Michael Madsen w latach 90. był aktorem z pierwszej ligi, więc smutno jest patrzeć, że obecnie przychodzą mu role, które może zagrać byle kto. Wątek jego bandyty od początku razi niedopracowaniem. Scena ucieczki z sądu jest głupia, naciągana i nieprzemyślana. Można rzec, że im dalej, tym gorzej. Twórcy raczą nas dość absurdalną historią wzięcia na zakładników dwóch największych hawajskich twardzieli. W aucie nie brakowało momentów, kiedy Danno lub Steve mogli bez większych problemów odebrać napastnikowi broń. Motyw z niewinnością jest oklepany, a jego realizacja - nudna i sztampowa.
Poruszanie wątków obyczajowych, relacji rodzinnych i międzyludzkich to podstawa każdego serialu bez względu na gatunek, która powinna rozwijać bohaterów i dodawać im wyrazistości. Tylko czemu w Hawaii Five-0 tym razem prezentuje się to gorzej niż w przeciętnej maści produkcji familijnej? Cała historia ojca i córki to okrutna klisza, która realizacyjnie stoi na najniższym poziomie. Ogromny niesmak pozostaje po końcówce ze śmiercią i ze scenami w sali sądowej. Banału tak niskich lotów w tym serialu jeszcze nie zastosowano. Co się dzieje ze scenarzystami, którzy raczą nas czymś, co prezentuje jakość niższą niż przeciętny serial młodzieżowy stacji The CW? Nawet w familijnych produkcjach ABC Family nie ma tak przesłodzonych, infantylnych momentów. Tego typu sceny trzeba umieć robić, by one działały. Czasem twórcom Hawaii Five-0 one wychodzą, ale nie tym razem.
[video-browser playlist="635053" suggest=""]
Mamy także powrót do relacji Steve'a z Dannym, która ostatnio zeszła na dalszy plan. Czegoś w niej niestety brak. Nie ma tutaj świeżości, humoru i pomysłu; motyw ten nie bawi jak kiedyś. Wypalenie duetu jest widoczne gołym okiem, podobnie jak męczarnia twórców, którzy nie wiedzą, co z tym fantem zrobić.
Było źle, ale nie brakowało też momentów co najmniej przyzwoitych. Strzelanina w domu informatora pokazuje nam, że Lou i SWAT czasem potrafią przyjechać na czas i mogą się na coś przydać ze swoim wchodzeniem tylko od frontu. Ogólnie Hawaii Five-0 tym razem jednak bardzo rozczarowuje, serwując nam odcinek poniżej najniższego poziomu, jaki dotąd serial prezentował.