Ash kontra martwe zło: sezon 3, odcinek 2 i 3 – recenzja
Bawiąc, uczy. Ucząc, bawi - to słynna maksyma z komiksów o przygodach Tytusa, która nijak nie pasuje do przygód Asha Williamsa. No, może z małym wyjątkiem, nasz bohater na pewno nie nauczy nas wychowywania dzieci, postępowania z kobietami, deaditami i ogółem społeczeństwa. Ale przynajmniej bawi. Nadal.
Bawiąc, uczy. Ucząc, bawi - to słynna maksyma z komiksów o przygodach Tytusa, która nijak nie pasuje do przygód Asha Williamsa. No, może z małym wyjątkiem, nasz bohater na pewno nie nauczy nas wychowywania dzieci, postępowania z kobietami, deaditami i ogółem społeczeństwa. Ale przynajmniej bawi. Nadal.
Pierwsze epizody Ash vs. Evil Dead pokazują, że poziom serialu na pewno znacząco nie wzrośnie, ale też nie spada. Cały czas dostajemy to, co w poprzednich sezonach – absurdalny humor, mnóstwo scen gore i fabułę, która powinna się rozkręcać z odcinka na odcinek. No i oczywiście Asha, który wciąż jest tępy jak but a mimo to stanowi największe zagrożenie dla sił ciemności.
Ostatnie dwa odcinki skupiały się przede wszystkim na pokazaniu działań Ruby, która dąży do tego, aby zniszczyć wszystko, co jest związane z Ashem. Stąd dostajemy szalone sceny w banku spermy, jak również sceny z „pojednania” rodzinnego, kiedy do żywych na moment wrócił ojciec Asha, który bardzo szybko zaskarbił sobie sympatię swojej wnuczki – Brandy (na marginesie – większość kobiet pojawiająca się w tym serialu zdecydowanie nie grzeszy inteligencją, choć w przypadku córki Asha jest to akurat bardzo zrozumiałe). W obu przypadkach wszystko kończyło się w ten sam sposób – mnóstwem posoki lejącej się wręcz na cały ekran. Aha, no i scena z pogrzebu byłej żony Asha – choć cała była do bólu przewidywalna,to trzeba przyznać, że w pewnym sensie była żenująco wręcz ujmująca.
Obok absurdalnych jak na razie wydarzeń z życia Asha, który próbuje cały czas funkcjonować normalnie mimo powrotu deaditów, mamy Pablo i Kelly oraz nowego, chwilowego członka grupy Daltona, którzy starają się znaleźć coś, co pomoże pokonać im siły zła. Wracamy więc po raz kolejny do słynnej chatki w lesie, a właściwie do miejsca, gdzie stała, ponieważ kluczem do pokonania deaditów oraz Ruby jest sztylet, jaki Pablo otrzymał od swojego wujka. Tam, co było do przewidzenia, dopada ich Martwe Zło, a konkretnie Daltona, który mówiąc wprost – nie cieszył się zbyt długo walką ze złem.
Istotne w ostatnich epizodach było przede wszystkim spojrzenie na Ruby i jej poczynania. Zwłaszcza poród małego demona był bardzo widowiskowy. Widać, że to jej działania będą napędzać całą fabułę. Obok tego jest Pablo, który został przecież dotknięty przez zło i według przepowiedni Daltona, w pewnym momencie obróci się przeciwko swym przyjaciołom. Oczywiście trudno w to uwierzyć, ale w tym serialu jest po prostu wszystko możliwe.
Na poziom Ash vs. Evil Dead nie wypada nawet narzekać. Ten serial jest nadal najlepszy w swojej klasie, a że nie ma praktycznie żadnych rywali, to będzie na szczycie jeszcze przez bardzo długi czas. A przynajmniej do momentu, aż nie wyczerpią się pomysły na dalsze przygody Asha i jego paczki. A że nie zawsze jego poziom jest wybitny? W tym przypadku chyba każdy widz jest w stanie to wybaczyć.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paweł SzałankiewiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat