Lochy i smoki
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że jednym z największych i najciekawszych dodatków w Dragonflight jest nowa rasa oraz klasa zarazem, czyli Dracthyr Evoker. O ile cała reszta zawartości rozszerzenia wykonana jest przede wszystkim w myśl zasady "jeszcze więcej tego samego", o tyle już w tym przypadku można śmiało mówić o pewnej rewolucji. Blizzard od kilku lat konsekwentnie balansował rozgrywkę, często kosztem unikalności poszczególnych klas, bo różnice między nimi powoli się zacierały. Evoker jest jednak wyjątkowy i to z kilku względów. Przede wszystkim ciekawy jest już sam fakt, że jest to klasa rzucająca zaklęcia, ale sprawdzająca się najlepiej na średnim dystansie. W jej arsenale znajdują się bowiem także zdolności, które wymagają zbliżenia się do wrogów. Podczas grania solo i wykonywania zadań czy nawet w podstawowych lochach raczej nie ma to większego znaczenia, bo brak tam potencjalnie zabójczych mechanik, ale już przy starciach z najpotężniejszymi bossami w rajdach może to sprawiać nieco trudności. Podejrzewam, że gracze będą musieli odpowiednio manewrować po arenach i wyczekiwać na odpowiedni moment, by zbliżyć się do oponenta, odpalić czary, a następnie wycofać się i bezpiecznie atakować z dystansu. Odświeżającym pomysłem jest też zupełnie nowa mechanika wzmacniania niektórych umiejętności poprzez przytrzymanie przycisku odpowiedzialnego za ich aktywację. W ten sposób możemy na przykład ZNACZNIE zwiększyć zadawane obrażenia czy trafić w więcej celów. Oczywiście również i z tym wiąże się pewne ryzyko, bo "ładując się", musimy stać w miejscu i jesteśmy podatni na ataki. I ponownie jest to coś, co w przypadku "zwykłego" grania nie sprawia większych trudności, ale już w rajdach, Mythic+ czy PVP może być z tym różnie. Przedstawiciele tej rasy mogą korzystać z unikalnych, smoczych zdolności. Gracze mają możliwość przełączania się pomiędzy formą humanoidalną i tą, która pokryta jest łuskami. Co ciekawe, ma to nie tylko znaczenie kosmetyczne, choć muszę przyznać, że opcje dotyczące wyglądu Dracthyrów są naprawdę imponujące. Ludzki "Visage" zapewnia bonus do regeneracji zdrowia poza walką dla całej drużyny, a jako "smok" bierzemy udział w potyczkach, rzucamy czary i mamy możliwość korzystania z unikalnych opcji poruszania się. Dracthyrowie, dzięki swoim skrzydłom, są w stanie nie tylko spowalniać opadanie, jak robią to już łowcy demonów, ale też wybijać się wysoko w powietrze, a następnie szybować przez dobrych kilkanaście sekund. Jest to niezwykle pomocne zwłaszcza podczas eksploracji krain, w których nie mamy dostępu do latającego wierzchowca. Pomaga szybko przemieszczać się z miejsca na miejsce przy stosunkowo krótkim (5 minut) czasie odnowienia.Jak odpicować smoka
A skoro już przy przemieszczaniu się jesteśmy, to nie sposób pominąć ulepszonej możliwości dosiadania smoków. Wielkie, skrzydlate gady już wcześniej można było wykorzystać jako wierzchowce, ale tutaj system został znacząco rozwinięty. Latając na smokach, jesteśmy w stanie wykonywać szereg akrobacji, co sprawia, że jest to dużo bardziej angażujące. Dla przykładu, wykonując pikowanie, jesteśmy w stanie znacznie zwiększyć prędkość. Do tego dostajemy również możliwość "tuningu wizualnego" naszego smoka, co działa w praktycznie ten sam sposób, jak zakłady fryzjerskie obecne w grze. Możemy zmodyfikować na przykład kolor, rogi czy paszczę naszego towarzysza. Warto zaznaczyć, że dragonriding, przynajmniej na razie, działa wyłącznie wtedy, gdy nasza postać przebywa na terenie Dragon Isles. W innych lokacjach wierzchowce funkcjonują w "stary" sposób. Twórcy najwyraźniej traktują Smocze Wyspy jako swoisty poligon testowy, bo w wywiadach wspominali, że nie wykluczają wprowadzenie tej mechaniki szerzej, jeśli tylko przypadnie ona do gustu graczom.Mniej znaczy więcej
W ostatnich latach deweloperzy z Blizzarda w każdym z dodatków wprowadzali nowe mechaniki, które przestawały mieć znaczenie wraz z debiutem kolejnych rozszerzeń. Artefakty czy Heart of Azeroth tylko na pierwszy rzut oka wydawały się ciekawymi nowościami. W praktyce sprawiały problemy zarówno graczom, którzy musieli się tego uczyć i dostosowywać pod swoje buildy, jak i twórcom, których praca po tych mniej więcej dwóch latach żywotności rozszerzenia szła na zmarnowanie. W Dragonflight niczego takiego nie uświadczymy. To po prostu znany, lubiany i sprawdzony przez lata gameplay, bez żadnych specjalnych udziwnień. I mam szczerą nadzieję, że tak pozostanie! Nie chciałbym, by w jednej z popremierowych aktualizacji po raz kolejny wprowadzono coś, co wywróci rozgrywkę na głowę i wymusi drastyczne zmiany. Oczywiście nie oznacza to, że deweloperzy całkowicie zrezygnowali z jakichś nowinek. Dostajemy między innymi przebudowany system profesji, pozwalający na przykład na zlecanie wytwarzania przedmiotów innym graczom oraz przede wszystkim zupełnie inne drzewka talentów. Przyznam szczerze, że po ich otwarciu poczułem się nieco przytłoczony. Dostępnych tam opcji jest mnóstwo, szczególnie w zestawieniu z tym, co obecnie mamy w Shadowlands. Bez wątpienia przypadnie to do gustu osobom, które lubią eksperymentować i jestem przekonany, że tym razem doczekamy się większej liczby sensownych buildów, a nie po jednym, góra dwa na każdą z klas.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj