Guardians of the Galaxy. Strażnicy Galaktyki #01: Kosmiczni Avengers i #02: Angela – recenzja
Data premiery w Polsce: 27 stycznia 2016Sukces komercyjny i krytyczny filmu Strażnicy Galaktyki sprawił, że jego bohaterowie zyskali także nowe życie w komiksach. Do Polski dotarła seria Marvel NOW, a w niej Guardians of the Galaxy.
Sukces komercyjny i krytyczny filmu Strażnicy Galaktyki sprawił, że jego bohaterowie zyskali także nowe życie w komiksach. Do Polski dotarła seria Marvel NOW, a w niej Guardians of the Galaxy.
Cienkie tomy, w jakich ukazuje się większość albumów w komiksowej serii Marvel NOW od Egmontu (wyjątkiem jest dotychczas Age of Ultron), przywodzą na myśl niemalże wydania zeszytowe z rynku amerykańskiego i brytyjskiego. Wprawdzie tu stron jest więcej (bo zeszyt to standard ok. 24), a i okładka sztywniejsza, ale i tak brakuje miejsca na jakąkolwiek pełniejszą opowieść, więc każdorazowo dostajemy tylko krótki epizod, jedną-dwie istotne i rozbudowane sceny, a do tego dużo ciętych ripost i efektownych potyczek. Czy to może działać? Jak najbardziej, czego dowodem są właśnie Strażnicy Galaktyki, choć trzeba uczciwie powiedzieć, że ten komiks wypada o wiele lepiej, gdy czyta się go w większych ilościach.
Gdy przeczytacie tomy Strażnicy Galaktyki #01: Kosmiczni Avengers oraz Guardians of the Galaxy. Strażnicy Galaktyki #02: Angela, zapewne zdacie sobie sprawę, że – wyjąwszy wiele kadrów z bijatykami – na chwilę obecną zdążyliśmy ledwie dowiedzieć się, skąd wziął się Star-Lord, poznać w ogólnym rysie jego relację z ojcem (najmocniejszy punkt tych komiksów) oraz wprowadzić na scenę Thanosa, którego rozmowa ze Star-Lordem z drugiego tomu stanowi jeden z lepszych jego momentów. Poza tym, zwłaszcza w albumie Angela, jakoś specjalnie dużo się nie dzieje, bo trudno przydługawe mordobicie z tajemniczą panią w zbroi-bikini uznać za posuwanie fabuły do przodu. (Ważne: aby w pełni zrozumieć wątek Angeli, wymagana jest znajomość innych tomów z Marvel NOW.)
Rzecz jasna powyższe można odnieść do lwiej części komiksów superbohaterskich - taki już bywa ich urok, że starają się jednocześnie rozwijać główne wątki i dbać o mnogość mniejszych, które mogą wypełniać właśnie kolejne zeszyty czy wydania zbiorcze. Jednakże w Strażnikach… i bez rozbudowanej historii dostajemy ciekawe postacie oraz sporą dawkę humoru, za co odpowiadają głównie Rocket, Iron Man i Star-Lord, którzy praktycznie się nie zamykają. Trudno też narzekać na brak akcji, choć zwłaszcza w Angeli niekiedy chaos na kadrze jest trudny do ogarnięcia, a sceny walki tytułowej bohaterki z Gamorą momentami po prostu trudno śledzić (miałem problemy ze zrozumieniem klucza kadrowania na poszczególnych stronach).
Jako kosmiczna rozrywka Strażnicy Galaktyki sprawdzają się przy tym bardzo dobrze, a sympatyczne postacie sprawiają, że chce się dalej śledzić ich losy. Z serii Marvel NOW, obok Ery Ultrona, ta przyciąga mnie najbardziej.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat