Dworzec Śródmieście to trzecia cześć cyklu Opowieści z postapokaliptycznej aglomeracji Bartka Biedrzyckiego, zapoczątkowanego Kompleks 7215. Jak w przypadku każdej historii postapo spod znaku Stalkera czy Uniwersum Metro 2033, mamy do czynienia z ludźmi, którzy przetrwali nuklearną Zagładę i by przeżyć, zeszli pod ziemię - w tym przypadku do tuneli warszawskiego metra. Co, kiedy porównamy mikre rozmiary owego metra z innymi (np. moskiewskim), wydaje się odrobinę zabawne - siłą rzeczy sieć tuneli warszawskich nie zapewniła ocalonym zbyt wiele miejsca do zamieszkania. W „trylogii warszawskiej” standardowo mierzymy się z bezpardonową walką o zasoby potrzebne do przetrwania, z zagrożeniami zewnętrznymi (jak promieniowanie i krwiożercze mutanty) czy wewnętrznymi demonami ludzkiej natury, bo okazuje się, że człowiek w trudnych chwilach zwykle pokazuje swoją mroczniejszą stronę – podłość, chęć dokopania słabszym, czy żądzę władzy rodzącą kolejne dyktatury w podziemnym świecie. Rzecz w tym, że – nie licząc swojskiego sztafażu nazw, nazwisk, lokalizacji i przyzwyczajeń – powieści Bartka Biedrzyckiego nie są szczególnie oryginalne pod względem opisów, dialogów czy postaci, a co gorsza, nie zaszkodziłoby im, gdyby skrócono je do formy opowiadań, bo chwilami wydają się „rozciągnięte” na siłę.
Źródło: Fabryka Słów
Kompleks 7215 opowiadał historię rudobrodego Borki i oddziału stalkerów stworzonych na podobieństwo postaci z gier, obdarzonych jakimiś tam cechami, ale bez przesady (i głębi). Ich dalsze dzieje poznawaliśmy w Stacja: Nowy Świat, acz druga cześć cyklu była raczej prequelem snującym opowieść o wojnie wspomnianej w części pierwszej, która rozegrała się osiem lat po Katastrofie i o układzie sił, jaki przez lata tworzył się i zmieniał w podziemiu. Dworzec Śródmieście jest zwieńczeniem trylogii, podsumowaniem i uzupełnieniem luk. Powrotem do zmienionego w ostatnią siedzibę ludzi świata warszawskiego metra. Dzięki nowym (starym) historiom dogłębniej poznajemy losy pana Dobrowolskiego (ojca Borki), Emilii z Kryształowego Pałacu, oddziału Psów, czy bliźniaków Zary i Hanoiego, a na deser dowiemy się, czym (kim) jest Balrog. Plusem najnowszej części jest język - spójny i prosty, pasujący do zniszczonych tubingów, w których żyją mieszkańcy niegdysiejszej stolicy, a także wprowadzone mimochodem, ale zgrabnie, elementy humorystyczne. Minusem – chronologiczne przeskoki między kolejnymi rozdziałami, bowiem momentami można się pogubić w bohaterach i sytuacjach. Chociaż szkatułkowa budowa powieści (czy bardziej zbioru opowiadań) ogólnie ma pewien urok. Okładka Dworca Śródmieścia została utrzymana w konwencji całości cyklu postapokaliptycznego Fabrycznej Zony, a czarno-białe ilustracje Roberta Adlera doskonale podkreślają atmosferę powieści. Bez nich w Dworcu Śródmieście czegoś by zabrakło - dzięki grafikom łatwiej wpasować się w świat stworzony przez Bartka Biedrzyckiego i „zamieszkać” w tunelach warszawskiego metra.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj