Hawaii Five-0 ma największy problem w tym odcinku w wątku Juniora, który razem z Jerrym udaje się na honorową eskortę poległego żołnierza, by oddać jego zwłoki rodzinie. Scenarzyści wykorzystują to w swoim stylu: ku pokrzepieniu amerykańskich serc z flagą trzepoczącą w tle. Chciano pokazać, jak to bohaterska śmierć za kraj jest ważna i jak to dobrze jest służyć. Gdzieś tam w tle przewijają się wątki osobiste Juniora i Jerry'ego związane z ich motywacją związaną ze sprawą, ale koniec końców nic z tego nie wynika. Wątek staje się nudny i niestrawny. Sprawa kryminalna początkowo wydawało się niezła i interesująca. Zabito dwie osoby o tym samym imieniu i nazwisku. W czym jedna osoba była transpłciowa, ale twórcy w dość interesujący sposób nawiązali tutaj do kultury hawajskiej i za to duży plus. Problem wątku polega na tym, że jego rozwój jest mało ciekawy i śledztwo wręcz nie istnieje. Raz, dwa i znikąd bohaterowie mają winnego. Koniec. To taki wątek opowiadany po łebkach bez rozrywkowego charakteru czy choćby próby zaangażowania widza w opowieść. Ważniejsze dla twórców była kłótnia Danno ze Steve'em o ich przyjaciela z hawajskiej policji. Pozytywny na pewno jest fakt powiązania tego wątku z poprzednimi wydarzeniami, gdzie Duke był szantażowany poprzez porwanie wnuczki. I znowu wątek w sumie o niczym, zapychający czas odcinka czymś, do czego wystarczy jedna lub dwie sceny. Ostatecznie Steve wygrywa i przekonuje przyjaciela, by walczył o swoje dobre imię. Znowu rozczarowujące i powierzchowne, bo przedstawione motywacje były fragmentaryczne. Hawaii 5.0 po kilku dobrych odcinkach notuje spadek formy. Scenariusz wygląda jakby był pisany na kolanie bez przemyślenia i dopracowania. Zbyt dużo rzeczy pokazano powierzchownie i bez ikry. Na szybko i nieciekawie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj