Nerdy wracają w wielkim stylu. Pierwsza scena nowego sezonu "Silicon Valley" przypomina rozmachem i klimatem otwarcie całego serialu, a potem jest z każdą minutą jeszcze mocniej i ostrzej. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z produkcją HBO, tu można wszystko. I Mike Judge (niezapomniany twórca „Beavisa i Butt-heada”) faktycznie pozwala sobie na bardzo wiele. Jego wersja negocjacji z inwestorami zwala z nóg. Zresztą może w prawdziwej Dolinie Krzemowej tak to właśnie wygląda. Acz nie polecam tego podczas polskich spotkań biznesowych, chyba że masz do sprzedania coś na skalę ich algorytmu. Co to algorytm? No właśnie, ile trzeba wiedzieć o komputerach i programowaniu, by się dobrze bawić przy tym serialu? Myślę, że naprawdę niewiele. Bo cała technootoczka tej opowieści to prosta zasłona dymna. Chodzi o ludzi, o to, jak się ze sobą komunikują, czy też - mówiąc językiem bohaterów tego serialu - na ile sobie pokazują, jak bardzo się mają nawzajem w dupie. Bo przecież mają... [video-browser playlist="674491" suggest=""] Nic dziwnego, że Judge do tego serialu zatrudnił przede wszystkim świetnych stand-uperów, którzy idealnie wyczuwają, kiedy i jak podawać dowcip, a gdzie jest miejsce na pauzę i jak wiele można zagrać samym milczeniem. Nie zawsze role, które im tu przychodzi grać, pozwalają na pokazanie wszystkich możliwości, ale wystarczy poszukać w sieci ich występów na scenie, by zobaczyć, jak świetnymi i wszechstronnymi są komikami. Tu mają do wykonania konkretne zadanie aktorskie i budują wspólnie cały serial. W efekcie dostajemy jedną z obecnie najlepszych telewizyjnych komedii, która bezlitośnie obnaża korporacyjne schematy, ludzkie słabości czy żenujące zachowania autopromocyjne. W tym roku pewnie wyraźniej do tego dołączą jeszcze nieporadne próby flirtu (pierwsza już za nami), ale to akurat mamy już dobrze udokumentowane w „The Big Bang Theory”. Choć z drugiej strony, jak już mówiłem – to HBO. Kto wie, jak ostro podejdą do tematu w tym serialu... Czytaj również: „Teoria wielkiego podrywu” nadal w dołku mimo najlepszego rezultatu w czwartek – wyniki oglądalności Po pierwszym odcinku nowego sezonu „Silicon Valley" już widać, że twórcy mają mnóstwo nowych pomysłów, jeszcze więcej zapału i odwagi niż w zeszłym roku, a aktorzy z radością powrócili do swych postaci i naprawdę dużo będzie się tu działo. Z pełną odpowiedzialnością twierdzę więc, że - przy całej mojej wielkiej sympatii do „Gry o tron” - z wiosennej porcji seriali HBO na ten będę co tydzień czekał najbardziej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj