jakiegoś filmu, myślimy sobie często, że to zwyczajny skok na kasę - „Bo ileż można wciąż to samo, w kółko?”. Takie kinowe seriale stały się – szczególnie w ostatnich latach – bardzo popularne. Nie zawsze współgra to z jakością, ale wytwórnie głównie skupiają się na liczeniu milionów dolarów z wpływów i są zadowolone. A przecież najbardziej kasowy obraz tego lata (i trzeci w klasyfikacji wszech czasów) to właśnie czwarta z kolei część franczyzy, w dodatku bardzo dobra. To stało się inspiracją, aby wybrać najlepsze  - według nas - filmowe 4. części (kolejność chronologiczna):

„Star Trek IV: Powrót na Ziemię” (1986)

Słynna kosmiczna załoga znów musiała uratować świat w swoim czwartym kinowym filmie, który odniósł kasowy sukces i został przyjęty przez widzów oraz krytyków niezwykle ciepło. Niemal jednogłośnie uznano, że „Powrót na Ziemię” bardzo odświeżył markę „Star Trek”, a twórcy udowodnili, że można zrobić w tym uniwersum udany film bez ciągłego bazowania na scenach w kosmosie i efektach specjalnych. Bo koncept tego obrazu jest genialny w swojej prostocie: Kirk i spółka przenoszą się w czasie do 1986 roku, aby zwinąć z zoo dwa wieloryby. Tak, brzmi śmiesznie – i tak właśnie było. To zdecydowanie najzabawniejsza odsłona sagi. [video-browser playlist="748587" suggest=""]

Lethal Weapon 4” (1998)

Wciąż żwawy Martin Riggs i wciąż za stary na tę robotę Roger Murtaugh złapali kolejną kryminalną sprawę do rozwikłania w ostatniej części popularnej serii filmów sensacyjnych. Tym razem na drodze bohaterów stanęli chińscy gangsterzy, wśród których był morderczy Jet Li w swoim debiucie w amerykańskim kinie. To fantastyczna rozrywka, która oferuje też więcej humoru niż poprzednie odsłony. Pomógł w tym na pewno Chris Rock, który dołączył do obsady w roli drugoplanowej. Więcej części chyba nie dostaniemy, choć od jakiegoś czasu mówi się o reboocie. [video-browser playlist="748588" suggest=""]

„Red Dragon” (2002)

Oto czwarty kinowy film oparty na prozie Thomasa Harrisa o Hannibalu Lecterze. Zaczął Michael Mann obrazem „Łowca” z 1986 roku, potem było oscarowe „The Silence of the Lambs” (1991), a w 2001 roku „Hannibal” Ridleya Scotta. Następnie za historię słynnego kanibal wziął się Brett Ratner, który stworzył znakomity thriller o polowaniu FBI na seryjnego mordercę zwanego Zębową wróżką. To świetna adaptacja, która wyróżnia się fantastycznym klimatem i jeszcze lepszym aktorstwem, na czele z Edwardem Nortonem, Ralphem Fiennesem i oczywiście Anthonym Hopkinsem. [video-browser playlist="748589" suggest=""]

Harry Potter and the Goblet of Fire” (2005)

Serię rozpoczął Chris Columbus dwoma filmami skierowanymi głównie do dzieci i młodzieży. Później Alfonso Cuaron pokazał „Więźniem Azkabanu”, że da się z tej historii wycisnąć coś więcej. Było odważniej i bardziej mrocznie. Trend kontynuowali później Mike Newell i David Yates. Ten pierwszy wyreżyserował „Czarę ognia”, która odniosła bardzo duży sukces. Wielu podobał się poważny ton opowieści i klimatyczna atmosfera. No i dzieciaki w rolach głównych zaczęły w końcu grać na poziomie, a Ralph Fiennes mógł wykazać się jako Voldemort. [video-browser playlist="748591" suggest=""]

Live Free or Die Hard” (2007)

Seria została w 2007 roku odkurzona po 12 latach, a John McClane już nie zmagał się ze zwyczajnymi bandziorami ze spluwami, ale z cyberterrorystami, którzy na dodatek porwali mu córkę. Dostał też zabawnego sidekicka. Sporo było tu zmian w porównaniu z poprzednimi odsłonami, ale na szczęście zadziałało to wyśmienicie. „Czwórka” to ogromna frajda, czego niestety nie można powiedzieć o 5. odsłonie sprzed 2 lat. Oby Bruce Willis znalazł jeszcze w sobie trochę energii i zrobił film, który zakończy godnie przygody tego kultowego bohatera. [video-browser playlist="748594" suggest=""]
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj