Dworzec Śródmieście – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 24 lutego 2017Przedpremierowo oceniamy powieść postapo Bartka Biedrzyckiego pod tytułem Dworzec Śródmieście.
Przedpremierowo oceniamy powieść postapo Bartka Biedrzyckiego pod tytułem Dworzec Śródmieście.
Dworzec Śródmieście to trzecia cześć cyklu Opowieści z postapokaliptycznej aglomeracji Bartka Biedrzyckiego, zapoczątkowanego Kompleks 7215. Jak w przypadku każdej historii postapo spod znaku Stalkera czy Uniwersum Metro 2033, mamy do czynienia z ludźmi, którzy przetrwali nuklearną Zagładę i by przeżyć, zeszli pod ziemię - w tym przypadku do tuneli warszawskiego metra. Co, kiedy porównamy mikre rozmiary owego metra z innymi (np. moskiewskim), wydaje się odrobinę zabawne - siłą rzeczy sieć tuneli warszawskich nie zapewniła ocalonym zbyt wiele miejsca do zamieszkania.
W „trylogii warszawskiej” standardowo mierzymy się z bezpardonową walką o zasoby potrzebne do przetrwania, z zagrożeniami zewnętrznymi (jak promieniowanie i krwiożercze mutanty) czy wewnętrznymi demonami ludzkiej natury, bo okazuje się, że człowiek w trudnych chwilach zwykle pokazuje swoją mroczniejszą stronę – podłość, chęć dokopania słabszym, czy żądzę władzy rodzącą kolejne dyktatury w podziemnym świecie.
Rzecz w tym, że – nie licząc swojskiego sztafażu nazw, nazwisk, lokalizacji i przyzwyczajeń – powieści Bartka Biedrzyckiego nie są szczególnie oryginalne pod względem opisów, dialogów czy postaci, a co gorsza, nie zaszkodziłoby im, gdyby skrócono je do formy opowiadań, bo chwilami wydają się „rozciągnięte” na siłę.
Kompleks 7215 opowiadał historię rudobrodego Borki i oddziału stalkerów stworzonych na podobieństwo postaci z gier, obdarzonych jakimiś tam cechami, ale bez przesady (i głębi). Ich dalsze dzieje poznawaliśmy w Stacja: Nowy Świat, acz druga cześć cyklu była raczej prequelem snującym opowieść o wojnie wspomnianej w części pierwszej, która rozegrała się osiem lat po Katastrofie i o układzie sił, jaki przez lata tworzył się i zmieniał w podziemiu.
Dworzec Śródmieście jest zwieńczeniem trylogii, podsumowaniem i uzupełnieniem luk. Powrotem do zmienionego w ostatnią siedzibę ludzi świata warszawskiego metra. Dzięki nowym (starym) historiom dogłębniej poznajemy losy pana Dobrowolskiego (ojca Borki), Emilii z Kryształowego Pałacu, oddziału Psów, czy bliźniaków Zary i Hanoiego, a na deser dowiemy się, czym (kim) jest Balrog.
Plusem najnowszej części jest język - spójny i prosty, pasujący do zniszczonych tubingów, w których żyją mieszkańcy niegdysiejszej stolicy, a także wprowadzone mimochodem, ale zgrabnie, elementy humorystyczne. Minusem – chronologiczne przeskoki między kolejnymi rozdziałami, bowiem momentami można się pogubić w bohaterach i sytuacjach. Chociaż szkatułkowa budowa powieści (czy bardziej zbioru opowiadań) ogólnie ma pewien urok.
Okładka Dworca Śródmieścia została utrzymana w konwencji całości cyklu postapokaliptycznego Fabrycznej Zony, a czarno-białe ilustracje Roberta Adlera doskonale podkreślają atmosferę powieści. Bez nich w Dworcu Śródmieście czegoś by zabrakło - dzięki grafikom łatwiej wpasować się w świat stworzony przez Bartka Biedrzyckiego i „zamieszkać” w tunelach warszawskiego metra.
Źródło: fot. Fabryka Słów
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat