Czy jest sens tłumaczyć komukolwiek w 2020 roku, czym jest Snyder Cut? Dla świętego spokoju jednak zróbmy to raz jeszcze. Snyder Cut to reżyserska, oryginalna wizja filmu Liga Sprawiedliwości, która została odebrana reżyserowi po tragedii rodzinnej. Miejsce Zacka Snydera zajął Joss Whedon, który zmienił i nakręcił na nowo tak wiele scen, że z pierwotnego filmu zostały jedynie strzępy, nieprzypominające ani trochę jego twórczości, ani też, co ciekawe, twórczości Whedona; były dziwaczną hybrydą, potworem Frankensteina zszytym na szybko, bez ładu i składu przez wykonujących polecenia szefostwa Warner Bros. pracowników. Po prawie trzyletniej batalii fanów o przywrócenie reżyserskiej wersji Snydera do łask, po licznych zmianach na wysokich stanowiskach studia Warner Bros. i fuzji z firmą AT&T, w końcu oficjalnie w maju 2020 roku ogłoszono, że Snyder Cut wyląduje na platformie HBO Max w swojej pełnej glorii. Reżyser po latach pokazywania fragmencików swojej układanki, zaprezentował wreszcie zwiastun widowiska, ułożony pod znaną z filmu Watchmen. Strażnicy piosenkę Hallelujah Leonarda Cohena. Ten osobisty i ważny dla rodziny Snydera utwór ma w tym przypadku nie tylko wymiar symboliczny, ale i dosłowny – wszyscy, którzy czekali na film, razem z reżyserem mogą zakrzyknąć „Alleluja!”, wiedząc, że zwyciężyli, walcząc nawet wtedy, gdy nie było żadnej nadziei. Nawet gdy zagraniczne media usilnie wmawiały im i swoim czytelnikom, że coś takiego jak Snyder Cut nie istnieje i jest mrzonką naiwnych fanów. Zostawmy jednak te niesnaski w tyle i skupmy się na tym co najważniejsze, czyli analizie tego, co w sobotę zaprezentował nam Snyder.
fot. materiały prasowe
Pierwsze co rzuca się w oczy po obejrzeniu trailera, to wyraźna zmiana na lepsze całej warstwy wizualnej nadchodzącego filmu. Oryginalne zdjęcia Snydera w postprodukcji do wersji kinowej zostały przekolorowane, rozjaśnione i przycięte z formatu IMAX do regularnego 16:9. Podczas dokrętek Joss Whedon używał też zupełnie innej kamery niż Snyder, przez co pomiędzy materiałem obu reżyserów istniała diametralna jakościowa różnica. Snyder Cut wraca do charakterystycznego stylu twórcy Watchmen, jego kolorystyki i ziarnistych analogowych zdjęć. Efekty specjalne również wyglądają znacznie lepiej, dopracowane tekstury i szczegóły w końcu prezentują poziom superprodukcji za kilkaset milionów dolarów. Zniknęła też na szczęście czerwona poświata, która spowijała niebo i całe otoczenie podczas finałowego starcia Ligi ze Steppenwolfem; efekt ten był paskudny i tylko potęgował wrażenie sztuczności.
A skoro o efektach mowa, nareszcie możemy w pełnej okazałości, już w pierwszym ujęciu trailera podziwiać władcę Apokolips, Nowego Boga Darkseida; choć w zaprezentowanym tu momencie jeszcze nie nosi on tego przerażającego przydomka, tylko swe oryginalne imię – Uxas. Widzimy go w sytuacji, gdy kilka tysięcy lat temu przybył na Ziemię w poszukiwaniu Równania Antyżycia – niszczycielskiej siły pozwalającej zniewolić i kontrolować każdą żywą istotę. Uxas dzierży topór o niesamowicie niszczycielskiej mocy, a widziane ujęcie pochodzi z bitwy plemion ludzi, Atlantów, Amazonek, Bogów panteonu greckiego i Zielonych Latarni, z armią parademonów gwiezdnego tyrana. W wersji kinowej widzieliśmy mocno okrojoną część tej sekwencji, w której Uxas został za pomocą efektów CGI zastąpiony przez Steppenwolfa. Snyder Cut przywróci pełną bitwę, która według słów Fabiana Wagnera, operatora zdjęć w Justice League, może trwać nawet do kilkunastu minut. W trailerze przez ułamek sekundy widać króla Atlana używającego swojego złotego trójzęba, tego samego, który zdobędzie Arthur Curry pod koniec filmu Aquaman i użyje do kontrolowania wszystkich morskich stworzeń. Ową legendarną batalię zna z historii i opowieści swoich sióstr Diana, którą widzimy wchodzącą z pochodnią do świątyni Amazonek. To tutaj odkryje ona widziany w pierwszym ujawnionym materiale Snyder Cut, antyczny malunek naścienny Darkseida i zda sobie sprawę ze skali nadchodzącego zagrożenia. Oprócz Darkseida, poznamy także jego wiernego podwładnego Desaada, fanatyka i mistrza tortur, który oprócz komiksów, pojawiał się kilkukrotnie w animacjach DC. W jego rolę wciela się aktor Peter Guinness. Trailer daje nam też pierwsze spojrzenie na Steppenwolfa w swoim oryginalnym designie – to właśnie tak miał prezentować się złoczyńca przed wprowadzonymi przez Jossa Whedona i Geoffa Johnsa zmianami. Powrót do jego oryginalnego wyglądu wyszedł mu na dobre, antagonista jest bardziej pierwotny, dziki i straszny w tej kolczastej, zwierzęcej fizjonomii. Należy się również spodziewać, że użyczający mu głosu Ciarán Hinds będzie miał niższy i bardziej basowy tembr, bliźniaczy z tym, który słyszeliśmy w zwiastunie z 2017 roku – „No protectors here. No Lanterns, no Kryptonians. This world will fall, like all the others.”
fot. materiały prasowe
Następnym przywróconym elementem będzie finalizacja rozpoczętego w Batman v Superman: Świt sprawiedliwości wątku koszmaru Bruce’a Wayne’a, w którym widzi on zdewastowaną i podbitą przez Darkseida i jego armię parademonów Ziemię. A w nim, on sam razem z garstką rebeliantów i bohaterów, którzy przeżyli apokalipsę, próbuje odwrócić bieg wydarzeń z pomocą Cyborga i cofającego się w czasie Flasha. Ta linia czasowa znana jest jako „Knightmare” i wywołała wiele konfuzji wśród nie zaznajomionych z komiksami DC widzów. Wyraźnym sygnałem, że ta usunięta przez Jossa Whedona część historii będzie kontynuowana, jest widziana w trailerze zrujnowana siedziba Ligi Sprawiedliwości, wystająca z gruzu i zgliszczy. W tej bardzo mrocznej wersji wydarzeń, większość herosów nie żyje, a Superman jest kontrolowany przez władcę Apokolips za pomocą Równania Antyżycia. Ujęcie z trailera widzieliśmy dotychczas tylko w formie rysunku na jednym ze storyboardów, którym Zack Snyder podzielił się wiele miesięcy temu na portalu VERO. Pojawiające się w tle instektoidalne parademony to jeden z dwóch rodzajów tych stworzeń, które zobaczymy w filmie, obok ich bardziej humanoidalnych odmian. Uważne oko wypatrzy również kilka ciekawych easter eggów, w postaci fotografii Thomasa Wayne’a, tarczy Wonder Woman, trójzębu Aquamana i unoszącej się na wietrze karty Jokera. Obecność tych nieodzownych atrybutów herosa i heroski to sygnał, że dwójka bohaterów poległa z ręki Darkseida. Karta Jokera to z kolei nawiązanie do krążącej od jakiegoś czasu w sieci teorii, według której Batman po utracie swoich sojuszników w wojnie z Darkseidem, aby zwyciężyć, w desperacji zwraca się o pomoc do złoczyńców... Jokera i Deathstroke’a. Nie ma co liczyć jednak na pojawienie się Jareda Leto w Zack Snyder’s Justice League, gdyż ten pomysł istnieje jedynie w formie koncepcji, którą być może lub nie, zobaczymy kiedyś na dużym ekranie. Drugą, równie dobrą teorią jest ta, że Batman zabił Jokera, podobnie jak w uwielbianym przez Zacka Snydera komiksie Batman: Powrót Mrocznego Rycerza, który był silnym źródłem inspiracji przy powstaniu Batman v Superman. Potwierdzeniem tego może być owa karta Jokera, którą w sekwencji „Knightmare” Batman nosi przypiętą do karabinu maszynowego.
