Sukces komercyjny i krytyczny filmu Strażnicy Galaktyki sprawił, że jego bohaterowie zyskali także nowe życie w komiksach. Do Polski dotarła seria Marvel NOW, a w niej Guardians of the Galaxy.
Cienkie tomy, w jakich ukazuje się większość albumów w komiksowej serii Marvel NOW od Egmontu (wyjątkiem jest dotychczas Age of Ultron), przywodzą na myśl niemalże wydania zeszytowe z rynku amerykańskiego i brytyjskiego. Wprawdzie tu stron jest więcej (bo zeszyt to standard ok. 24), a i okładka sztywniejsza, ale i tak brakuje miejsca na jakąkolwiek pełniejszą opowieść, więc każdorazowo dostajemy tylko krótki epizod, jedną-dwie istotne i rozbudowane sceny, a do tego dużo ciętych ripost i efektownych potyczek. Czy to może działać? Jak najbardziej, czego dowodem są właśnie Strażnicy Galaktyki, choć trzeba uczciwie powiedzieć, że ten komiks wypada o wiele lepiej, gdy czyta się go w większych ilościach.
Gdy przeczytacie tomy Strażnicy Galaktyki #01: Kosmiczni Avengers oraz Guardians of the Galaxy. Strażnicy Galaktyki #02: Angela, zapewne zdacie sobie sprawę, że – wyjąwszy wiele kadrów z bijatykami – na chwilę obecną zdążyliśmy ledwie dowiedzieć się, skąd wziął się Star-Lord, poznać w ogólnym rysie jego relację z ojcem (najmocniejszy punkt tych komiksów) oraz wprowadzić na scenę Thanosa, którego rozmowa ze Star-Lordem z drugiego tomu stanowi jeden z lepszych jego momentów. Poza tym, zwłaszcza w albumie Angela, jakoś specjalnie dużo się nie dzieje, bo trudno przydługawe mordobicie z tajemniczą panią w zbroi-bikini uznać za posuwanie fabuły do przodu. (Ważne: aby w pełni zrozumieć wątek Angeli, wymagana jest znajomość innych tomów z Marvel NOW.)
Rzecz jasna powyższe można odnieść do lwiej części komiksów superbohaterskich - taki już bywa ich urok, że starają się jednocześnie rozwijać główne wątki i dbać o mnogość mniejszych, które mogą wypełniać właśnie kolejne zeszyty czy wydania zbiorcze. Jednakże w Strażnikach… i bez rozbudowanej historii dostajemy ciekawe postacie oraz sporą dawkę humoru, za co odpowiadają głównie Rocket, Iron Man i Star-Lord, którzy praktycznie się nie zamykają. Trudno też narzekać na brak akcji, choć zwłaszcza w Angeli niekiedy chaos na kadrze jest trudny do ogarnięcia, a sceny walki tytułowej bohaterki z Gamorą momentami po prostu trudno śledzić (miałem problemy ze zrozumieniem klucza kadrowania na poszczególnych stronach).
Jako kosmiczna rozrywka Strażnicy Galaktyki sprawdzają się przy tym bardzo dobrze, a sympatyczne postacie sprawiają, że chce się dalej śledzić ich losy. Z serii Marvel NOW, obok Ery Ultrona, ta przyciąga mnie najbardziej.