Laura Gabbert w swoim dokumencie pt. City of Gold zabiera nas w podróż przez Miasto Aniołów w najlepszym możliwym towarzystwie. Trudno byłoby sobie wyobrazić lepszego przewodnika niż Jonathan Gold, jeden z najsłynniejszych krytyków kulinarnych na świecie. Już od pierwszych minut filmu pozostajemy pod ogromnym wpływem tego człowieka - jego charyzmy, talentu i pasji. Sposobu, w jaki mówi o jedzeniu i o mieście, które nie ma przed nim żadnych tajemnic, a już na pewno nie tych kulinarnych. Gdy jedna z właścicielek restauracji przysięga, że swojej receptury na popisowe danie nie zdradziła nikomu, a Jonathan był w stanie wyczuć każdy pojedynczy składnik, z łatwością jesteśmy w stanie jej uwierzyć. Gold nie ma bowiem w sobie żadnej fałszywej nuty, nie ma w nim pozerstwa i lansu. Jego miłość do wyjątkowego jedzenia i małych rodzinnych restauracji jest oczywista, a on sam wzbudza jedynie sympatię i czułość. To ktoś, kogo chciałoby się mieć za przyjaciela. [video-browser playlist="757263" suggest=""] Kiedy słuchamy tego, jak Jonathan mówi o swoim życiu, przestaje dziwić fakt, że za swoje teksty kulinarne zdobył nagrodę Pulitzera. Jego pisanie o jedzeniu to coś więcej niż zwykłe recenzje. To głębokie refleksje zahaczające o problemy społeczne, zjawiska kulturalne, analizy kondycji miasta podane w pięknej oprawie tekstów o kuchni. Ta wyjątkowa zdolność pisania w taki kontekstowy, nieoczywisty i jednocześnie piękny sposób czyni go kimś więcej niż "kimś, kto pisze o jedzeniu". Gold pozwala Laurze Gabbert zajrzeć pod maskę anonimowości, w której udawało mu się funkcjonować przez wiele lat. Pokazuje jej swoje ukochane miejsca w ukochanym mieście, a ona sprawia, że Los Angeles staje się drugim pełnoprawnym bohaterem filmu. Miasto jest tak różnorodne jak jedzenie, którego można w nim skosztować, a Jonathan przysięga, że nie ma takiej potrawy, której nie da się w nim zjeść. Czytaj także: „Pole walki”: To się dzieje właśnie teraz – recenzja Mimo że City of Gold kreśli sylwetkę krytyka kulinarnego, tak naprawdę jest filmem o krytyce jako takiej. Jonathan Gold dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem, tłumaczy, czym krytyka różni się od wystawienia gwiazdkowych ocen na portalach, co może robić każdy z nas. Mówi o szacunku do dzieła, także takiego w postaci jedzenia. Jego poczucie humoru, błyskotliwość i ogromna inteligencja sprawiają, że z wielką uwagą słuchamy tego, co ma do powiedzenia. Z kolei po skończeniu seansu, z wielkim podekscytowaniem poszukujemy jego tekstów, dawkując je sobie, tak by wystarczyły na dłużej. Z Jonathanem Goldem bowiem nikt nie chce się żegnać. Za akredytację na festiwal AFF dziękujemy telewizji Ale kino+.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj