Z jednej strony „All-New X-Men, Volume 1: Yesterday's X-Men” reklamowany jest jako komiks idealny do rozpoczęcia przygody z popularnymi mutantami, z drugiej zaś jest on pełen odwołań do innych historii z tego uniwersum. Na początku lektury wydaje się to być nieco przytłaczające, jednak z czasem wszystkie poruszane wątki powoli zazębiają się, tworząc tym samym pewną siatkę zależności, dzięki której czytelnik jest w stanie lepiej zrozumieć motywacje konkretnych bohaterów. Czasy dla X-Men w komiksie Bendisa i Immonena nie są łatwe, z uwagi na rozłam jaki nastąpił w ich społeczności po ingerencji Scarlet Witch w ramy rzeczywistości, później Phoenix, zaś na końcu zamordowanie profesora Xaviera przez Cyklopa. Po tym akcie Scott stał się wywrotowym rewolucjonistą, chcącym zjednoczyć mutantów pod sztandarem własnych zasad. Pomagają mu w tym: Magneto, Emma Frost oraz Magik. Jak nie trudno się domyślić, dla przeciętnych obywateli i mutantów metody te nie są do przyjęcia; zaś zszokowani X-Men nie do końca potrafią z nim walczyć. Z genialnym pomysłem przychodzi Hank McCoy, który postanawia ściągnąć z przeszłości oryginalną piątkę X-Men (Angel, Beast, Cyclops, Iceman i Jean Grey), aby pomogli mu uświadomić Summersowi kim tak naprawdę się stał. Fabularny zabieg wydaje się być równie prosty co i karkołomny, bowiem już same wydarzenia z teraźniejszości mogłyby posłużyć za kanwę przyzwoitej historii. Jednak Bendis dolewa oliwy do ognia, chcąc zapewnić czytelnikowi maksimum wrażeń. To powoduje, że fabuła w pewnym momencie zaczyna robić się chaotyczna z uwagi na ilość funkcjonujących wątków, które dopiero pod koniec zbiegają się ze sobą.
Źródło: Egmont
  Zaletą komiksu jest z pewnością fakt, iż scenarzysta nie traktuje bohaterów jako pacynek mających poprowadzić fabułę, lecz dosłownie opowiada historię ich przeżyciami, doświadczeniami oraz emocjami, przez co powstaje wyrazisty kolaż z komiksowej psychoanalizy, w którego centrum jest przede wszystkim Scott Summers. Do tej pory wydawał się on najmniej wyrazistą postacią (służącą jako kontrast do butnego Wolverine’a), jednak w „All New X-Men #1: Wczorajsi X-Men” Bendis stara się pokazać, że Summers jest mutantem z krwi i kości; pełnym wad i ułomności, jak wielu mu podobnych - nie zaś posągowym przykładem praworządności, który warto naśladować. Rysunki są dość lekkie i dynamiczne, przez co idealnie wpasowują się w ton historii, w której nostalgia zręcznie przeplata się z szybką akcją, czyli połączeniem dwóch odmiennych obszarów. Udaje się to zarówno na poziomie scenariuszowym, jak i poziomie obrazu – historia nie jest ani bezmyślnie nagląca, ani też zbyt rozwlekła. Pierwszy tom sprawia wrażenie dosyć bezpośredniego i przemyślanego, zaś cała seria „All New X-Men” wydaje się być propozycją co najmniej ciekawą i posiadającą niesamowity potencjał na rozwój historii w przyszłości. Jednak na chwilę obecną, prezentuje się jako nadmiernie rozbudowany wstęp do znacznie większej opowieści.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj