Brom. Tom 2 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 2 października 2021Za pierwszy tom Broma Unka Odya zasłużenie odebrała pierwszą nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi w 2019 roku. A drugi tom tej niepokojącej, współczesnej opowieści jest jeszcze lepszy.
Za pierwszy tom Broma Unka Odya zasłużenie odebrała pierwszą nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi w 2019 roku. A drugi tom tej niepokojącej, współczesnej opowieści jest jeszcze lepszy.
Pierwszy tom Broma był młodzieżową opowieścią z mocno nadnaturalną otoczką. Tak ujęta w słowa gatunkowa przynależność Broma nie budzi emocji - tego typu fabuł jest przecież mnóstwo. Jednak dużą robotę robią tu przede wszystkim polskie realia i rodzinne współzależności, w które autorka w świetnym stylu i w naturalny sposób wpisała nadnaturalne elementy. A siła tej serii zasadza się w tym, że owe atrakcyjne gatunkowo składniki są idealnie zrównoważone z obyczajową stroną opowieści.
Tak, Brom to w dużej mierze rodzinna opowieść, tyle że rodzina tytułowego chłopaka jest jedyna w swoim rodzaju. Jego matka to wiedźma, siostra cioteczna jest niczym wiedźminka, a on sam słyszy głosy i przyciąga do siebie inne nadnaturalne istoty - może być to i potwór, człowiek o magicznych zdolnościach. A najczęściej oba aspekty wzajemnie się uzupełniają, jak w przypadku kuzyna Broma, Eryka/Aleksa, który w drugim tomie przemienia się w strzygonia.
U Unki Odyi za wierzchnią otoczką nadnaturalnego zazwyczaj kryje się bohater, który musi jakoś żyć ze swoją odmiennością i najczęściej obraca się w podobnych kręgach. Tak było w pierwszym tomie, w którym poznaliśmy grupkę młodych ludzi o zadziwiających zdolnościach, a matka Broma okazała się być całkiem normalną w ludzkim obyciu wiedźmą. W drugiej odsłonie serii poznajemy więcej osób z rodziny chłopaka, w czym jeszcze pomaga zamieszczone na końcu albumu drzewo genealogiczne. Co jednak podczas lektury najbardziej zaskakuje, to nagły przeskok czasowy o cztery lata po krótkim, pierwszym rozdziale. Tym samym Unka Odya ucieka od licealnych klimatów i młodzieżowych roztrząsań i wrzuca swoich młodych bohaterów w dorosłość. To też świadczy o tym, że autorka nie chce wałkować na okrągło tych samych tematów i dba o to, żeby jej bohaterowie się rozwijali. I to właśnie podczas lektury możemy zaobserwować - choćby w tym aspekcie, że Brom poszedł na studia i musi pracować. A kadr, kiedy wyobraża sobie, że w urodzinowej kopercie od matki i Marysi są stuzłotowe banknoty, to po prostu czyste złoto.
Nawet opowiadając o nieco już starszych bohaterach, Unka Odya zachowuje formułę znaną z pierwszego tomu. Każdy rozdział dotyczy innej nadnaturalnej istoty (istot) lub nadprzyrodzonego zjawiska. Ale też każdy z tych rozdziałów kieruję historię Broma na nowe tory, tak że w ogóle nie mamy wrażenia odcinania kuponów od tej formuły. O serii Odyi mówiło się w kontekście motywów z mitologii słowiańskiej, ale autorka jest na tyle inteligentna, że wplata w fabułę odniesienia do innych obszarów nadprzyrodzonego. Rozdział poświęcony Dagonowi to świetne nawiązanie do prozy Lovecrafta, w którym z jednej strony jest utrzymana charakterystyczną atmosferę znaną z utworów kultowego pisarza, a z drugiej są wplecione wątki w jego twórczości nieobecne. Niecodziennie wygląda też tytułowy Sabat, w którym razem z bohaterami uczestniczymy na targach ezoterycznych. To tam ma miejsce rodzinna konfrontacja z babką Broma, która w tej sferze jest arcyważną osobistością. I jak możemy się domyślać, nie obędzie się w związku z tym bez poważnych, przyszłych reperkusji.
To zresztą nie wszystkie elementy fabuły drugiej części. Tym razem nie obyło się bez wątku wampirycznego, który jednak w ujęciu Unki Odyi wyróżnia się bardzo na korzyść na tle innych fabuł w tej tematyce. Stanowi ważny fragment uczuciowego rozwoju bohatera. A ostatni rozdział - zatytułowany symbolicznie Rodzina - choć gatunkowo wpisuje się w fabuły typu "polowanie na potwora", to jego wymowa ucieka od typowych, popkulturowych klisz i puentą przypomina w dużym stopniu wiedźmińskie opowiadania Sapkowskiego.
Unka Odya w Bromie nadal graficznie porusza się w obszarach czarno-białej, prostej kreski, ale w przypadku tej autorki, gra czerni i bieli oraz różnych wersji szarości ma w sobie coś urzekającego. Poza tym, tworząc swoją w dużej mierze obyczajową historię, potrafi nagle zaskoczyć majestatycznym w swej nadnaturalności kadrem, który pokazuje pełnię graficznych możliwości autorki. Brom to w ogóle komiks, w którym Unka Odya skutecznie wychodzi poza jedynie polskie strachy i snuje uniwersalną opowieść o młodości i odmienności, która powinna trafić w gusta również zagranicznych czytelników. Prawdopodobnie w tej chwili to nasz najlepszy komiksowy materiał eksportowy, który mógłby zrobić na świecie sporo popkulturowego zamieszania, nie tylko jako historia komiksowa, ale choćby w formie serialu. Cóż, może kiedyś coś takiego się ziści, z pożytkiem dla wszystkich fanów mądrych, nadnaturalnych opowieści.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat