Poprzednia odsłona Attack on Titan skupiła się na snuciu planów, a także wspominkach, jednak teraz należy skupić się w końcu na teraźniejszości – Eren sam się w końcu nie uratuje, prawda? A może jednak… Ciężko powiedzieć, skoro Zwiadowcy są w sytuacji zdecydowanie nie do pozazdroszczenia. Uszkodzeni Eren oraz Ymir nie mają innego wyjścia, jak tylko poczekać na rozwój sytuacji – nawet bycie Tytanem na niewiele się zda, kiedy dookoła jest ich pełno, a nie przejmują się, czy pożywią się człowiekiem czy innym Tytanem. Bardziej interesująca od rozmowy Erena z Reinerem oraz Bertholdtem pogoń jest jeszcze daleko, a tymczasem bohaterowie dyskutują o możliwych rozwiązaniach ich sytuacji – w ten sposób po raz kolejny Eren uwalnia swoją wewnętrzną wściekłość, a widz wywraca oczami, kiedy chłopak wywrzaskuje coraz to nowsze groźby względem byłych już kolegów. Eren zawsze był typem bohatera jakich wiele – narwanego, często najpierw działającego, a potem myślącego, naiwnego, ale o tzw. dobrym serduszku. Jednak jego temperament ujawnia, jak bardzo to zarazem irytująca postać, a kiedy większość swoich myśli wywrzaskuje, odcinek szczególnie zaczyna męczyć. Z jednej strony Eren sam sobie powtarza, że musi trzymać nerwy na wodzy, inaczej nie wygra tego starcia na słowa, a z drugiej, już pięć minut później zupełnie traci nad sobą panowanie. Ten brak konsekwencji jest chyba największą wadą tego bohatera. Kiedy już się wydaje, że w końcu czegoś się dowiemy… nie padają żadne konkrety. Odcinek Opening opiera się właśnie na takich niedopowiedzeniach – zresztą to one tak zirytowały Erena. Widz musi spokojnie czekać na dalszy rozwój akcji, ponieważ nic innego mu nie pozostało. Jednak wyjaśniona zostaje choć jedna kwestia, tym samym tłumacząca dziwne i nieracjonalne zachowanie Reinera na murze, kiedy ujawnił swoje zamiary. To naprawdę interesujące, jak zaczynają mu się dosłownie mieszać i przenikać dwie rzeczywistości oraz jak silna może być autosugestia. Reiner cierpi już właściwie na rozdwojenie jaźni, co wydaje się wręcz nierealne, skoro każda z jego osobowości stoi po przeciwnej stronie barykady. Ciekawi też w tym wszystkim pozycja samej Ymir, która najwyraźniej tak jak Eren sama odkryła swoje zdolności, skoro jej wiedza o innych Tytanach także jest niewielka. Jednak wie ona z pewnością i tak więcej od Erena, ale cóż – uczucie łączące ją z Christą, a raczej Historią jest silniejsze. To kolejny przegadany odcinek, a choć niewiele pada tu słów wypowiadanych spokojnie i tak ogląda się go znacznie lepiej, niż poprzedni epizod. Emocje targające bohaterami wprowadzają przynajmniej jakąś dynamikę, skoro i tak niewiele się dzieje. Ciężko czynić z takiej opieszałości bohaterów zarzut, skoro rzeczywiście niewiele mogą oni zrobić, no i fabuła jednak trzyma się wydarzeń z mangi. To ponownie chwyt marketingowy, mający przykuwać nas do ekranów, wierząc, że za chwilę akcja ruszy z kopyta. Następny odcinek na pewno będzie żwawszy, jednak zapowiadane są także retrospekcje z udziałem Ymir – to naprawdę ciekawa bohaterka, której na ekranie nigdy za mało. Trzeba jednak pamiętać, że sezon anime już za niedługo się kończy, a razem z nim i Attack on Titan. Przed nami już tylko trzy odcinki anime, na które fani czekali aż cztery lata…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj