Pisaliśmy już o porażkach i zachwytach czysto filmowych, w których pojawiły się konkretne tytuły. Była już lista najlepszych i najgorszych filmów tego roku. Pora podsumować branżę filmową bardziej ogólnie, ocenić jakieś szersze zjawiska.

Pozostałe artykuły z cyklu Zachwyty i rozczarowania 2015 znajdziecie tutaj.

Niniejszy artykuł skupia się przede wszystkim na branży polskiej i jedynie delikatnie zahacza o kwestie dotyczące całego świata. Oto zachwyty i rozczarowania, które przeżywaliśmy w mijającym roku.  

Rozczarowania:

Polski kandydat do Oscara

W lutym tego roku cieszyliśmy się wszyscy z Oscara dla Idy. W 2016 nie tylko nie ma mowy o statuetce, ale robi się przykro na samą myśl o tym, jaki film wystawiliśmy do rywalizacji. 11 minut to obraz całkowicie nieudany, słaby i momentami nawet żenujący. Gdyby tak przejrzeć tegoroczne zestawienia najlepszych i najgorszych filmów, które pojawiają się w całym Internecie, z łatwością można dojrzeć 11 minut na wielu listach - oczywiście tych drugich. Ogromny zawód i rozczarowanie, choć po tym, co działo się na festiwalu w Cannes, wydawało się, że będzie inaczej. Przykro jest tym bardziej, że mieliśmy w tym roku film, który byłby doskonałym oscarowym kandydatem. Mowa o Body/Ciało Małgorzaty Szumowskiej, która została za niego uhonorowana Srebrnym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie. I słusznie, bo to film naprawdę dobry. Najlepszy w tym roku w rodzimym kinie. No url

Kolejny spadek jakości polskiego kina - moda na "hollywoodzkie" twory

Kontynuując temat, trzeba wspomnieć o tym, że niestety nie podtrzymaliśmy dobrej passy z 2014 roku. Wtedy do kina weszli Bogowie, Miasto 44, Ida, Pani z przedszkola, świetny dokument Powstanie Warszawskie. Było kilka tytułów nie tylko dobrych, ale takich, które są warte zapamiętanie, do których będzie się wracać. Oscar dla Idy też zrobił swoje przy promocji polskiego kina. 2015 rok to z kolei pasmo rozczarowań. Zaczęliśmy od tragicznej Hiszpanki, kiepskiego Fotografa, a o Wkręconych 2 już nie wspomnę. Były jeszcze takie tytuły jak: Sąsiady, Po piąte: nie odchodź, Chemia, Polskie gówno, Pilecki, Anatomia zła, 11 minut, Agnieszka. Wybroniło się Body/Ciało, Demon (choć opinie są podzielone), Ziarno prawdy. Potencjał miało Disco Polo i Czerwony pająk. Najgorsze jednak nie jest to, że mieliśmy słabe tytuły, bo te zdarzają się zawsze, ale to, że w polskim kinie nastał trend robienia "hollywoodzkich" produkcji za polskie pieniądze i w polskich warunkach oraz moda na reklamowanie ich jako odpowiedników amerykańskich. Po co? To nie wyszło ani w Karbali, ani w Królu życia, ani w Żyć nie umierać, ani w Hiszpance, która akurat na budżet nie mogła narzekać. Polscy twórcy zamiast skoncentrować się na tym, co można zrobić i robić to jak najlepiej, próbują dorównywać standardom, które są dla nas nieosiągalne. Film nie musi mieć hollywoodzkiego rozmachu, aby był zwyczajnie dobry.

Dystrybucyjne porażki

Mimo że jest lepiej, to jednak nadal nie jest tak, jak powinno być. Premiery filmowe wciąż są opóźnione. Niestety nie możemy zobaczyć wszystkich tytułów przed sezonem nagrodowym, tak by wyrobić sobie o nich zdanie. Prawdą jest, że dystrybutorzy starają się pokazać filmy nominowane do Oscarów przed ceremonią, ale nie zawsze to się udaje, a czasem jest na ostatnią chwilę. Na przykład w tym roku film Carol zobaczymy po Oscarach, a już dziś przewiduje się, że Cate Blanchett i Rooney Mara mogą być za niego wyróżnione statuetką. Oczywiście nie ma nowy, by wyrobić się z premierami przed Złotymi Globami. Praktycznie nie ma też szans, by zobaczyć gdzieś w polskich kinach nominowane dokumenty. Niektóre filmy, już niekoniecznie oscarowe, nigdy nie dostaną szans na premierę w Polsce. Takim niechlubnym przykładem jest na przykład Inherent Vice. Bardzo długo wyglądało też na to, że do kin nie trafi Creed. Na szczęście ktoś poszedł po rozum do głowy i ostatecznie premiera będzie. Wciąż w Polsce dystrybucja filmów, które nie są wielkimi blockbusterami, kuleje. Najgorsze jest to, że szanse na zmiany są bardzo małe.

Brak Netflixa

Niestety kolejny rok musieliśmy się obejść smakiem. Mimo że było sporo szumnych wypowiedzi, ekscytacji, gdy polskie napisy pojawiły się w serwisie, to wciąż nic z tego nie wynikło. Nie ma też żadnych oficjalnych wypowiedzi ani komunikatów. Nie wiadomo, czy przyszły rok przyniesie jakąś zmianę. Trudno się z tym pogodzić, bo jest bardzo wiele osób, które z chęcią zapłaciłyby miesięczną opłatę, by mieć dostęp do najnowszych produkcji, szczególnie że te netflixowe są na naprawdę wysokim poziomie. No url

Moda na sequele, prequele, rebooty, remaki i adaptacje

Jeszcze jedno rozczarowanie, które wychodzi poza rynek polski. Niestety 2015 rok w kinie komercyjnym spędziliśmy dokładnie pod znakiem znanych franczyz. Kolejne części, wszystkie możliwe przeróbki, żerowanie na sentymencie i nostalgii. Wróciliśmy do Parku Jurajskiego, przywitaliśmy się z nowym Mad Maxem, był Bond, kolejni Szybcy i wściekli czy Mission: Impossible. Zekranizowano kilka książek, moda wciąż żywa na komiksy. Ale co ważniejsze - to był rok, w którym zapowiedziano kolejne rebooty, remaki... Nawet serie zakończone, jak na przykład Igrzyska Śmierci, mają doczekać się prequeli. W hollywoodzkich blockbusterach brakuje oryginalnych pomysłów, scenariuszy, reżyserskich wizji. Na palcach jeden ręki można policzyć świeże produkcje. Patrząc na ten wszechobecny trend, a także biorąc pod uwagę fakt, że przynosi on zyski, może być tak, że już niedługo niczego całkowicie nowego nie będzie nam dane w kinach oglądać.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj