"Black Rain" (1989)

Od razu kolejny film z policjantem w roli głównej. Tym razem jednak nie chodzi o romans, a o zderzenie kultur. Ameryka i Japonia – dwa światy, dwie cywilizacje, a pomiędzy nimi Michael Douglas, który ma zamiar zaprowadzić sprawiedliwość. Z całej fali filmów, które w tamtych latach pokazywały zafascynowanie Hollywood japońską odmiennością, to był jeden z najlepszych. [video-browser playlist="750680" suggest=""]

"Thelma & Louise" (1991)

To za ten film Ridley Scott dostał swą pierwszą (z trzech) nominacji do Oscara za reżyserię. Opowieść o babskim weekendzie, który wymyka się spod kontroli, stał się wielką filmową deklaracją niezależności. Świetna opowieść z Susan Sarandon i Geeną Davis do dziś wzrusza i wzbudza zachwyt. A jeszcze to przecież od tego filmu liczy się na serio karierę Brada Pitta, który tu po raz pierwszy pokazał swój wielki potencjał, choć nie był długo na ekranie. [video-browser playlist="750681" suggest=""]

"G.I. Jane" (1997)

W tym miejscu zaczynamy wybrzydzać. Omijamy dwa filmy Scotta, które jakoś już tak nie zachwyciły. Pewnie również dlatego, że z upływem lat coraz więcej od niego wymagamy. Z upływem lat legenda jego wczesnych filmów rosła, a wraz z nią - coraz większe rozczarowania tymi nie aż tak dobrymi. Wymagania, jakie w stosunku do niego mieliśmy, spełnił z pewnością w historii pierwszej dziewczyny, wróć, pierwszej kobiety, która spróbowała przejść przez trening SEAL. Kobiety w wojsku już nikogo wówczas nie dziwiły, ale komandos płci żeńskiej? Tak, takie problemy miał świat niespełna dwie dekady temu. Demi Moore pokazała, że można poradzić sobie z wyśrubowanymi oczekiwaniami, własną słabością, a przede wszystkim z wkurzającym Aragornem (choć pewnie mało kto w tym filmie rozpozna Viggo Mortensena).

[video-browser playlist="750682" suggest=""]

"Gladiator" (2000)

A potem był już „Gladiator” - mistrzowskie kino historyczne o rzymskim generale, który trafia na arenę, by zabawiać tłumy, i do końca nie traci ducha oraz honoru. 5 Oscarów w tym ten dla najlepszego filmu roku. Sam Scott musiał zadowolić się jedynie nominacją za reżyserię, ale nie zmienia to faktu, że stworzył dzieło kultowe, a Maximus grany przez Russella Crowe'a tkwi w pamięci widzów do dzisiaj. [video-browser playlist="750683" suggest=""]

"Black Hawk Down" (2001)

Ostatni wielki film Scotta - dziewięć kolejnych nie zasługuje moim zdaniem na miejsce na tej liście. Dopiero „The Martian” jest powrotem do formy, ale teraz o „Helikopterze”, czyli opartej na faktach historii amerykańskich żołnierzy w akcji. Ridley Scott i nasz operator Sławomir Idziak dostali za ten film oscarowe nominacje – sam film zdobył statuetki za montaż i dźwięk oraz ustanowił nowe standardy pokazywania współczesnych walk miejskich. Szkoda, że na następny naprawdę dobry film Scotta musieliśmy czekać tak długo... [video-browser playlist="750684" suggest=""]
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj