Dobre miejsce idzie trochę w innym kierunku, niż oczekiwałem. Dwa odcinki chcą nam powiedzieć coś więcej o bohaterach poprzez przedstawienie ich rodziców.
The Good Place w 6. odcinku wysyła część bohaterów na misję do ojca Jasona, który nieoczekiwanie nazywa się Donkey Doug. Twórcy chcą pokazać tym samym, co miało wpływ na młodego bohatera i jak go ukształtowało na tę osobę, którą znamy i lubimy. Relacja z ojcem jest tak dziwaczna, jak mogliśmy oczekiwać. Idealnie utrzymana w specyficzności serialu oraz samego Jasona. To dzięki temu odcinek szybko nabiera nawet emocji, gdy to wszystko w swoim stylu zaczyna dojrzewać i stara się nawet poruszyć.
Najlepsze jednak jest to, gdy z tymi szaleństwami spotykają się Michael i Tahani. Ich reakcja na pomysły Douga, jego zachowanie i podstawy relacji z synem mają najlepszy charakter humorystyczny. Tak wyraźna głupkowatość staje się zaletą, która nabiera sensu z każdą minutą i ostatecznie doprowadza do równie uroczo niedorzecznej kulminacji. Scena, w której przyjacielowi Jasona wciskają absurdalną historyjkę, pokazuje, jak ten serial potrafi z prostych rzeczy tworzyć mocne atuty.
Zabawniej wyglądał jednak wątek Eleanor, Chidiego i Janet. Stworzenie wirtualnej rzeczywistości, w której bohater musi zerwać ze swoją dziewczyną to doskonały punkt wyjścia to wielu irracjonalnie komicznych sytuacji. One naprawdę potrafią rozśmieszyć, bo pełnymi garściami czerpią z tego, jak Chidi jest specyficzny i jak musi podjąć decyzję, której nie chce. To też pokazuje, że poza warstwą humorystyczną, ten serial jest w stanie rozwijać bohaterów. Dawny Chidi nie potrafiłby nawet podjąć decyzji, czy jest w stanie zerwać, a twórcy prezentują jego dylemat na inny poziomie. Dojrzewanie Chidiego to duża zaleta odcinka.
7. odcinek to już perypetię Eleanor z matką, która sfingowała swoją śmierć, bo miała długi. Wątek w dużej mierze ma to samo znaczenie co historia Jasona. Podobnie pozwala poradzić sobie Eleanor z czymś, co miało na nią gigantyczny wpływ. Można rzec, że specyficzność matki i jej ostateczna ucieczka są przyczyną, dla której Eleanor była tak zagubiona w życiu. Poradzenie sobie z tą traumą okazuje się całkiem sprawnym wątkiem dramatycznym, który w połączeniu z subtelnością scen humorystycznych, daje interesującą mieszankę.
Obok tego Tahani musi sobie poradzić z rywalizacją z siostrą. To taka kropka nad i w wątku przewodnim w obu odcinkach, który ma za zadanie rozwinąć bohaterów, którzy z jednej strony pomogą komuś, z drugiej pomagają sami sobie. To dzięki temu Tahani, podobnie jak inni bohaterowie, pozbywają się tego, co ich tak naprawdę ściągnęło do złego miejsca. Dobre połączenie emocji, dziwności i humoru. Jestem pozytywnie zaskoczony, jak twórcy starają się wyrywać serial z ewentualnej monotonii.
The Good Place bawi, porusza emocje i wciąga. Nowy sezon trzyma dobry poziom i cały czas oferuje rozrywkę, do jakiej serial przyzwyczaił. Zmiana miejsca akcji pozwoliła wprowadzić trochę świeżości, z jednoczesnym zachowaniem zalet serialu. Cliffhanger z informacją o tym, że Eleanor kochała Chidiego, może przewidywalny, ale wierzę, że twórcy znów zaskoczą.