Za pierwszy tom Broma Unka Odya zasłużenie odebrała pierwszą nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi w 2019 roku. A drugi tom tej niepokojącej, współczesnej opowieści jest jeszcze lepszy.
Pierwszy tom
Broma był młodzieżową opowieścią z mocno nadnaturalną otoczką. Tak ujęta w słowa gatunkowa przynależność
Broma nie budzi emocji - tego typu fabuł jest przecież mnóstwo. Jednak dużą robotę robią tu przede wszystkim polskie realia i rodzinne współzależności, w które autorka w świetnym stylu i w naturalny sposób wpisała nadnaturalne elementy. A siła tej serii zasadza się w tym, że owe atrakcyjne gatunkowo składniki są idealnie zrównoważone z obyczajową stroną opowieści.
Tak,
Brom to w dużej mierze rodzinna opowieść, tyle że rodzina tytułowego chłopaka jest jedyna w swoim rodzaju. Jego matka to wiedźma, siostra cioteczna jest niczym wiedźminka, a on sam słyszy głosy i przyciąga do siebie inne nadnaturalne istoty - może być to i potwór, człowiek o magicznych zdolnościach. A najczęściej oba aspekty wzajemnie się uzupełniają, jak w przypadku kuzyna Broma, Eryka/Aleksa, który w drugim tomie przemienia się w strzygonia.
U Unki Odyi za wierzchnią otoczką nadnaturalnego zazwyczaj kryje się bohater, który musi jakoś żyć ze swoją odmiennością i najczęściej obraca się w podobnych kręgach. Tak było w pierwszym tomie, w którym poznaliśmy grupkę młodych ludzi o zadziwiających zdolnościach, a matka Broma okazała się być całkiem normalną w ludzkim obyciu wiedźmą. W drugiej odsłonie serii poznajemy więcej osób z rodziny chłopaka, w czym jeszcze pomaga zamieszczone na końcu albumu drzewo genealogiczne. Co jednak podczas lektury najbardziej zaskakuje, to nagły przeskok czasowy o cztery lata po krótkim, pierwszym rozdziale. Tym samym
Unka Odya ucieka od licealnych klimatów i młodzieżowych roztrząsań i wrzuca swoich młodych bohaterów w dorosłość. To też świadczy o tym, że autorka nie chce wałkować na okrągło tych samych tematów i dba o to, żeby jej bohaterowie się rozwijali. I to właśnie podczas lektury możemy zaobserwować - choćby w tym aspekcie, że Brom poszedł na studia i musi pracować. A kadr, kiedy wyobraża sobie, że w urodzinowej kopercie od matki i Marysi są stuzłotowe banknoty, to po prostu czyste złoto.
Nawet opowiadając o nieco już starszych bohaterach, Unka Odya zachowuje formułę znaną z pierwszego tomu. Każdy rozdział dotyczy innej nadnaturalnej istoty (istot) lub nadprzyrodzonego zjawiska. Ale też każdy z tych rozdziałów kieruję historię Broma na nowe tory, tak że w ogóle nie mamy wrażenia odcinania kuponów od tej formuły. O serii Odyi mówiło się w kontekście motywów z mitologii słowiańskiej, ale autorka jest na tyle inteligentna, że wplata w fabułę odniesienia do innych obszarów nadprzyrodzonego. Rozdział poświęcony Dagonowi to świetne nawiązanie do prozy Lovecrafta, w którym z jednej strony jest utrzymana charakterystyczną atmosferę znaną z utworów kultowego pisarza, a z drugiej są wplecione wątki w jego twórczości nieobecne. Niecodziennie wygląda też tytułowy
Sabat, w którym razem z bohaterami uczestniczymy na targach ezoterycznych. To tam ma miejsce rodzinna konfrontacja z babką Broma, która w tej sferze jest arcyważną osobistością. I jak możemy się domyślać, nie obędzie się w związku z tym bez poważnych, przyszłych reperkusji.
To zresztą nie wszystkie elementy fabuły
drugiej części. Tym razem nie obyło się bez wątku wampirycznego, który jednak w ujęciu Unki Odyi wyróżnia się bardzo na korzyść na tle innych fabuł w tej tematyce. Stanowi ważny fragment uczuciowego rozwoju bohatera. A ostatni rozdział - zatytułowany symbolicznie
Rodzina - choć gatunkowo wpisuje się w fabuły typu "polowanie na potwora", to jego wymowa ucieka od typowych, popkulturowych klisz i puentą przypomina w dużym stopniu wiedźmińskie opowiadania Sapkowskiego.
Unka Odya w
Bromie nadal graficznie porusza się w obszarach czarno-białej, prostej kreski, ale w przypadku tej autorki, gra czerni i bieli oraz różnych wersji szarości ma w sobie coś urzekającego. Poza tym, tworząc swoją w dużej mierze obyczajową historię, potrafi nagle zaskoczyć majestatycznym w swej nadnaturalności kadrem, który pokazuje pełnię graficznych możliwości autorki.
Brom to w ogóle komiks, w którym Unka Odya skutecznie wychodzi poza jedynie polskie strachy i snuje uniwersalną opowieść o młodości i odmienności, która powinna trafić w gusta również zagranicznych czytelników. Prawdopodobnie w tej chwili to nasz najlepszy komiksowy materiał eksportowy, który mógłby zrobić na świecie sporo popkulturowego zamieszania, nie tylko jako historia komiksowa, ale choćby w formie serialu. Cóż, może kiedyś coś takiego się ziści, z pożytkiem dla wszystkich fanów mądrych, nadnaturalnych opowieści.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h