"Halt & Catch Fire" w tym roku zaczął powoli – pierwsze odcinki jedynie leniwie wprowadzały w fabułę, czasami brakowało emocji, ulotnił się też gdzieś nastrój znany z 1. serii. Duży udział w tym miała nieokreślona rola Joe, który został zmarginalizowany. Co prawda był obecny w serialu, jednak można było odnieść wrażenie, że równie dobrze jego wątek mógłby nie istnieć. Śledzenie, jak radzi sobie w tej nowej, tak innej sytuacji życiowej oraz zawodowej, było ciekawe, jednak nie na tyle, aby wciągnąć widza. Na szczęście postanowiono połączyć Joe z głównym wątkiem serii i w „Extract And Defend oraz 10Broad36 widać, jak dobrze wpłynęło to na jakość Halt & Catch Fire. Szczególnie w 6. odcinku możemy obserwować „starego, dobrego Joe”, ponieważ chociaż przeszedł pewną przemianę wewnętrzną, do głosu i tak dochodzi to, z czego słynie: wyrachowanie i chłodna kalkulacja. Negocjacje z Mutiny oraz próba oszustwa MacMillana to chyba najlepsze sceny 10Broad36, pełne napięcia, emocji i zagrane wprost idealnie przez aktorów. Gdy zbliżała się premiera 2. sezonu, byłam przekonana, że tym razem najjaśniejszą gwiazdą będzie Cameron, która założyła własną firmę i miała szansę dorosnąć. Niestety, twórcy wciąż nie rezygnują z coraz bardziej irytującej infantylnej dziewczyny, która nie jest w stanie zachowywać się z powagą i popatrzeć dalej niż na czubek własnego nosa. Co prawda scena rozmowy z przyszłym/niedoszłym teściem Joe oraz późniejsze spotkanie z Sarą mogłyby wskazywać na poprawę, jednak później Cameron znów udowodniła, że jeszcze nie dorosła na tyle, aby poradzić sobie z kierowaniem Mutiny. Nie tędy droga. [video-browser playlist="724113" suggest=""] Najwięcej do powiedzenia ma Donna – Kerry Bishé dostała w tym sezonie naprawdę dobry materiał do zagrania. To Donna wychodzi na pierwszy plan, to ona jest postacią, która napędza fabułę, to jej losy oglądam z największą uwagą. Zupełnie inaczej jest z Gordonem, który smętnie snuje się po ekranie, zaś scenarzyści chyba nie bardzo wiedzą, co z nim właściwie począć. Wymyślono więc chorobę, która co prawda jest dobrym pomysłem, ponieważ stanowi pewne przeciwieństwo tego, co dotychczas oglądaliśmy w Halt & Catch Fire – jeśli zepsuje się maszyna, można dzięki pomysłowości i sprytowi ją naprawić, ze zdrowiem nie pójdzie tak łatwo – jednak dotychczas stała się jedynie przyczynkiem do tego, aby pokazać, jak bardzo Donna i Gordon się od siebie oddalili. Niezbyt dobrym posunięciem był wątek z powrotem do rodzinnego miasta, ponieważ wyszło to bardzo sztampowo i nijako. Od początku było wiadomo, jak się ta sytuacja skończy, i choć czekałam na jakieś odejście od schematu, niestety niczego takiego się nie doczekałam. Zupełnie inaczej wypadł motyw wizyty Gordona u teściów w Extract And Defend, tak bardzo odświeżający i dobrze napisany. Czytaj również: „Minority Report” – Steven Spielberg bardzo zaangażowany w projekt Przyznaję, że początek 2. sezonu Halt & Catch Fire nie przypadł mi do gustu, ponieważ brakowało czegoś, co mogłoby sprawić, że na kolejne odcinki czekałabym z niecierpliwością. Na szczęście wraz z rozwojem serii dorzucane są coraz to nowe elementy, a każdy z nich jest ciekawszy niż poprzedni, co sprawia, że ostatnie epizody są naprawdę wartościowe.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj