Batman nie ma ani jednej nocy wolnej, zwłaszcza gdy po mieście szaleje nowa fala zarazy, przez którą ludzie przemieniają się w nietoperze, zaś chwilę po zażegnaniu kryzysu pojawiają się nowi złoczyńcy, którym musi stawić czoła. W „Batman: Detective Comics. Vol. 4 - The Wrath” dzieje się naprawdę wiele - pojawiają się między innymi Jane Doe, Pingwin Cesarski, Man-Bat oraz Wrath, przez co krystalizuje się kilka różnych punktów widzenia o odmiennej narracji, co przede wszystkim udowadnia, że najmniej w tej historii liczy się Batman, a bardziej jego przeciwnicy, których rysy psychologiczne są naprawdę zręcznie nakreślone.
źródło: materiały wydawcy
 
Złoczyńcy mają swoje problemy i ambicje, dzięki czemu są przekonywujący – najlepiej jest to widoczne na przykładzie originu Man-Bata oraz jego dalszych losów. Historia tej postaci prowadzona jest nieco na uboczu, jednak zręcznie przeplatana z głównymi wątkami i okazuje się być częścią większej intrygi. Dwoma pozostałymi głównymi postaciami są Pingwin Cesarski oraz Wrath – bezwzględny i uzbrojony po zęby w najnowsze zdobycze techniki mściciel mordujący policjantów w Gotham. Co ciekawe, scenarzyści postawili na dość naturalne rozwinięcie wątków z „Batman. Detective Comics, tom 3. Imperium Pingwina”, przez co czytelnik otrzymuje obszerne informacje dające wgląd w przeszłość i wydarzenia, które ukształtowały Ignatiusa Ogilvy’ego w tego, kim obecnie jest. Poza tym na kartach komiksu przewijają się takie postacie jak Nightwing czy Batgirl, jednak pojawiają się jedynie epizodycznie, ponieważ wciąż żywią do Batmana urazę z powodu wydarzeń z poprzednich tomów - co tylko udowadnia, że twórcy mają szerzej zakreślony plan na uniwersum Batmana spod znaku „Detective Comics”. Czytaj także: "Imperium Pingwina": Gotham w rękach kolejnego PingwinaBatman: Detective Comics. Vol. 4 - The Wrath” jest komiksem, w którym trzy historie naturalnie się przenikają i zazębiają: walka doktora genetyki nad ujarzmieniem swojego potwornego alter ego w postaci Man-Bata, kolejne intrygi Pingwina Cesarskiego oraz wycieńczające pojedynki Batmana z Wrathem. Niestety, tak jak w przypadku poprzednich tomów, tak i w tym dość mocno kuleje oprawa graficzna, przy której pracowało po prostu zbyt wielu rysowników o mało wyrazistej linii, efektem czego komiks pod względem ilustracji plasuje się na co najwyżej poprawnym poziomie. Fabuła także jest nieco schematyczna i mało odkrywcza, jednak całość całkiem nieźle się czyta, ponieważ jest dynamicznie i zgrabnie rozpisana. Jest to tom znacznie lepszy od „Batman. Detective Comics, tom 3. Imperium Pingwina”, lecz wciąż nie dorównuje on takim historiom jak „Hush 1” czy historie o Red Hoodzie – to po prostu kolejny tydzień z życia Batmana, choć całkiem nieźle ujęty.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj