Pierwsze epizody Ash vs. Evil Dead pokazują, że poziom serialu na pewno znacząco nie wzrośnie, ale też nie spada. Cały czas dostajemy to, co w poprzednich sezonach – absurdalny humor, mnóstwo scen gore i fabułę, która powinna się rozkręcać z odcinka na odcinek. No i oczywiście Asha, który wciąż jest tępy jak but a mimo to stanowi największe zagrożenie dla sił ciemności. Ostatnie dwa odcinki skupiały się przede wszystkim na pokazaniu działań Ruby, która dąży do tego, aby zniszczyć wszystko, co jest związane z Ashem. Stąd dostajemy szalone sceny w banku spermy, jak również sceny z „pojednania” rodzinnego, kiedy do żywych na moment wrócił ojciec Asha, który bardzo szybko zaskarbił sobie sympatię swojej wnuczki – Brandy (na marginesie – większość kobiet pojawiająca się w tym serialu zdecydowanie nie grzeszy inteligencją, choć w przypadku córki Asha jest to akurat bardzo zrozumiałe). W obu przypadkach wszystko kończyło się w ten sam sposób – mnóstwem posoki lejącej się wręcz na cały ekran. Aha, no i scena z pogrzebu byłej żony Asha – choć cała była do bólu przewidywalna,to trzeba przyznać, że w pewnym sensie była żenująco wręcz ujmująca. Obok absurdalnych jak na razie wydarzeń z życia Asha, który próbuje cały czas funkcjonować normalnie mimo powrotu deaditów, mamy Pablo i Kelly oraz nowego, chwilowego członka grupy Daltona, którzy starają się znaleźć coś, co pomoże pokonać im siły zła. Wracamy więc po raz kolejny do słynnej chatki w lesie, a właściwie do miejsca, gdzie stała, ponieważ kluczem do pokonania deaditów oraz Ruby jest sztylet, jaki Pablo otrzymał od swojego wujka. Tam, co było do przewidzenia, dopada ich Martwe Zło, a konkretnie Daltona, który mówiąc wprost – nie cieszył się zbyt długo walką ze złem. Istotne w ostatnich epizodach było przede wszystkim spojrzenie na Ruby i jej poczynania. Zwłaszcza poród małego demona był bardzo widowiskowy. Widać, że to jej działania będą napędzać całą fabułę. Obok tego jest Pablo, który został przecież dotknięty przez zło i według przepowiedni Daltona, w pewnym momencie obróci się przeciwko swym przyjaciołom. Oczywiście trudno w to uwierzyć, ale w tym serialu jest po prostu wszystko możliwe. Na poziom Ash vs. Evil Dead nie wypada nawet narzekać. Ten serial jest nadal najlepszy w swojej klasie, a że nie ma praktycznie żadnych rywali, to będzie na szczycie jeszcze przez bardzo długi czas. A przynajmniej do momentu, aż nie wyczerpią się pomysły na dalsze przygody Asha i jego paczki. A że nie zawsze jego poziom jest wybitny? W tym przypadku chyba każdy widz jest w stanie to wybaczyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj