Nowa seria od Dark House Comics autorstwa Briana Wooda chwyta się klasyki sci-fi, tworząc mroczną historię w uniwersum Aliens. Zwykle jestem negatywnie nastawiony do powieści, bazujących na filmach (wszystko zaczęło się od zakupu takiego tworu, czyli „skomiksowanej” wersji Spider-Mana 2 od Sama Raimiego), jednak tym razem swoje prywatne poglądy musiałem odłożyć na bok, szczególnie że Bunt mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, kto lubi horror połączony z dobrą fikcją naukową.
Główną bohaterką serii jest Zula Hendricks, kolonialna Marines na usługach korporacji Weyland-Yutani (znanej fanom
Obcego). Jej zadaniem jest zbadanie opustoszałego wraku, który ma zostać przywłaszczony przez wyżej wspomnianą firmę. Jednak, cytując zapowiedzi filmów z czasów VHS-ów, prawda o nieznanym statku będzie straszniejsza, niż się początkowo wydaje. Dalsze perypetie Zuli, wraz z syntetykiem Davisem, obfitują w gore, tech-noir (doskonałe odwzorowanie klimatów starego
Ridley Scott!) i ciągłe poczucie niepokoju.
Problemem, wysuniętym na pierwszy plan, nie jest, jak buntowniczy schemat nakazuje, dylemat między zostawieniem swoich dawnych towarzyszy a oddaniem się słusznej sprawie. Prawdziwą rozterką stają się problemy zdrowotne szeregowej Hendricks. Podczas jednej z misji doznała poważnego urazu kręgosłupa, który nawet leczony najnowszą technologią, nie ustępuje. Jest to zdecydowanie ciekawe rozwiązanie fabularne, dodające człowieczeństwa postaci, otoczonej mechanicznymi quasi
-ludźmi.
Tak jak wspominałem wcześniej, wszelkich smaczków dla fanów serii jest sporo. Pojawia się m.in. córka Ellen Ripley, Amanda (nie, to nie spoiler). Jednak nie samymi easter eggami
Aliens: Defiance, vol. 1 stoi. Wood postawił głównie na zachowanie klimatu
Alien. Mrok, niepewność przed tym, co czyha się za każdym rogiem czy podejmowanie decyzji z kategorii „mniejszego zła” grają tutaj pierwsze skrzypce. Świetnie nabudowanie napięcie, które chce znaleźć ujście, ale jak na złość nie może. Genialna robota scenopisarska Wooda przekłada się na niewymuszone i dobrze umiejscowione suspensy.
Tristan Jones doskonale odnajduje się w klimatach Obcego. Jego prace oraz rysunki Riccardo Burchielliego (rozdział 3) i Tony’ego Brescini (rozdział 4), bardzo skupiają się na detalach, nawet w dynamicznych sekwencjach. Widzimy, że Zula odczuwa ból przy najmniejszym ruchu, każda akcja z udziałem ksenomorfów jest wyraźna i dopracowana, a rysunki, zapowiadające kolejne rozdziały, bardzo chciałbym oprawić w ramkę i powiesić na ścianie.
Brian Wood, scenarzysta omawianego tomu, zajmuje się również dizajnem gier komputerowych (
Max Payne, GTA).
Tristan Jones wielokrotnie brał udział w projektach, przenoszących znane, popkulturowe dzieła na plansze komiksowe (
Ghostbusters, Mad Max). Takie zestawienie, duetu, który z niejednym hitem miał już do czynienia, było świetną koncepcją.
Z początkiem marca ma pojawić się drugi tom, na który czekam z niecierpliwością. Myślę, że Wood i Jones zapoczątkowali jedną z najlepszych serii bazujących na uniwersum filmowym. Oby trzymali poziom, bo ja, na razie, jestem w stu procentach kupiony.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h