fot. materiały prasowe
Kolejny istotny element to powracająca scena śmierci Supermana, który w finale Batman v Superman umiera z ręki potwora Doomsdaya. Podobnie jak tamten film rozpoczynał się końcówką Człowieka ze stali, czyli destrukcją Metropolis oglądaną tym razem z perspektywy Bruce’a Wayne’a, tak prawdopodobnie w otwarciu Zack Snyder’s Justice League zobaczymy w zwolnionym tempie ostatnie chwile Supermana widziane oczami Lois Lane, Wonder Woman i Batmana, dla którego śmierć herosa będzie momentem zwrotnym, który skieruje go z powrotem na ścieżkę prawości i sprawiedliwości. Przywrócenie tego konkretnego momentu nie jest przypadkowym zabiegiem; jak wyjaśniał Snyder, w momencie śmierci, Superman wydaje z siebie potężny okrzyk, który uruchamia wszystkie znajdujące się na Ziemi motherboxy; dwa strzeżone przez Amazonki i Atlantydów oraz jeden ukryty przez plemiona ludzi, będący źródłem stworzenia Cyborga. Fakt przebudzenia się tych trzech urządzeń, jak i śmierć obrońcy Ziemi Supermana, nie umknął uwadze Darkseida, co zapowiedział już w finale BvS Lex Luthor mówiąc – „Dzwon już zabrzmiał, a oni go usłyszeli. W mroku, pośród gwiazd. Ding dong, Bóg nie żyje. A dzwonu nie można cofnąć. On jest głodny, znalazł nas i nadchodzi...”. Śmierć Supermana jest więc iskrą do wydarzeń następujących w Lidze Sprawiedliwości, wątku, który praktycznie kompletnie zostały pominięty w wersji z 2017 roku, a który zostanie przywrócony w Snyder Cut. Jego wskrzeszenie także będzie kompletnie inne. Joss Whedon mocno przemontował te konkretne sceny, używając fragmentów z różnych momentów filmu, jak np. biegu Flasha, który jak widzimy w trailerze, znajduje się w zupełnie innej części filmu i jest związany z cofaniem czasu, ale do tego jeszcze wrócimy. Póki co nie wiadomo, jak dokładnie przebiega rezurekcja Człowieka ze stali w Zack Snyder’s Justice League, ale pewne są dwie rzeczy. Po pierwsze, co już widać było w pierwszym z dwóch teaserów poprzedzających właściwy trailer na DC FanDome, cała sekwencja dzieje się w nocy, a będąc ścisłym, tuż przed świtem. Joss Whedon rozjaśnił jak tylko mocno się dało zdjęcia, aby imitowały dzień, co uwydatniło tylko wszystkie mankamenty efektów specjalnych, nie zaprojektowanych pod tak jasną ekspozycję obrazu. Reżyser Avengers usunął też biorące udział w walce Ligi ze zdezorientowanym Supermanem wojsko, które widzieliśmy w pierwszym pełnym trailerze do filmu w 2017 roku i widzimy ponownie teraz, gdy Cyborg ratuje policjanta przed zmiażdżeniem lecącą w jego stronę wojskową ciężarówką. Uratowany funkcjonariusz to aktor Marc McClure, który wcielił się w rolę Jimmy'ego Olsena w filmie Superman z 1978 roku. McClure prawdopodobnie ma nieco większy udział w Snyder Cut, będąc prywatnym kierowcą Lois Lane; widzimy ją spoglądającą w niebo, gdy po raz pierwszy od czasu jego śmierci, zobaczyła Clarka unoszącego się nad miastem po zmartwychwstaniu – scena ta została użyta w kompletnie innym momencie w wersji kinowej.
fot. materiały prasowe
Po drugie, w filmie pojawi się nawiązująca do pierwszego lotu Supermana z Człowieka ze stali, scena jego drugiego wzbicia się w powietrze. W trailerze Kal-El wychodzi ze swojego kryptońskiego statku po zmartwychwstaniu już w nowym czarnym kostiumie. Użycie w wersji kinowej znanego z Batman v Superman czerwono-niebieskiego stroju było scenariuszową dziurą. I to dosłownie, gdyż tamten kostium powinien mieć wielką dziurę na wylot w miejscu klatki piersiowej, po przebiciu przez kolec Doomsdaya. W komiksie Śmierć Supermana, w którym po raz pierwszy pojawił się jego ikoniczny czarno-srebrny strój, był on uzasadniony fabularnie; miał niczym bateria ładować się energią słoneczną, aby przyspieszyć regenerację komórek herosa i przywrócić pełnię jego mocy. Czy i takie uzasadnienie otrzymamy w Snyder Cut? Pewne jest, że od tego momentu aż do końca filmu, Superman będzie paradował w czerni, co widać w kilku ujęciach trailera, chociażby w oryginalnym ujęciu Ligi po zwyciężonej bitwie ze Steppenwolfem, które jak widać również zostało zmienione w wersji kinowej.
fot. materiały prasowe
Inną bardzo dużą zmianą jest przywrócenie trzech wątków fabularnych postaci Aquamana, Flasha i Cyborga; domyślnie Justice League miało pełnić rolę genezy tych bohaterów, z silnym naciskiem na tego ostatniego, którego reżyser wielokrotnie nazywał „sercem filmu” i podkreślał jego wpływ na emocjonalną warstwę całej produkcji. W Snyder Cut poznamy życie Victora Stone’a, zanim stał się pół człowiekiem, pół maszyną. Trailer pokazuje go w jego żywiole, gdy jeszcze jako najlepszy zawodnik drużyny Gotham City University doprowadzał do kolejnego zwycięstwa. Na widowni obecna jest jego dumna mama Elinore. Pokazany w trailerze fragment poprzedza tragedię; wypadek samochodowy doprowadzi do śmierci Elinore i silnego zdeformowania ciała Victora. Jego ojciec Silas, próbując uratować synowi życie, posunie się do użycia pozaziemskiej technologii pochodzącej z planety Apokolips – motherboxa, który scalając się z ciałem Victora, stworzy Cyborga. Tego samego motherboxa, którego poszukuje w filmie Steppenwolf. Wątek ten został kompletnie wycięty z kinowej wersji filmu, a wiąże się on z podwójną tragedią; Silas Stone również straci życie, zdezintegrowany na oczach Victora przez maszynę znajdującą się w laboratoriach S.T.A.R.. W zwiastunie widzimy krzyk rozpaczy Cyborga, podczas gdy jego ojciec rozsypuje się w pył. Co skłoniło Jossa Whedona i Geoffa Johnsa do wycięcia tak potencjalnie mocnej emocjonalnie i smutnej sceny, pozostaje zagadką. W trailerze widzimy również wściekłego Cyborga, który bezsilny uderza w grób swoich rodziców, jak i elementy jego genezy, gdy poznając granice możliwości swoich nowych mocy, kontroluje całą masę rakiet balistycznych i nuklearnych. Wszystkie usunięte sceny z Cyborgiem zostaną przywrócone w Snyder Cut.
fot. materiały prasowe
Odkupienie otrzyma też członek Ligi, który chyba najmniej przypadł do gustu fanom – Flash. Jego postać uległa bardzo mocnym zmianom po przyjściu Jossa Whedona, który przemienił większość jego dialogów w żarty, tworząc z Barry'ego Allena tak zwany „comic relief”. Kto trzymał w dłoni choćby jeden komiks o przygodach Szkarłatnego Sprintera, ten wie, że geneza Flasha podszyta jest tragedią i daleko jej do zabawnej. Zack Snyder’s Justice League obiecuje przywrócić emocjonalną więź Barry'ego z jego odsiadującym wyrok ojcem, posądzonym niesłusznie o zabójstwo swojej żony, jak i romantyczny wątek pierwszego spotkania Allena z przyszłą wybranką serca, Iris West – w tej roli ujrzymy aktorkę Kiersey Clemons. Trailer pokazuje scenę, w której Barry, używając swoich mocy, ratuje Iris w spektakularnej sekwencji slow motion. Prawdopodobnie poszerzona zostanie też dynamika pomiędzy Batmanem a Flashem, pełniącym w filmie poniekąd rolę protegowanego Mrocznego Rycerza, który rekrutuje go do drużyny. Fani dialogu Flasha z Batmanem o uratowaniu jednej osoby, mogą zapomnieć o tym, bez wątpieniu najlepszym, być może jedynym dobrym dodatku Jossa Whedona do scenariusza filmu. Scena walki Ligi z parademonami w tunelu pod Gotham zostanie rozegrana inaczej, co widać po złożeniu do kupy fragmentów z tego i poprzednich trailerów. Duże zmiany nastąpią także wtedy, gdy Flash używał będzie swojej mocy na pełnych obrotach. Pamiętacie scenę w zwolnionym tempie, gdy Barry biegnie po pionowych ścianach tunelu, aby palcem popchnąć miecz Wonder Woman, a potem niczym w Avengers: Czas Ultrona wylądować prosto na jej piersiach? Urywki jego sprintu, jak i tego,gdy rozpędza się, aby przekazać ładunek elektrostatyczny do motherboxa i wskrzesić Supermana, zostały sklejone ze sobą z kompletnie innych momentów materiału Snydera, więc i je możecie już puścić w niepamięć. Flash według słów reżysera, będzie korzystał ze swoich umiejętności w niesamowity, nie widziany dotychczas sposób. Wiąże się to według spekulacji i skrawków słów Snydera wyłapanych to tu, to tam, z potężną sekwencją cofania się w czasie w finałowej części filmu; prawdopodobnie podczas próby rozłączenia trzech motherboxów tworzących Jedność, Superman i Cyborg zostaną rozerwani na strzępy, a widzący to Flash po raz pierwszy zawróci bieg czasu, aby zapobiec tragedii. Jedna z teorii zakłada, że Barry biegnąc przez strumień czasu będzie w zwolnionym tempie zmieniał wydarzenia, które nastąpiły, ratował ludzi i pomagał reszcie Ligi, co widać w jednym momencie trailera.
fot. materiały prasowe
Ulubieniec publiczności Aquaman także otrzyma więcej czasu ekranowego, gdyż i jego fabularna część została poszatkowana. Heros odwiedzi podwodną świątynię, porozmawia z granym przez Willema Dafoe nauczycielem Vulko, a także razem z Merą stoczy znacznie dłuższą bitwę z parademonami i Steppenwolfem, próbującym odzyskać ukryty przez Atlantydów motherbox. Nie czekajcie z zapartym tchem na jego szczery monolog, wywołany działaniem lassa prawdy Wonder Woman - to była jedna z wielu dokrętek Jossa Whedona. Na samym końcu trailera możemy podziwiać nie zmienioną scenę rozmowy członków Ligii, przygotowujących się do walki ze Steppenwolfem. W wersji kinowej została ona bardzo mocno pocięta przez Whedona, łącznie z kompletnie zmienionymi dialogami,dodanymi fragmentami CGI samego pomieszczenia, jak i dziwacznymi dokrętkami, w których przykładowo Gal Gadot musiała na tle zielonego ekranu mówić do pustki, aby potem wmontowano ją do tejże sceny, tak jakby tam była. Snyder w swojej sekwencji użył specjalnej kamery na statywie obracającym się w osi 360 stopni, która ma krążyć wokół aktorów, tworząc dynamiczny, elegancki efekt.
fot. materiały prasowe
Dający autorowi tej analizy przyjemne ciarki monolog Batflecka, o tym, że Steppenwolf nigdy nie mierzył się ze zjednoczoną Ligą, tylko przybija stempel jakości scenariusza Chrisa Terrio, jednego z największych wygranych istnienia Snyder Cut – skrypt, w który scenarzysta włożył mnóstwo pracy i serca, w końcu zostanie w pełni przywrócony, dając i jemu tak bardzo potrzebne odkupienie; nazwisko Terrio widniało, tak samo jak nazwisko Snydera podczas napisów początkowych do wersji Jossa Whedona. A beautiful lie – piękne kłamstwo. Lecz to już każdy wie – Everybody knows. Prawdę poznamy w 2021 roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj