Dr Jason Bull (w tej roli nudny do bólu Michael Weatherly) wraz z zespołem ekspertów ze swojej firmy Trial Analysis Corporation zajmuje się analizą zachowań ławy przysięgłych podczas rozpraw sądowych. Za jej pomocą oraz dzięki rozpoznaniu historii osób w niej zasiadających jest w stanie tak pokierować rozprawą, by uzyskać satysfakcjonujący dla siebie wyrok. Oczywiście nie robi tego dla szarych obywateli, tylko tych z grubymi portfelami, których stać na jego usługi. Przy pracy nad daną sprawą nie odmawia sobie przyjemności dręczenia pracujących z nim adwokatów, których ma za idiotów i tak ich zresztą traktuje. Twórcy zrobili z niego jedynego sprawiedliwego, uniemożliwiając tym samym jakiś ciekawy rozwój tej postaci. Bo czym może nas zaskoczyć bohater, który z zasady nigdy się nie myli? Wygląda to tak, jakby twórcy wzięli Lie to Me z Timem Rothem i nieudolnie próbowali ją połączyć z postacią Patricka Jane’a z The Mentalist. W efekcie powstała postać dra Jasona Bulla, która niestety nie ma w sobie tej charyzmy co Jane, a nawet trochę drażni. Podchodzący do wszystkiego na przesadnym luzie doktor podobno nigdy się nie myli. Po kilku gestach jest w stanie rozpoznać, jakimi emocjami kierują się osoby zasiadające w ławie przysięgłych, do tego jego firma dysponuje sprzętem lepszym niż laboratoria należące do C.S.I.: Crime Scene Investigation, a nawet NCIS. Posiada dane na temat każdej osoby i może po nie sięgnąć w mgnieniu oka. Pierwsza rozprawa, jaką dane nam jest oglądać, dotyczy bogatego i rozpuszczonego dzieciaka posądzonego o zabicie dziewczyny na swoim prywatnym jachcie, bo ta nie chciała zrozumieć, że ją rzuca. Pierwsza linia obrony ułożona przez Bulla zwala wszystko na rodziców, którzy pewnie nie obdarzyli dziecka odpowiednią troską i zainteresowaniem - czyli schemat zgrany do bólu. Później jest tylko gorzej. Scenarzyści nie mają nic ciekawego i oryginalnego do zaproponowania widzowi. Kolejne „zwroty akcji” są przewidywalne i nie zachęcają nawet do dokończenia tego odcinka. Nie wiem, dlaczego twórcy, chcąc pokazać geniusz tytułowego bohatera, muszą zmniejszać IQ całemu jego otoczeniu. Nie wydaje mi się, by Michael Weatherly dobrze zrobił, porzucając rolę agenta Anthony'ego DiNozzo z NCIS dla Bull. Rozumiem, że chęć posiadania własnego serialu jest dużym magnesem dla aktora, ale niestety ta produkcja może mu trochę nabruździć w karierze. Może jednak się mylę i mieliśmy do czynienia tylko z bardzo kiepskim pilotem?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj