Niekwestionowaną bohaterką 23. epizodu "Hawaii Five-0" jest Kono, zmagania ze sztormem i próby przetrwania na oceanie. Punkt wyjściowy dla jej podróży stanowi - przekazywana z pokolenie na pokolenie - tradycja rdzennych mieszkańców. Można dyskutować z zasadnością takiej wyprawy, ale nie można odmówić twórcom, że pokazali ją z szacunkiem i wyczuciem ważkości tematu – co zresztą widz wyraźnie odbiera. Potwierdzeniem takiego podejścia było wprowadzenie plansz z przysłowiami hawajskimi, co nadało całości jeszcze poważniejszego tonu. Walka Kono z żywiołem natury pokazana jest w zadowalający i wiarygodny sposób. Z jednej strony mamy sprawną realizację, całkiem udane efekty specjalne i dynamiczny, ale przejrzysty montaż. Z drugiej strony wreszcie więcej do zagrania ma Grace Park – przekonująco oddaje trudy sytuacji w jakiej znalazła się jej postać i umiejętnie korzysta z nabytej wcześniej wiedzy, czy to poprzez osuszenie telefonu lub np. zdobycie pokarmu. Świetne jest także rozwiązanie jej wątku – przez chwilę bałem się, że historia zostanie spłaszczona kolejną spektakularną akcją Steve’a, który gotów był pilotować helikopter w trakcie sztormu. Na szczęście twórcy wykazali się wstrzemięźliwością i zaprezentowali wytrzymałość i siłę woli Kono, bo choć w zagrożenie dla jej życia trudno było uwierzyć, to jednak samo przetrwanie nie przyszło jej łatwo. [video-browser playlist="693884" suggest=""] Nie mogło zabraknąć również kryminalnej sprawy tygodnia i w tym miejscu również należą się twórcom brawa. Narkotykowa intryga z chemikiem wychodzącym z więzienia i jego synem zamyka się zaskakującym twistem fabularnym, a ponadto potrafi zmusić do gorzkiej refleksji na temat przewinień i wybaczenia w rodzinnych relacjach. Całość nie opiera się na irytujących myślowych skrótach i fantastycznie przegryza się z wątkiem Kono – poprzez takie drobne sceny jak wpatrywanie się w nadchodzący na horyzoncie sztorm, czy monitorowanie jego siły i kierunku. Odcinek nie ustrzegł się jednak wad, a głównym zarzutem jest nachalny wręcz emocjonalizm i klasyczny dla produkcji niski kontekst. Emocje w powyższej historii odczuwalne są wyraźnie, ale nie wybrzmiewają czysto, ponieważ twórcy momentami zdecydowanie przedobrzają. Istotne, ale mało subtelne są retrospekcje Kono z jej (współcześnie fatalnie ucharakteryzowaną) matką. Mają one znaczenie dla psychiki bohaterki, ale ogólnie wypadają ckliwie i banalnie. Taki uczuciowy terroryzm nie był potrzebny i gdyby twórcom udało się wyważyć nastrój, to otrzymalibyśmy jeden z najlepszych odcinków w historii serialu. Czytaj także: CBS chce godnie pożegnać serial „Kryminalne zagadki Las Vegas”. Będzie film telewizyjny? Ostatecznie rozrywka jest więcej niż dobra, wciągająca i na pewno zadowoli wiernych fanów "Hawaii Five-0". Rekompensuje nam ona wpadkę z poprzedniego tygodnia i tak jak po burzy nastaje słoneczny, rześki dzień, tak teraz wypatrujemy atrakcyjnej konkluzji piątego sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj