Przedsmak wielkiego zakończenia drugiego sezonu serialu Agentka Carter to nadal ten sam poziom, te same emocje i znakomity klimat.
Ważnym aspektem dwóch najnowszych odcinków
Marvel's Agent Carter jest relacja Jarvisa z Peggy. Po tym, co stało się z żoną Jarvisa, udaje się twórcom wprowadzić trochę napięcia pomiędzy bohaterami oraz sporo skrajnych emocji. Ten duet zawsze był wesoły, atmosfera była luźna i wzbudzali sympatię. Zgrzyt jest naprawdę potrzebny, by ich relacja nabrała jeszcze większego wyrazu i ważniejszego wydźwięku. Kulminacja z emocjonalną rozmową na pustyni wypada najlepiej, bo mamy świadomość, ile oboje stracili w tej walce ze złem. Jest to prawdopodobnie najrozsądniejsze rozwiązanie, które pozwala trochę urozmaicić wydarzenia i rozwinąć tę parę bohaterów, a najbardziej samego Jarvisa, który wyszedł ze schematu potulnego i sympatycznego lokaja.
Fabularnie serial rozwija się szybko i w atrakcyjnym kierunku, bo w obu odcinkach naprawdę nie można narzekać na nudę. Cały czas coś się dzieje, a każda minuta odpowiednio angażuje, dostarczając niemałej frajdy. Zawsze dzieje się coś, co napędza historię i nie pozwala na przestoje: czy to wpadnięcie Peggy do restauracji gangstera, czy sytuacja na pustyni, czy próba zamachu na Whitney Frost. W tym wszystkim jednak najlepiej wypada fakt, że Thompson w końcu przestaje być nudnym figurantem z klapkami na oczach. To, co robiono z tą postacią w tym sezonie, było irytujące, bo marnowano jej potencjał. Teraz zdecydowanie naprawiono błędy i rola Thompsona świetnie wkomponowuje się w tę opowieść. Zwłaszcza, że stanowi on znakomity kontrast dla Peggy i Sousy, gdy szczególnie w 9. odcinku kombinuje i kręci, by zrealizować swój plan rozwiązania sprawy. Cieszy w tym fakt, że jest on w tym taki dwuznaczny i chce osiągnąć cel bez względu na cenę. Dzięki temu stanowi on miłym dodatkiem do reszty bohaterów.
No url
O klimacie i uroku serialu można pisać bez końca. To, jak ta atmosfera jest budowana, jak wspaniale każdy element ze sobą współgra, jak dialogi pięknie płyną - to jest po prostu perfekcyjny przykład tego, jak stworzyć konwencję serialu, która działa jak najbardziej dobrze. Sympatycznie, przyjemnie i zabawne, a czasem nawet zaskakująco. Prawdopodobnie w każdym innym serialu złapałbym się za głowę, gdyby wprowadzono sekwencję taneczno-muzyczną. A tutaj? Wygląda to znakomicie i nie tylko genialnie wpisuje się w konwencję, ale też idealnie wpasowuje się w ten klimat. Miło było tutaj zobaczyć bohaterkę z pierwszego sezonu. Dobrze i zabawnie to wychodzi.
Nadal nie do końca działają czarne charaktery. Nie zrozumcie mnie źle, jest to ogromna poprawa w stosunku do pierwszego sezonu, ale nadal czegoś tutaj brakuje. Whitney Frost jest tak skrajnie przesadzona, że powoli robi się to nudne. Twórcy mogliby pokusić się o klarowniejsze rozrysowanie jej motywacji, które są za bardzo kreskówkowe i zbyt papierowe nawet jak na tę konwencję. Tak samo nie mogę wiele dobrego powiedzieć o Wilkesie, który stał się nudnym statystą niewnoszącym zbyt wiele do ekranowych perypetii. Każde jego zachowanie jest oczywiste, przewidywalne, a przez to też mdłe i nudne. Peggy zasługiwała na lepszy "chwilowy" obiekt uczuć - tutaj mamy po prostu słabą postać, która się nie sprawdza.
Problem jest też z wydarzeniami.
Marvel's Agent Carter ogląda się świetnie, emocji nie brakuje, a historia angażuje, ale brakuje tutaj jakiegoś pazura, który wywołałby mimowolne "wow, tego się nie spodziewałem". Weźmy za przykład scenę z ponownym otwarciem wrót do innego wymiaru. To powinna być ważna, emocjonująca i zaskakująca scena, która potrafiłaby zaciekawić czymś nieoczekiwanym, a ostatecznie całość jest zwyczajna, przeciętna i kończy się szybciej, niż się zaczęła. Rozczarowanie.
Marvel's Agent Carter to naprawdę dobry, przemyślany i dopracowany serial, w którym jednak brakuje kropki nad i. Oby w finale ją postawiono, bo przygody Peggy zdecydowanie na to zasługują.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h