Cieszę się, że CW przynajmniej częściowo zrezygnowała z inwestowania pieniędzy w seriale pokroju Pamiętników wampirów i The Secret Circle. Jak pokazuje przykład Beauty and the Beast, który w czwartkowe wieczory notuje bardzo słabą oglądalność, stereotypowe seriale młodzieżowe o wampirach, wilkołakach, czarownicach, czy innych bestiach nie przynoszą sukcesu (udowadnia to choćby żałosny wręcz poziom 4. sezonu "TVD"). W całej tej zbieraninie bohaterów seriali The CW pojawił się jednak Arrow. Produkcja, która tematyką i klimatem wprowadza duży powiew świeżości, a trzecim odcinkiem wzbudza mój osobisty podziw i szacunek. Ten serial jest fantastyczny!
Do seriali CW od zawsze starałem się podchodzić z dystansem. Trudno emocjonalnie angażować się w ckliwe historyjki fantasy z Mystic Falls, czy Upper East Side. Arrow to jednak produkcja, która znajduje się przynajmniej o dwa poziomy wyżej, choćby przez to, że potrafi dać przeciętnemu widzowi radość i przyjemność z seansu. O nowym serialu Berlantiego, Guggenheima i Kreisberga napisaliśmy - w newsach i publicystyce - i powiedzieliśmy - w Serialowych Wrotach - wszystko, co tylko się dało. Pozostaje tylko potwierdzić, że oczekiwania zostały spełnione i nawet, jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości po pierwszych dwóch odcinkach, wydaje mi się, że trzeci epizod rozwiał je ostatecznie.
[image-browser playlist="597875" suggest=""]
©2012 The CW
Wyjaśnijmy jedno – Arrow będzie dramatem proceduralnym. Obawy Łukasza z recenzji pilota się potwierdziły. Pytanie, czy taka forma przedstawienia fabuły zaszkodzi serialowi? Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji może być zupełnie odwrotnie. W zeszłym roku serial dramatyczny z ciągłą fabułą pt. Ringer poległ na całej linii. Póki co, nic nie zapowiada, by z Arrow było podobnie. Może właśnie dlatego, że widz nie będzie musiał rezygnować z oglądania serialu, jeśli przegapi jeden, czy dwa odcinki? Warto tutaj przypomnieć Tajemnice Smallville, gdzie przez trzy serie konstrukcja sezonów była bardzo podobna (jednowątkowe odcinki z wyraźnie rozwijającą się historią głównego bohatera).
Idealnym tego przykładem jest recenzowany epizod, gdzie scenarzyści bardzo umiejętnie przewijają w tle fabularnym wątki istotne dla głównych bohaterów. Oliver popada w coraz większy konflikt ze swoją siostrą, jednocześnie dowiaduje się o tym, że Laurel i Tommy’ego łączy coś więcej, niż zwykła znajomość. W końcu odkrywa prawdziwą twarz przed swoim ochroniarzem. Wbrew pozorom są to bardzo istotne wydarzenia fabularne, które w wyraźny sposób pchają główny wątek fabularny do przodu. Tego właśnie oczekuję po Arrow. Obawiałem się, że niektóre historie będą przez scenarzystów celowo pomijane i na jakiś czas zapominane. Nic z tego, a możliwość zobaczenia, jak Laurel radzi sobie w walce wręcz, to klasyczna podpowiedź scenarzystów, która ujawnia drugą twarz dziewczyny. Nie zabrakło również kolejnych retrospekcji z wyspy i magicznych ziółek – pytanie tylko, na jak długo wystarczą zapasy?
[image-browser playlist="597876" suggest=""]
©2012 The CW
W końcu Deadshot – idealnie wpleciona w fabułę postać superłotra z komiksów DC, gdzie był głównym przeciwnikiem Batmana. Jeśli w podobny sposób scenarzyści będą prezentować nam inne twarze, znane z komiksów, jestem o Arrow spokojny. Czuć, że w tym serialu wszystko jest odpowiednio wyważone i przemyślane. Bardzo podobała mi się scena, w której Olivier wspinał się po budynku, niczym Altair czy Ezio z "Assasin’s Creed". A finalny pojedynek z Deadshotem to chyba najlepiej zrealizowana scena akcji z dotychczas wyemitowanych odcinków. Szkoda tylko, że przygoda Deadshota z Arrow skończyła się tak szybko. Wyczuwałem w jego postaci spory potencjał, który mógł zostać jeszcze wykorzystany. Tymczasem skończyło się tak samo szybko, jak się zaczęło, jednocześnie potwierdzając, że większość bohaterów z komiksów pojawiać się będzie tylko epizodycznie.
Ocena: 8,5/10