Attack on Titan: sezon 2, odcinek 9 – recenzja
No i doczekaliśmy się – bohaterowie posiedzieli i pogadali, czas więc na następny odcinek wypełniony rozmowami, a do tego nacechowanych zdecydowanie negatywnymi emocjami.
No i doczekaliśmy się – bohaterowie posiedzieli i pogadali, czas więc na następny odcinek wypełniony rozmowami, a do tego nacechowanych zdecydowanie negatywnymi emocjami.
Poprzednia odsłona Attack on Titan skupiła się na snuciu planów, a także wspominkach, jednak teraz należy skupić się w końcu na teraźniejszości – Eren sam się w końcu nie uratuje, prawda? A może jednak… Ciężko powiedzieć, skoro Zwiadowcy są w sytuacji zdecydowanie nie do pozazdroszczenia. Uszkodzeni Eren oraz Ymir nie mają innego wyjścia, jak tylko poczekać na rozwój sytuacji – nawet bycie Tytanem na niewiele się zda, kiedy dookoła jest ich pełno, a nie przejmują się, czy pożywią się człowiekiem czy innym Tytanem.
Bardziej interesująca od rozmowy Erena z Reinerem oraz Bertholdtem pogoń jest jeszcze daleko, a tymczasem bohaterowie dyskutują o możliwych rozwiązaniach ich sytuacji – w ten sposób po raz kolejny Eren uwalnia swoją wewnętrzną wściekłość, a widz wywraca oczami, kiedy chłopak wywrzaskuje coraz to nowsze groźby względem byłych już kolegów. Eren zawsze był typem bohatera jakich wiele – narwanego, często najpierw działającego, a potem myślącego, naiwnego, ale o tzw. dobrym serduszku. Jednak jego temperament ujawnia, jak bardzo to zarazem irytująca postać, a kiedy większość swoich myśli wywrzaskuje, odcinek szczególnie zaczyna męczyć. Z jednej strony Eren sam sobie powtarza, że musi trzymać nerwy na wodzy, inaczej nie wygra tego starcia na słowa, a z drugiej, już pięć minut później zupełnie traci nad sobą panowanie. Ten brak konsekwencji jest chyba największą wadą tego bohatera.
Kiedy już się wydaje, że w końcu czegoś się dowiemy… nie padają żadne konkrety. Odcinek Opening opiera się właśnie na takich niedopowiedzeniach – zresztą to one tak zirytowały Erena. Widz musi spokojnie czekać na dalszy rozwój akcji, ponieważ nic innego mu nie pozostało. Jednak wyjaśniona zostaje choć jedna kwestia, tym samym tłumacząca dziwne i nieracjonalne zachowanie Reinera na murze, kiedy ujawnił swoje zamiary. To naprawdę interesujące, jak zaczynają mu się dosłownie mieszać i przenikać dwie rzeczywistości oraz jak silna może być autosugestia. Reiner cierpi już właściwie na rozdwojenie jaźni, co wydaje się wręcz nierealne, skoro każda z jego osobowości stoi po przeciwnej stronie barykady. Ciekawi też w tym wszystkim pozycja samej Ymir, która najwyraźniej tak jak Eren sama odkryła swoje zdolności, skoro jej wiedza o innych Tytanach także jest niewielka. Jednak wie ona z pewnością i tak więcej od Erena, ale cóż – uczucie łączące ją z Christą, a raczej Historią jest silniejsze.
To kolejny przegadany odcinek, a choć niewiele pada tu słów wypowiadanych spokojnie i tak ogląda się go znacznie lepiej, niż poprzedni epizod. Emocje targające bohaterami wprowadzają przynajmniej jakąś dynamikę, skoro i tak niewiele się dzieje. Ciężko czynić z takiej opieszałości bohaterów zarzut, skoro rzeczywiście niewiele mogą oni zrobić, no i fabuła jednak trzyma się wydarzeń z mangi. To ponownie chwyt marketingowy, mający przykuwać nas do ekranów, wierząc, że za chwilę akcja ruszy z kopyta.
Następny odcinek na pewno będzie żwawszy, jednak zapowiadane są także retrospekcje z udziałem Ymir – to naprawdę ciekawa bohaterka, której na ekranie nigdy za mało. Trzeba jednak pamiętać, że sezon anime już za niedługo się kończy, a razem z nim i Attack on Titan. Przed nami już tylko trzy odcinki anime, na które fani czekali aż cztery lata…
Źródło: zdjęcie główne: Wit Studio
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1974, kończy 50 lat